Rosnąca w zabójczym tempie przestępczość i przemoc ze strony gangów narkotykowych w Salwadorze, Hondurasie i Gwatemali poskutkować może rosnąca imigracją. Naturalnym celem migracji są w tym regionie świata Stany Zjednoczone. Waszyngton ma powody do zaniepokojenia?
W tak zwanym Trójkącie Północnym, obejmującym Salwador, Gwatemalę i Honduras, odnotowano w 2015 r. ponad 17 tys. zabójstw, co stanowi 11-procentowy skok w porównaniu z rokiem 2014 – tak wynika z wstępnych statystyk policji opublikowanych w ubiegłym tygodniu. Amerykanie zwracają uwagę, że chociaż udało się zahamować przepływ imigrantów na granicy z Meksykiem, to jednak do Stanów Zjednoczonych coraz więcej tzw. uchodźców przybywa przez Zatokę Meksykańską.
Wesprzyj nas już teraz!
Prawie 10 procent – wynoszącego około 30 mln mieszkańców – „Trójkąta Północnego” opuściło swoje domy w ciągu ostatniej dekady, udając się przede wszystkim do USA. Jak wynika z danych Rady Stosunków Zagranicznych, liczba osób z Salwadoru, Gwatemali i Hondurasu mieszkających w Stanach Zjednoczonych skoczyła z 1,5 mln w 2000 roku do 2,7 mln w 2013 r. Ponad 1,2 mln z nich mieszka w USA nielegalnie. W ciągu ostatnich dwóch lat straż przybrzeżna i graniczna przechwyciły ponad 100 tys. dzieci bez opieki i prawie tyle samo matek z dziećmi, które próbowały przedostać się do Stanów Zjednoczonych poprzez granicę południowo-zachodnią. Wszyscy złożyli wnioski o przyznanie azylu, twierdząc, że nie mogą wrócić do kraju, w którym grozi im śmierć.
W budżecie administracji Obamy na ten rok niemal dwukrotnie zwiększono wartość pomocy zagranicznej dla Ameryki Środkowej na najbliższe trzy lata. Dodatkowe 750 mln dol. ma być przeznaczone na wzmocnienie policji i prokuratury w Salwadorze, Hondurasie i Gwatemali, a także – co znamienne – na ewangelizację młodzieży w tych krajach. W ten sposób Amerykanie chcą odciągał młodych od karteli narkotykowych.
Urzędnicy zajmujący się sprawami bezpieczeństwa wewnętrznego Stanów Zjednoczonych zapowiadają częstsze naloty i deportacje nielegalnych imigrantów. Niektórzy kongresmeni krytykują administrację prezydencką za nieodpowiednie zajęcie się kryzysem „uchodźców” z Ameryki Środkowej. Demokrata z Illinois, Luis V. Gutierrez tłumaczy, że nie można odsyłać ludzi do krajów tzw. Trójkąta Północnego, bo tam ich czeka pewna śmierć. Dzieci są siłą wciągane do gangów, a kobiety często padają ofiarami gwałtów.
Deputowani pochodzący z krajów Ameryki Łacińskiej zarzucają Obamie, że względem „uchodźców” stosuje podwójne standardy. Z jednej strony chce przyznawać azyl przybyszom z Syrii, podczas gdy w tym samym czasie domaga się surowego rozprawienia się z osobami uciekającymi przed przemocą i represjami w Ameryce Środkowej. – Jaki to ma sens? – pyta Nydia M. Velazquez, demokratka z Nowego Jorku. Michael Shifter – szef waszyngtońskiego think-tanku ds. dialogu międzyamerykańskiego – wyjaśnia, że Stany Zjednoczone mają poważny problem z koordynacją i spójnością polityki względem Ameryki Środkowej. Chodzi o relacje pomiędzy Departamentem Bezpieczeństwa Wewnętrznego a Departamentem Stanu.
Służby amerykańskie deportują do Ameryki Środkowej kobiety z dziećmi, ale także i przestępców, którzy mają za sobą wyroki sądowe. Rządy Hondurasu, Salwadoru czy Gwatemali (silnie skorumpowane) nie są przygotowane na przyjęcie większej liczby odsyłanych osób. – Jesteśmy zaniepokojeni deportacją, ponieważ, poza ludzkim dramatem, powoduje ona poważne problemy z bezrobociem – przekonuje Marisol Garcia, który monitoruje kwestie migracji w Instytucie Praw Człowieka Uniwersytetu w Ameryce Środkowej. Tłumaczy on, że powrót młodych ludzi i ich rodzin grozi nasileniem przemocy, ponieważ osoby te będą wciągane w działalność przestępczą.
W marcu ub. roku administracja Obamy wysłała wiceprezydenta Josepha R. Bidena do Gwatemali, by ten skłonił lokalnych polityków do większego zaangażowania w walkę z korupcją, lepszego szkolenia policji i prokuratorów. Amerykanie chcieli, by tamtejsze rządy poprawiły sytuacje w dzielnicach o największej przestępczości.
Salwador obecnie wyprzedził Honduras pod względem liczby zabójstw przypadających na 100 tys. mieszkańców. Stopa ta wynosiła 92 zabójstwa w 2011 r. Obecnie na każde 100 tys. osób przypada 104 zabójstwa. Dla porównania w Hondurasie w 2011 roku liczb zabójstw – według szacunków Banku Światowego – wynosiła 57 i skoczyła do 96 w roku 2014. Z kolei w Gwatemali w 2014 r. zarejestrowano 36 zabójstw na każde 100 tys. osób. Wysokie wskaźniki śmiertelności, spowodowanej działalnością przestępczą, wciąż mają Wenezuela, Belize i Jamajka.
Do wielu zabójstw dochodzi także w wyniku rywalizacji między kartelami narkotykowymi, założonymi przez imigrantów z Ameryki Środkowej w Los Angeles.
Źródło: washingtontimes.com, AS.