Emmanuel Macron potępił w środę 22 listopada „straszne zabójstwo” 16-letniego Thomasa, do którego doszło podczas wiejskiego balu w Crépol (departament Drôme). Polityczne echa tej tragedii nie milkną. Crépol to mała wioska licząca 500 mieszkańców. Zorganizowano tam w sobotę 18 listopada zabawę, na którą nie wpuszczono grupy młodzieńców przybyłych z zewnątrz. Ci zorganizowali jednak „ekspedycją karną” i napadli z nożami bawiących się gości. Ich ofiarą stał się właśnie ów młody człowiek.
W środę ponad 6000 osób wzięło udział w „białym marszu” w Romans-sur-Isère, aby oddać hołd zamordowanemu 16-latkowi, ale emocje rozbudzono w całym kraju. Podobne marsze, celem uspokojenia sytuacji i wygaszenia emocji, są organizowane w całej Francji. Portret zabitego nastolatka wyświetlano na gmachu Opery Bastille, pod Hôtel de Ville, na Palais Chaillot i Trocadéro w Paryżu z podpisem – „Nigdy nie zapomnijmy o Thomasie”. Młodzi ludzie mobilizowali się w Montpellier, Tours, Marsylii, a nawet w Metz i rozwieszali plakaty z wizerunkiem Thomasa, „zabitego przez barbarzyńców”.
Policja zatrzymała dziewięciu młodych ludzi, którzy pochodzą z imigracyjnego osiedla w 50-tysięcznym Romans-sur-Isère. Pokazuje to, że zjawisko „wrażliwych dzielnic”, a właściwie „stref bezprawia”, dotarło już na spokojną do niedawna francuską prowincję. „Ekspedycja” młodzieńców miała w dodatku charakter rasistowski, chociaż chodziło tu o rasizm skierowany wobec… białych ludzi. Zszokowani i zapłakani świadkowie ataku w Crepol mówili, że napastnicy stwierdzali wprost – „Jesteśmy tutaj, aby zabijać białych ludzi”. Do wioski przyjechało około trzydziestu napastników, którzy mieli krzyczeć – „Będziemy zabijać białych ludzi”.
Wesprzyj nas już teraz!
Główni podejrzani, w tym dwie nieletnie osoby, planowały wyjechać z Francji przez Hiszpanię, prawdopodobnie do Maghrebu. W sumie siedem osób podejrzanych o bezpośredni udział w bójce zatrzymano na parkingu restauracji zlokalizowanej na południe od Tuluzy. Sprawca śmiertelnego pchnięcia nożem Thomasa ma lat 20 i obywatelstwo francuskie. Jest znany wymiarowi sprawiedliwości w związku z drobnymi wykroczeniami. Odkąd osiągnął pełnoletność, był skazywany za kradzieże, otrzymał karę grzywny w wysokości 200 euro oraz zakaz noszenia… noża na okres dwóch lat, ogłoszony 25 września. Od tego wyroku minął zaledwie miesiąc.
Rasistowski atak wywołał oburzenie, ale nie wszędzie. Na osiedlu, z którego pochodzą napastnicy, duża liczba młodych ludzi pochodzących z Maghrebu, bynajmniej nie potępia kolegów. Krewny napastników mówił przed kamerami: „mam to gdzieś i nie smuci mnie to…, myślisz, że będę narzekał na jedną śmierć? To banda pedałów”. Inny mieszkaniec osiedla rzucił w kierunku dziennikarza obraźliwe arabskie słowa. Młodzi ludzie deklarują swoje przywiązanie do islamu, są napastliwi wobec ekip telewizyjnych.
To wszystko dzieje się we Francji w kontekście prac nad ustawą o imigracji. Agresorzy są już dawno „obywatelami” tego kraju, co pokazuje, że refleksja władzy przychodzi o wiele lat za późno. W parlamencie, w czasie dyskusji nad tą ustawą, deputowana lewicowej partii LFI (Zbuntowana Francja) Nadège Abomangoli, wypowiada dość znamienne słowa: „Francja ponosi odpowiedzialność ze względu na swoją kolonialną przeszłość (…) Tekst ustawy Darmanina (minister spraw wewnętrznych – przyp. aut.) na temat imigracji odwraca się plecami od naszej NIEUNIKNIONEJ wspólnej przyszłości, czyli kreolizacji”. O „kreolizacji” Francji, czyli wymieszaniu ras, jako nieuniknionym zjawisku, mówi już od dawna szef tej partii Jean-Luc Melenchon. Na czym owa „kreolizacja”, czy też „metyzacja” kraju będzie polegała, pokazuje przykład Crépol.
Władze tymczasem mają kolejny problem. Obok wzmożenia islamistów na terytorium Francji w związku z wojną w Gazie i fali antysemityzmu, pojawia się rasizm wobec rdzennych Francuzów. W obydwu przypadkach, media i rząd starają się uspokajać sytuację. Sugeruje się, że wydarzenia z Crépol to woda na młyn „skrajnej prawicy” i straszy się w tym kontekście nawet wygraną antyimigracyjnej partii Wildersa w Holandii.
Crépol może stanowić tu pewien zwrot. Marion Maréchal Le Pen, która ma być liderką listy do PE partii Erica Zemmoura „Rekonkwista” mówi o wydarzeniach na prowincji wprost: „To antybiały rasizm (…) żadna wioska nie zostaje oszczędzona (…) to są początki wojny domowej”. „Nie chcę żyć w kraju, w którym moje córki, idąc na ludowy bal w 500-osobowej wiosce, mogą spotkać takich facetów. Mam zamiar o tym mówić, nie zamierzam milczeć” – dodaje i przypomina, że we Francji ciągle na „na jednego Mourada przypada 100 Thomasów”… Dalej pyta, co by się działo, gdyby to „Thomas i jego przyjaciele przyszli do miasta z 25-centymetrowymi nożami, aby wyplenić tam język arabski”? Marion Marechal wskazuje też, że profil takich bandytów jest niemal zawsze taki sam: to młodzież ze środowisk imigranckich, mieszkańcy socjalnych HLM, na które z naszych podatków za solidarność narodową z tymi barbarzyńcami i osoby już wcześniej „znane policji”. Jeden z internautów komentuje to gorzką refleksją: „Zrobiliśmy tysiące Francuzów, ale na papierze”…
Bogdan Dobosz