Watykan mógł nałożyć pewne ograniczenia na biskupa Athanasiusa Schneidera i kardynała Raymunda Burke’a. O sprawie spekuluje watykanista, Marco Tossati.
Od kilku miesięcy krążą plotki o tym, dlaczego biskup pomocniczy kazachskiej Astany, Athanasius Schneider wypowiadał się na konferencjach organizowanych przez środowiska katolickie za pośrednictwem wideo, zamiast osobiście – twierdzi Tossati.
Wesprzyj nas już teraz!
Kanon 410.
Odnosząc się do tych informacji w komentarzach dla LifeSiteNews, biskup Astany przyznał, że „jest smutny, że takie wiadomości się rozpowszechniają”, ale dodał, iż „został poproszony w imieniu Stolicy Apostolskiej o zmniejszenie częstotliwości podróży poza swoja diecezję, tak aby ich czas trwania nie przekroczył granic wskazanych przez prawo kanoniczne (tj. 30 dni)”.
Kanon 410., który reguluje kwestię podróży biskupa pomocniczego stwierdza, że podobnie jak biskup diecezjalny, biskup koadiutor i biskup pomocniczy są zobowiązani do przebywania w diecezji z wyjątkiem krótkiego czasu nieobecności, gdy są na urlopie, albo wypełniają swoje obowiązki poza nią. Czas ten nie może być dłuższy niż jeden miesiąc.
W sierpniu biskup Schneider wypowiadał się za pośrednictwem wideo na konferencji katolickich rodzin w Dublinie, a także na sympozjum poświęconemu katolickiej tożsamości w Wirginii Zachodniej w zeszłym tygodniu.
Biorąc pod uwagę decyzję Rzymu – zdaniem Tossatiego – z tej właśnie metody komunikacji będzie korzystał hierarcha w przyszłości.
Bp Schneider słynie z obrony tradycyjnego nauczania moralnego. Ostatnio, po zakończeniu Synodu Młodych powiedział portalowi LifeSiteNews, że dokument końcowy „obfituje w wyrażenia sentymentalne”, a także pokazuje w kluczowych fragmentach, że starsza hierarchia „wykorzystała młodych ludzi” do realizacji własnych planów.
Tossati twierdzi, że Watykan wywiera także presję na innych hierarchów, by ograniczyli kontakty z kard. Burkiem.
Stała praktyka?
Zdaniem watykanisty, że biskup pomocniczy Astany otrzymał watykański nakaz sądowy z prośbą o zmniejszenie częstotliwości podróży zagranicznych już wiosną, tego roku. Duchowny został poinformowany o nadzwyczajnych ograniczeniach jego wolności w kwietniu przez nuncjusza w Kazachstanie, Francis Assisi Chullikatta.
Arcybiskup Schneider miał otrzymać jedynie werbalne zawiadomienie o tym ograniczeniu, które zostało przekazane bezpośrednio przez Sekretarza Stanu, kardynała Pietro Parolina. Nuncjusz nie dał mu niczego na piśmie, żadnego dokumentu, który mógłby posłużyć za podstawę do odwołania się od decyzji do Kongregacji Biskupów lub Sygnatury Apostolskiej. Przekazywanie ustnych nakazów, to – zdaniem watykanisty – stała praktyka podczas obecnego pontyfikatu, by uniemożliwić odwołanie się od decyzji władzy kościelnej.
Arcybiskupowi Schneiderowi – wg źródeł Tossatiego – nie podano żadnego powodu, aby wyjaśnić tę nadzwyczajną prośbę Watykanu. Za każdym razem, gdy będzie planował zagraniczną podróż, ma o tym poinformować nuncjusza. Nie wiadomo, czy nuncjusz ma prawo odmówić zgody na zagraniczny wyjazd.
Karani i faworyzowani
Tossati porównuje sposób traktowania przez Watykan kapłana, który zawsze z szacunkiem, ale klarownie bronił Magisterium Kościoła i hierarchy winnego skandalicznych nadużyć seksualnych, do zdymisjonowanego kard. McCarricka. Ten ostatni – pomimo sankcji Benedykta XVI (z których jedna zabraniała podróżowania) – niedawno został wysłany przez papieża Franciszka do Chin, Filipin i Armenii. Kard. McCarrick wcześniej był też osobistym łącznikiem papieża z Kubą, przygotowując jego wizytę.
Nie wszystkich wolno zapraszać
Podobnie faworyzowano skompromitowanego kardynała Maradiagę, głównego doradcy papieża, który ze względu na częste podróże oddał diecezję Tegucigalpy w ręce biskupa pomocniczego Juana José Pinedy. Ten z kolei został zmuszony do rezygnacji z powodu molestowania seminarzystów.
Rządzący obecnie w Stolicy Apostolskiej kurialiści, mówiący co prawda sporo o potrzebie dialogowania, ale w rzeczywistości obawiają się jakiejkolwiek krytyki i uciekają się do cichych i ukrytych środków ograniczania wolności słowa – sugeruje Tossati.
Powołując się na słowa znanego sobie biskupa z USA stwierdza ponadto, że hierarchowie otrzymują „rady” zawsze udzielane tylko ustnie i przez nuncjusza, aby nie zapraszać takich ludzi, jak kardynał Burke do swojej diecezji, a jeśli nie można zapobiec jego przybyciu, nie uczestniczyć w żadnym wydarzeniu z jego udziałem.
Na początku 2015 r. bp Schneider zachęcał ludzi do „tworzenia grup prawdziwych katolików, uczonych, rodzin i duchownych, którzy będą odważnie szerzyć pełną prawdę katolicką, szczególnie w odniesieniu do nauk Kościoła dotyczących rodziny, natury i przykazań Bożych”, w opozycji do apostolskiego programu Franciszka.
W połowie 2015 roku duchowny powiedział, że Franciszek „pewnego dnia będzie musiał złożyć relację przed Bogiem” i że „po jego pontyfikacie można sądzić o jego zachowaniu”.
Krytyka „Amoris laetitia”
Pod koniec 2016 r. biskup Astany publicznie poparł czterech kardynałów, autorów „dubiów”, którzy z szacunkiem prosili Franciszka o wyjaśnienie kilku niejasnych sformułowań zawartych w niezwykle kontrowersyjnej adhortacji o rodzinie „Amoris laetitia”, bagatelizującej ciężki grzech cudzołóstwa.
5 grudnia 2016 roku bp Schneider opowiedział francuskiej telewizji internetowej, że „Amoris laetitia” może stać się powodem schizmy w Kościele. Dzień później hierarcha przemawiał w Rzymie na konferencji sponsorowanej przez Fundację Lepanto, podczas której zarzucił papieżowi przyczynianie się do promowania „radości z cudzołóstwa”.
31 grudnia 2017 r. kapłan podpisał oświadczenie, potwierdzające prawdy o świętości małżeństwa. W kwietniu tego roku duchowny przemawiał na sympozjum zatytułowanym „Kościół katolicki: dokąd zmierza?”, podczas którego ubolewał, że Franciszek nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, jakie na nim ciążą z racji pełnionej posługi duszpasterskiej.
Źródło: onepterfive.com., lifesitenews.com.,
AS