W środę w Senacie odbędzie się drugie czytanie projektu ustawy o usunięciu symboli komunistycznych z nazw dróg i ulic. Władze nie potrafią poradzić sobie z tym problemem od 24 lat.
– Potrzeba zmiany komunistycznych patronów dróg, ulic, mostów, placów i innych obiektów nie znalazła zrozumienia w wielu samorządach, których władze nie widzą niczego niestosownego, aby w niepodległej Rzeczypospolitej nadal głosić chwałę sowieckich zdrajców. Wystarczy przywołać choćby przykład Warszawy, której prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej, z dziwnym uporem broni pomnika Polsko-Sowieckiego Braterstwa Broni (tzw. Czterech Śpiących) na placu Wileńskim – mówi „Naszemu Dziennikowi” dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych (POKiN) w Krakowie. To właśnie ta instytucja zaapelowała do Senatu o jak najszybsze podjęcie ustawy w sprawie oczyszczenia przestrzeni publicznej z komunistycznych reliktów.
Wesprzyj nas już teraz!
Projekt ustawy przewiduje zakaz nadawania drogom, ulicom, miastom, placom i innym obiektom nazw propagujących symbole totalitarnych ustrojów. Zakaz będzie dotyczył wszystkich obiektów, również prywatnych.
55 ulic Karola Świerczewskiego, 18 Janka Krasickiego, osiedla, którym patronują rocznice powstania PRL, ulice Armii Czerwonej, 22 Lipca i Manifestu PKWN – to nadal rzeczywistość miast i miasteczek w Polsce. Na portalu PCh24.pl kilkakrotnie informowaliśmy o konieczności dekomunizacji. Na potępienie zasługuje fakt, że po 24 latach rzekomo „wolnej Polski”, władze III RP nadal nie mogą się zdecydować na likwidację komunistycznych reliktów w postaci nazw ulic i tablic upamiętniających sowieckich pachołków.
Źródło: „Nasz Dziennik”
KRaj
Czytaj również: Armia Ludowa – kłamstwo i propaganda. Rozmowa z Piotrem Gontarczykiem