2 marca 2022

Czy współczesne wojska rosyjskie to „armia potiomkinowska”? [ANALIZA]

(FOT EPA/ALEXEI NIKOLSKY/KREMLIN POOL/SPUTNIK / POOL MANDATORY CREDIT Dostawca: PAP/EPA.)

Przypomnijmy, że w XVIII wieku powstawały tzw. „wsie potiomkinowskie”. Pieniądze na modernizację imperium rozkradziono, a faworyt carycy Katarzyny Potiomkin, na użytek jej podróży po kraju budował tylko fasady domów. Z kolei w trwającej obecnie wojnie większość państw spodziewała się błyskawicznego zajęcia i rozpadu Ukrainy. Walki trwają tymczasem kolejny dzień, więc niektórzy stawiają pytanie o to, czy czasem „potęga” armii rosyjskiej nie jest zbudowana na zasadach zaproponowanych jeszcze przez Grigorija Potiomkina?

Na to pytanie odpowiadali m. in. na łamach „Atlantico” politolodzy Wiaczesław Avioutskij i Jean-Vincent Brisset. Brisset to były francuski generał brygady i specjalista od zagadnień obronnych i stosunków międzynarodowymi. Avioutski zajmuje się geopolityką jest m.in. autorem książki „Aksamitne rewolucje” i studiów o Czeczenii. Zrobił doktoraty z geopolityki na Uniwersytecie Paris 8 i ekonomię na Uniwersytecie Lyon 3.

Obydwaj twierdzą, że nie tyle armia rosyjska okazuje się „potiomkinowska”, ale to siły ukraińskie okazały się silne. Avioutskii dodaje, że „nie przecenialiśmy siły armii rosyjskich, ale nie docenialiśmy ukraińskich sił zbrojnych. Od 2014 roku ukraińskie zdolności wojskowe uległy znacznej poprawie dzięki pomocy doradców brytyjskich, kanadyjskich i amerykańskich. Przypominają, że armia rosyjska jest straumatyzowana przez Afganistan, ma złe doświadczenia z bitwy o Grozny z pierwszej wojny czeczeńskiej w 1994 roku. Armia ta ma potencjał, ale otwarte pozostaje pytanie o strategię. Bez tego, „nawet jeśli armia jest potężna, może ugrzęznąć lub nawet przegrać” – mówią politolodzy.

Wesprzyj nas już teraz!

Avioutskii wskazuje, że nie mamy do czynienia z jednym człowiekiem, Władimirem Putinem, ale z czymś w rodzaju „zbiorowego Putina”, klanu, który jednak odciął się od rzeczywistości i społeczeństwa. Ten „zbiorowy Putin” żyje w równoległym świecie, żywiąc się fałszywą, a czasem mylną wizją historii. Po prostu uwierzyli samym sobie. Politolog dodaje, że od pewnego czasu klan „liberałów”, jak jego przedstawiciel Aleksiej Kudrin, prezes Sądu Obrachunkowego Federacji Rosyjskiej, który miał równoważyć władzę, został całkowicie zmarginalizowany.

Kreml popełnia też ich zdaniem błędy: „Putin nie ocenił poprawnie ekonomicznej zależności Rosji od Zachodu (…) Jest byłym oficerem KGB. Nie rozumie, że rosyjska gospodarka jest aż tak zależna od świata zewnętrznego. Od 2014 roku, wraz z pierwszymi sankcjami, interpretował to nawet pozytywnie, jako sposób na rozwój własnej produkcji, substytucji importu”.

W wywiadzie dla „Atlantico” pada też pytanie o szefa zagranicznego wywiadu Siergieja Naryszkina jąkającego się przed Putinem w czasie podejmowania decyzji o interwencji na Ukrainie. Wiaczesław Avioutskii mówi o kilku możliwych interpretacjach. Jedna z nich mówi o Naryszkinie jako przedstawicielu frakcji „pokojowej”, która chciała jeszcze dyskutować z Kijowem, ale przegrała z „jastrzębiami” i za to szef wywiadu miał być upokorzony w czasie narady. Jest też teoria, że minister obrony Sergiej Szojgu miał lepszą wiedzę, niż Putin i chciał ograniczyć interwencję do republik Donbasu. Prezydent poszedł jednak „na całość”.

Tymczasem przedstawione przez niego cele operacji wojskowej są mocno niedookreślone. Rzekoma „denazyfikacji” Ukrainy i „rozprawa z narkomanami” nie brzmią poważnie, a z wojskowego punktu widzenia pozostawiają sporą dowolność, a nawet dezorientację. Politolodzy francuscy uważają, że z tego powodu „rosyjskie wojsko może w pewnym momencie przekroczyć pewne granice operacji” i może to oznaczać prawdziwe ludobójstwo na jeszcze szerszą skalę.

Wiaczesław Avioutskii twierdzi, że Rosja ma niewystarczającą siłę militarną w konfrontacji ze strategią i taktyką armii zachodnich. „Opiera się na ciężkim uzbrojeniu, czołgach i rozbudowanym lotnictwie, które obecnie nie jest przydatne w walce naziemnej” – mówią politolodzy. Taka ocena padła w odpowiedzi na pytanie o ryzyko III wojny światowej? Avioutskii twierdzi, że „Władimir Putin i jego otoczenie stworzyli narrację, w której Ukraina nie ma własnej tożsamości, jest manipulowana przez Zachód i USA, a Ukraińcy, pozbywszy się proamerykańskich przywódców, powitaliby rosyjskie siły zbrojne jako wyzwoliciela”. Dlatego mógł myśleć, że „wojna skończy się w ciągu 48 godzin, a dzięki nalotom zostanie zniszczona struktura dowodzenia, zaś wojsko ukraińskie porzuci swoje stanowiska i rozejdzie się. Tak się nie stało”.

Jean-Vincent Brisset potwierdza, że „armia rosyjska myślała, że Kijów upadnie bez najmniejszej walki, nawet przy pierwszym wystrzale, ale stało się inaczej. Nie było chęci angażowania się w operacje lądowe o dużym znaczeniu poza białoruskim kleszczem. Ciągle miały miejsce te same kierunki ataków”. Wyjaśnia to tym, że  nie sprawdził się rosyjski wywiad. Powstaje jednak pytanie, czy wywiad rzeczywiście popełnił błędy, czy też może dostarczał Putinowi informacje, których ten pożądał. Wynikałoby to z samego systemu władzy w Rosji. 

Tu wskazuje się na szefa armii Siergieja Szojgu, bliskiego Putinowi ministrowi obrony Rosji, który trwa na stanowisku od 10 lat i traktuje armię jako środek realizacji polityki. Charakteryzuje go „niezwykła długowieczność polityczna”. Od 1992 nieprzerwanie piastuje stanowiska w kolejnych rządach i jest ministrem obrony, który nie ma doświadczenia wojskowego. Pochodzi z odległego regionu wschodniej Syberii, etnicznie jest Tuwińcem wyznającym buddyzm. Eksperci zauważyli, że za każdym razem, gdy Putin rozpoczynał operację, jechał z Szojgu na polowanie na Syberię, a ten jest jednym z jego bliskich i lojalnych przyjaciół, który mu się nigdy nie przeciwstawi. Francuscy politolodzy uważają, że decyzję w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę podjął sam Władimir Putin, a jego świta nie była tak naprawdę konsultowana. Na stole położono kilka scenariuszy, ale wyboru dokonał osobiście prezydent.

Biorąc pod uwagę pierwsze dni walk, Aviutskii twierdzi, że „interwencja była źle przygotowana i ma się wrażenie, że dowództwo na miejscu nie wiedziało do końca, co robić”. Nadużywano rakiet, czołgów, lotnictwa, ale armia pozostawała bezradna wobec oporu miast i nie wie, jak interweniować nie niszcząc ich całkowicie. Wskazują, że przy tym „rosyjska logistyka okazuje się niewydolna”. Brisset mówi, że „armia rosyjska pokazała w Syrii, że wiele się nauczyła, że się zmodernizowała się, ale wciąż ma braki”. Może więc, nie zupełnie „potiomkinowska”, ale armia nie jest tak potężna jak ją przedstawiano. Okazuje się także, że nawet na współczesnym teatrze wojny nadal liczą się takie czynniki jak wiara w słuszność swojej sprawy i determinacja, co zresztą pokazywały najróżniejsze wojny, od Wietnamu, przez np. dwukrotnie Afganistan.

oprac. BD

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(4)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 440 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram