Polskie prawo zakazuje nawoływania do nienawiści (z różnych powodów) oraz do popełniania zbrodni. Za tego typu zachowania przewidziane są kary. Nie przeszkadza to jednak środowiskom lewicowym, które chcą wykorzystać społeczne emocje wywołane zamordowaniem prezydenta Gdańska do zmiany przepisów i wprowadzenia zapisów penalizujących „mowę nienawiści”. Wobec tego warto zastanowić się czym owa „mowa nienawiści” naprawdę jest.
W 256 artykule Kodeksu karnego ust. 1 czytamy: Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Wesprzyj nas już teraz!
Nietrudno dostrzec, że wśród wyszczególnionych kierunków możliwej do żywienia nienawiści nie ma lansowanych przez środowiska postępowe terminów takich jak „orientacja” seksualna czy też „tożsamość płciowa”. Jednak chociaż homoseksualizm nie został w tym artykule Kodeksu karnego zapisany jako powód zakazanej nienawiści, to ów „brak” nie oznacza, że nawoływanie do przemocy wobec środowisk LGBT jest w Polsce legalne!
Artykuł 255 Kodeksu karnego ust. 2 informuje bowiem o karach przewidzianych za nawoływanie do zbrodni: Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Zakazane jest jednak nie tylko nawoływanie do popełnienia zbrodni, ale także grożenie innym osobom – niezależnie od powodu pogróżek. W artykule 190 ust. 1 czytamy: Kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub szkodę osoby najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w zagrożonym uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Oczywistym jest również to, że przepisy chroniące przed przemocą, agresją i wszelkiego rodzaju przestępstwami dotyczą wszystkich – niezależnie od pochodzenia, wyznawanej religii oraz jakichkolwiek „odmienności”. Prawo przewiduje jednakową karę za przestępstwa, niezależnie od cech, zachowań i wyborów życiowych ofiary.
– W polskim systemie nie istnieje pojęcie „mowy nienawiści”. Jest to termin wątpliwy, nieostry i w dodatku stanowiący przedmiot szerokiej krytyki ze strony prawników. Niezwykle trudno bowiem ocenić co jest „mową nienawiści”, i jaka jest granica pomiędzy uzasadnioną i czasami ostrą krytyką a „mową nienawiści” – mówił w rozmowie z PCh24.pl dr Tymoteusz Zych. Wiceprezes Instytutu Ordo Iuris komentował inicjatywę prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego w sprawie lekcji o „mowie nienawiści” w stołecznych szkołach [CAŁOŚĆ TUTAJ].
Po co więc lewica od lat usilnie zabiega o wprowadzenie przepisów penalizujących „mowę nienawiści”, skoro termin jest niejasny, a rozmaite mniejszości są chronione na mocy przepisów dotyczących wszystkich obywateli? Nie jest tajemnicą, że pod tym terminem kryje się ideologiczny wytrych! Dlatego też warto dokładnie przyjrzeć się temu, co kryje się pod pojęciem „mowy nienawiści”. Sprawie wielokrotnie przyglądał się portal PCh24 – poniżej zamieszczamy wybór materiałów poświęconych pojęciu problemowi.
„Mowa nienawiści”: knebel dla chrześcijan
Wolność wypowiedzi chrześcijan jest w Europie coraz bardziej ograniczana. Nawet kraje o długiej tradycji katolickiej zaczęły wprowadzać do swoich systemów prawnych nowy rodzaj przestępstwa: „wypowiedzi nawołujące do nienawiści”, które odnoszą się do dyskryminacji lub wrogości wobec osoby lub rzeczy o określonych cechach jak orientacja seksualna czy „tożsamość płciowa”.
Mowę nienawiści wymyślili neomarksiści
Pojęcie „mowy nienawiści” (hate speach) zostało wprowadzone przez neomarksistów inspirujących ruch Nowej Lewicy, która na gruncie nauk prawnych znalazła wyraz w tzw. ruchu krytycznych studiów nad prawem (Critical Legal Studies). Generalnie, pojęcie „mowy nienawiści” oznacza określoną strategię rewolucyjną, która realizowana jest w pierwszej kolejności na płaszczyźnie kulturowej i dopiero później przenoszona jest na grunt polityki.
„Mowa nienawiści” – forpoczta miękkiego totalitaryzmu
Znamy już z historii „nowy wspaniały świat”, w którym za zbrodnię mówienia prawdy bardzo często karano śmiercią. Tak było pod rządami rewolucjonistów francuskich, takie standardy najpierw w Rosji, a później krajach zależnych wprowadzili bolszewicy, a teraz tej samobójczej tradycji nieliczenia się z prawdą, czyli de facto ze zdrowym rozsądkiem, hołduje Unia Europejska (…).
Z czego jednak wynika ta nienawiść wobec prawdy i poczucia zdrowego rozsądku? Oczywiście chodzi o duże pieniądze, jakie czerpie z ogłupiania i deprawowania całych społeczeństw oligarchia gospodarcza. Z jej punktu widzenia najbardziej doskonałym modelem człowieka jest, jak niezwykle trafnie i zarazem dowcipnie określił śp. o. Albert Krąpiec – człowiek dwuotworowy. Celem jego życia jest pogoń za przyjemnościami i będąca tego wyrazem maksymalna konsumpcja i wydalanie. Człowiek ma żyć, żeby było mu fajnie, ma się nieustannie śmiać, ostentacyjnie i bardzo głośno cieszyć, nieustannie biegać w pogoni za wrażeniami.
Między bluźnierstwem a mową nienawiści
Coraz więcej krajów Zachodu znosi istniejące od wieków w ich systemach prawnych zapisy penalizujące bluźnierstwo, co jednak bynajmniej nie oznacza, iż nadchodzi era wymarzonej przez rzeszę naiwniaków absolutnej swobody wyrażania opinii na każdy temat. Wręcz przeciwnie, sfera wolności słowa drastycznie się kurczy za sprawą wprowadzanego coraz powszechniej prawodawstwa przeciwko tak zwanej „mowie nienawiści” – nieporównanie bardziej surowego i represyjnego niż tradycyjny zakaz bluźnienia przeciw Bogu. W miejsce prawdziwego sacrum sakralizuje się byle co – ono zaś okazuje się nie tylko ponad wszelką miarę drażliwe, ale też agresywne, zajadłe i mściwe.
Nowy regulamin na Facebooku. Czy za walką z „mową nienawiści” kryje się totalna cenzura?
Jeszcze więcej tolerancji, jeszcze więcej zrozumienia, jeszcze więcej szacunku dla mniejszości i w końcu: jeszcze ostrzejsza walka z tzw. mową nienawiści. Tego wszystkiego doświadczą użytkownicy portalu Facebook, który 25 kwietnia [2018] wprowadził nowy regulamin, będący reakcją Marka Zuckerberga – twórcy serwisu – na aferę Cambridge Analytica i przesłuchanie przed amerykańskim Kongresem.
Ustawa o mowie nienawiści. Za co chcą nas karać? [ANALIZA Z ROKU 2015]
Sejm przyspieszył pracę nad ustawą o mowie nienawiści. Zbliżone projekty złożyły SLD, Twój Ruch i Platforma Obywatelska, zakładają one zwiększenie kar grożących za nienawistne wypowiedzi pod adresem homoseksualistów i transseksualistów. Warto więc przyjrzeć się wybranym przypadkom procesów przeciwko mowie nienawiści w krajach, w których tego typu przepisy są stosowane. A także zastanowić się, czy szczególne uprzywilejowywanie homoseksualistów ma jakikolwiek sens?
Czy do Polski zawita terror „mowy nienawiści”?
– Już samo określenie „mowa nienawiści” jest typowym skrótem myślowym, którym także i my, katolicy się posługujemy i to w sposób bezrefleksyjny. Jest ono niebezpieczne, bo wskazuje, że wszyscy, którzy mówią o pewnych sprawach w sposób niezgodny z oficjalną wersją, propagują nienawiść – mówił portalowi PCh24 w roku 2015 ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin.
UK: czy głoszenie bóstwa Chrystusa jest mową nienawiści? Rząd odmawia odpowiedzi
Brytyjski rząd nie chce wypowiadać się na temat traktowania głoszenia wiary chrześcijańskiej jako „mowy nienawiści” – informuje na swej stronie internetowej The Catholic Herald. Lord Ebrard Pearson podkreśla, że takie stanowisko „musi niepokoić”.
Ekstremiści propagujący „mowę nienawiści”. Amerykańska lewica stygmatyzuje organizacje katolickie
Do niedawna neutralny serwis Guide Star USA Inc., który jest największą bazą danych na temat ponad 2,5 tys. organizacji non profit w Stanach Zjednoczonych, zaczął stygmatyzować organizacje chrześcijańskie. Fundacje i stowarzyszenia, które bronią tradycyjnych wartości i/lub prezentują anty-imigranckie stanowisko zostały uznawane za organizacje propagujące „mowę nienawiści”.
Więcej tutaj: #MOWA NIENAWIŚCI