Profesor Graham Allison z Harvardu i były szef izraelskiego wywiadu obronnego Amos Yadlin starają się odpowiedzieć na 10 kluczowych kwestii dotyczących konfliktu na Ukrainie. Na łamach „The National Interest” piszą, że co prawda są sceptyczni wobec tego, co widzą, słyszą i czytają na temat wojny za naszą wschodnią granicą, ale jednak spróbują ocenić sytuację, mimo, że każda ze stron prowadzi swoją wojnę informacyjną.
„Gdy obrazy nieustannie przemykają przez nasze ekrany, a my szukamy sygnałów w potoku słów o tym, co dzieje się na Ukrainie, przypominamy sobie, że jesteśmy widzami w teatrze wojny (…). Każdy aktor stara się kształtować narrację, znajdować obrazy, które wzmacniają jego przesłanie i tworzyć słowa wzbudzające emocje, aby podtrzymać morale wojowników i obywateli. Każdy z nich pracuje również nad wpłynięciem na poglądy i działania rządów oraz opinii publicznej na całym świecie” –zaznaczają analitycy w obszernym tekście pt. Piercing the Fog of War: What Is Really Happening in Ukraine?: [„Przebijając się przez wojenną mgłę: co tak naprawdę dzieje się na Ukrainie?”].
Wesprzyj nas już teraz!
Wojna Rosji z Ukrainą jest pierwszym wielkim konfliktem militarnym toczonym w mediach społecznościowych. „Wojenna mgła” jest jeszcze zagęszczona przez dezinformację oraz propagandę. Autorzy analizy przypominają, że „prawda jest pierwszą ofiarą wojny”, ponieważ jak mawiał Winston Churchill, walczący muszą otoczyć swoje kampanie osłoną kłamstw.
Pogłoski o porażce Rosji są przesadzone
Szukając „solidnego gruntu” Allison i Yadlin przestrzegają, by nie sądzić, że Rosja przegrywa wojnę.
„Zasadniczo zgadzamy się z wyższym urzędnikiem [Departamentu Obrony], cytowanym w tym tygodniu przez The New York Times. Po obowiązkowym przedstawieniu swojej oceny wojny powiedział tylko: bardzo dynamiczne i aktywne pole bitwy. Chociaż jasne jest, że rosyjskie siły lądowe i powietrzne osiągnęły znacznie gorsze wyniki, a opór ukraińskich bojowników i ludności przekroczył wszelkie oczekiwania, nie zgadzamy się z tymi, którzy uznali, że Rosja przegrała lub nawet przegrywa, jak twierdzi wielu wybitnych amerykańskich obserwatorów” – piszą. Wyjaśniają, że chociaż „wojsko Ukrainy zasługuje na wysokie noty”, głównie z powodu spowalniania rosyjskiego marszu, zadawania strat, to kiedy spojrzy się na mapę i porówna sytuację z początku inwazji Rosji z 24 lutego z widokiem mapy miesiąc później, widać wyraźnie, że linia konfliktu przesunęła się na zachód, a jedna czwarta ludności ukraińskiej uciekła ze swoich domów. Rosja w ocenie autorów kontroluje dwa razy więcej terytorium Ukrainy niż wtedy gdy zaczynała wojnę. Potrafi także przegrupować swoje siły i dostosować strategię do następnej fazy wojny, w której ma bardziej polegać na niszczycielskim bombardowaniu artyleryjskim i rakietowym miast, próbując zmiażdżyć ukraińską opozycję.
Autorzy nie spodziewali się krótkiej wojny. Przypominają, że Paryż został zdobyty przez Niemcy dopiero trzydziestego dziewiątego dnia ofensywy, a „w Afganistanie ramy czasowe wojny dla Amerykanów w 2001 roku i Rosjan w 1979 roku sięgają tysięcy dni”.
Jeśli chodzi o zgony, to mimo wysokich statystyk Rosja jest zdolna do absorbcji strat, potrafi „powstrzymywać porażki, odbudowywać się i znaleźć skuteczniejszą strategię realizacji celów, które sama sobie stawia”. Dlatego „zanim więc włączymy się do świętowania rosyjskiej porażki, przypominamy sobie, że czterdziestego drugiego dnia amerykańskiej inwazji na Irak prezydent George W. Bush stanął pod sztandarem ogłaszającym „misję ukończoną” i zapowiedział zakończenie głównych operacji bojowych. W rzeczywistości walki trwały przez kolejne 3 153 dni, podczas których zginęło ponad 150 000 ludzi”.
Zadając drugie pytanie: czy Rosja przejdzie do agresywnej wojny totalnej, analitycy tego nie wykluczają, jeśli straty będą rosły. Odnotowują, że na początku wojny Władimir Putin starał się unikać zabijania cywilów, ale z czasem coraz częściej zaczął sięgać do brutalnych działań przeciwko mieszkańcom, cywilnym budynkom i infrastrukturze. Analitycy nie wykluczają, że jeśli nie uda się przezwyciężyć impasu w walkach, to Kreml może wrócić do rozwiązań stosowanych przeciwko Groznemu w Czeczenii czy Aleppo w Syrii.
W kwestii potencjalnych negocjacji, które miałyby zakończyć kampanię wojskową, obie strony grają na czas. Rosja wciąż domaga się zmiany rządu na Ukrainie, demilitaryzacji i neutralizacji kraju, uznania Krymu za rosyjskie terytorium i niepodległości republik Donbasu oraz zmian w rozmieszczeniu sił NATO na obszarze byłych państw Układu Warszawskiego.
Co ciekawe, autorzy przewidzieli, że Putin w końcu porzuci retorykę „denazyfikacyjną”, „wiedząc, że Zełenski jest jedynym ukraińskim przywódcą, który ma wystarczającą legitymację do sprzedania narodowi ukraińskiemu porozumienia politycznego, które zapobiegnie przedłużającemu się powstaniu. Chociaż Zełenski zrezygnował z przystąpienia do NATO w dającej się przewidzieć przyszłości i zasygnalizował chęć zaakceptowania neutralności Ukrainy, upiera się, że zrobi to tylko wtedy, gdy otrzyma solidne gwarancje bezpieczeństwa” i nie godzi się na rezygnację z suwerenności oraz integralności terytorialnej. Tak więc, „dopóki cena wojny nie będzie postrzegana jako wyższa niż cena ustępstw, nie wydaje się prawdopodobne, że zobaczymy zawieszenie broni lub konkretne negocjacje” – czytamy.
Scenariusze na przyszłość
Obaj analitycy uważają, że nie ma obecnie „wiarygodnego mediatora ani mechanizmu mediacji”. Nie ma znaczenia, że coraz więcej polityków będzie „wskakiwać na scenę”, starając się niejako wypromować. Jedynym poważnym kandydatem do roli mediatora jest według nich przywódca Chin Xi Jinping. Oceniają, że ewentualne mediacje musiałyby trwać bardzo długo i być „wielowarstwowe” z udziałem – w dalszych fazach – USA oraz UE.
Autorzy zastanawiają się także nad losem prezydenta Ukrainy i przyszłością tego kraju. Bardzo wysoko oceniają postawę Zełenskiego – „komika, który został przywódcą w czasie, gdy wielu przywódców stało się klaunami”. Spodziewają się, że w sytuacji zabicia Zełenskiego i zajęcia Kijowa, Moskwa na pewno zainstaluje rząd marionetkowy. Uważają, że wtedy powstanie prorosyjski rząd we wschodniej części Ukrainy, a ekipa Zełenskiego wycofa się do Lwowa, skąd będzie zarządzać zachodnimi obszarami.
W razie ustanowienia rządu marionetkowego lub aneksji przez Rosję części Ukrainy rozwinie się powszechny opór. Sytuacja będzie podobna do wojny w Iraku i Afganistanie. Rosjanie na długo utkną w napadniętym kraju.
Czy dojdzie do wojny między NATO a Rosją? Allison i Yadlin uważają, że jest to mało prawdopodobny scenariusz. Dlaczego? Z obserwacji zachowania zarówno NATO, jak i Rosji w pierwszym miesiącu wojny – oceniają – wynika, że obie strony „wyraźnie” zdają sobie sprawę z ogromnego ryzyka bezpośredniego konfliktu i starają się go uniknąć. Ostatni atak Rosji na bazę Jaworowie, gdzie trafiała broń z krajów NATO, miał spowodować, że jednak USA i Polska nie wysłały MiGów-29 na Ukrainę, chociaż Zełenski naciska na eskalację potencjalnych działań sojuszu.
Drabina eskalacji NATO – wyjaśniają analitycy – obejmuje: „uzbrojenie sił ukraińskich w nieśmiercionośne materiały, takie jak opancerzenie lub wywiad strategiczny; uzbrajanie sił ukraińskich w śmiercionośne materiały, takie jak rakiety lub wywiad taktyczny; mały, przypadkowy incydent – być może śmiertelny dla niektórych sił rosyjskich – który można powstrzymać i odizolować; wymuszana przez NATO strefa zakazu lotów dla ograniczonych korytarzy humanitarnych; wymuszana przez NATO strefa zakazu lotów nad znacznym terytorium Ukrainy; wykorzystanie lotnisk NATO przez ukraińskich pilotów i samoloty atakujące siły rosyjskie”.
Putin – w opinii obu ekspertów – nie chce wojny z NATO i „bardzo starał się nie przekraczać granicy państw NATO w obawie przed taką wojną”. Co nie znaczy, że nie podejmie pewnych działań w celu odstraszenia Europejczyków.
Autorzy szacują, że Rosjanie w perspektywie krótko- lub średnioterminowej nie podejmą działań zbrojnych wobec krajów bałtyckich. Nie spodziewają się także, by Putin chciał wyjść poza Ukrainę.
Analitycy zwrócili uwagę na rosyjskie siły cybernetyczne. Nie kryjąc zaskoczenia wskazali na nikłe ich użycie i praktyczny brak wojny elektronicznej przeciwko infrastrukturze krytycznej Ukrainy, systemom dowodzenia i kontroli, które uzupełniałyby operacje kinetyczne. Zastanawiają się, czy Rosja nie planuje użyć tej broni przeciwko Stanom Zjednoczonym albo Europie na późniejszym etapie wojny.
Oceniają także, że Putin mylił się, sądząc, iż będzie w stanie „zbudować odporną na sankcje Twierdzę Rosja, gromadząc 650 miliardów dolarów w rezerwach za granicą”. Sankcje okazały się skuteczniejsze i miały zaskoczyć zarówno Putina, jak i jego zespół. Jednak ceny surowców energetycznych znacznie wzrosły i Rosja wciąż otrzymuje dziennie – od początku wojny – ponad pół miliarda dolarów ze sprzedaży ropy i gazu. Z samej tylko Europy 3 marca uzyskała 720 mln dolarów za gaz. Dlatego też trudno będzie szybko zmusić Putina do negocjacji i ustępstw.
Wojna na Ukrainie ma konsekwencje dla Chin i Tajwanu. Pekin poprzez wsparcie udzielone Moskwie, poprzez odłożenie na bok swoich podstawowych zasad polityki zagranicznej dotyczących suwerenności i integralności potwierdził, że powstał „jeden z najbardziej znaczących operacyjnie sojuszy na świecie”. Jednak, jeśli embargo w dłuższej perspektywie okaże się skuteczne, „Chiny muszą się obawiać, że mogą stać się kolejnym celem”. Na razie nie widać, by starały się ograniczyć wojnę Rosji.
Gdyby Rosja faktycznie odniosła szybkie zwycięstwo, a sankcje Zachodu byłyby znikome – jak po aneksji Krymu – wówczas wrosłoby „prawdopodobieństwo chińskiego ruchu przeciwko Tajwanowi”. Pekin na razie wstrzymuje się z takimi działaniami.
Jakie jest prawdopodobieństwo wykorzystania broni jądrowej? W chwili obecnej, gdy rosyjski przywódca uważa, że może osiągnąć swoje cele na polu bitwy, użycie takiej broni jest „wysoce nieprawdopodobne”. Jednak w razie alternatywy w postaci upokarzającej porażki, Rosja może po nią sięgnąć. Dlatego eksperci radzą za byłym amerykańskim prezydentem Johnem Kennedym, aby mocarstwa nuklearne unikały „konfrontacji, które sprowadzają przeciwnika do wyboru albo upokarzającego odwrotu, albo wojny nuklearnej”.
Źródło: nationalinterest.org
AS