Wyznawcy ewolucjonizmu stworzyli przez dziesięciolecia swego rodzaju „kulturę zaprzeczenia rzeczywistości” i zajęli sferę zastrzeżoną dotychczas dla rzetelnej nauki – przeciwko temu trendowi wystąpili uczestnicy debaty „Wiara i nauka. Powrót hipotezy Boga”. Pasjonujących wykładów naukowców z Polski i Stanów Zjednoczonych można było wysłuchać na Zamku Królewskim w Niepołomicach w dniach 3 i 4 czerwca.
Czy nasza planeta jest uprzywilejowana – zastanawiał się podczas jednej z wtorkowych prelekcji dr Jay W. Richards – filozof, członek Heritage Foundation i Discovery Institute, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Ameryki w Waszyngtonie. – Jeżeli darwinizm jest prawdziwy, klasyczna metafizyka chrześcijańska jest niepoprawna, i odwrotnie – zwrócił uwagę. Jak zauważył, teoria inteligentnego projektu zakłada, że istnieją właściwości, cechy, znaki będące wskazówką, że stoi za nimi rozumny sprawca. Rozróżniamy je od rzeczy, które mogą być efektem procesów naturalnych czy będących efektem zbiegu okoliczności.
Naukowiec nawiązał do motywu z futurystycznego filmu Odyseja kosmiczna 2001. W fabule tego obrazu znalazł się wątek znalezionego na Księżycu czarnego monolitu o bardzo regularnych kształtach, przypominającego kamienną płytę. Kto ujrzał ten obiekt, już na pierwszy rzut oka wnioskował, że jego powstanie nie mogło być efektem wpływu sił natury czy przypadkowych zdarzeń, ale celowego działania. Forma monolitu świadczyła o istnieniu twórcy i o zamyśle, który krył się za powstaniem tego przedmiotu.
Wesprzyj nas już teraz!
Efekty działania inteligencji jesteśmy bowiem w stanie rozpoznać intuicyjnie, i to już od wczesnych lat życia. Z kolei ewolucja, dobór naturalny, przypadkowe mieszanie się gatunków, selektywne rozmnażanie nie mogą wyjaśnić pochodzenia życia.
Jak podkreślił mówca, zwolennicy darwinizmu chcą wykluczyć z dyskusji na ten temat wszystkie obszary, w których to Bóg jest pierwszą narzucającą się odpowiedzią na stawiane kwestie. Nie ma to, oczywiście, nic wspólnego z rzetelną akademicką debatą i z uczciwym badaniem.
– Nauka ma być przecież poszukiwaniem prawdy – najlepszej, najbardziej prawdopodobnej odpowiedzi – zauważył dr Richards.
Według tak zwanej zasady kopernikańskiej, przytoczonej przez Carla Sagana w książce Błękitna kropka i zgodnej z poglądami materialistów, my, ludzie wraz ze swoją planetą jesteśmy małą zagubioną we wszechświecie, pozbawioną znaczenia kropką.
Jednak aby mogło na Ziemi zaistnieć życie, musiały tu występować bardzo specyficzne warunki chemiczne, m.in. obecność węgla, który może kodować informacje i budować struktury form żywych oraz wody stanowiącej doskonałe środowisko dla chemii węglowej. Potrzebna była skalista planeta z lądem. Znaleźliśmy się w okołogwiezdnej strefie zdatnej do zamieszkania (np. odpowiednia temperatura), optymalnym miejscu w galaktyce i w sprzyjającej epoce rozwoju kosmosu. Ziemia musiała mieć odpowiednią wielkość i masę oraz stabilną orbitę i wreszcie księżyc.
– Wszechświat został precyzyjnie dostrojony w sposób umożliwiający istnienie życia – zaznaczył uczony. Tymczasem zdecydowana większość miejsc we wszechświecie nie posiada wody i „odpada” jako środowisko możliwe do zaistnienia życia.
W przypadku Ziemi zdolność podtrzymywania życia idzie w parze z możliwością odkrywania i badania z jej perspektywy odległych obiektów we wszechświecie. – Wszechświat został zaprojektowany aby umożliwiać odkrywanie – zaznaczył dr Jay W. Richards.
Naukowa porażka teorii o spontanicznym pochodzeniu życia
Już starożytni filozofowie przyznawali, że wszechświat musiał być efektem myśli – zauważył fizyk Brian Miller. Przypomniał, że przez całe wieki filozofia nie była wroga chrześcijaństwu. Wiara inspirowała do uprawiania nauki. Ta zaś uznawała, iż w świecie panuje porządek, a nasze umysły są zdolne do jego rozpoznawania. Naukowcy zgadzali się, że wiele rzeczy można wyjaśnić naturalnymi procesami, ale jednak nie wszystko.
Jednak Karol Darwin dostrzegł w świecie i organizmach jedynie efekt ślepych, niekierowanych procesów czy też doboru naturalnego. Chociaż sam przedstawiał siebie jako obiektywnego poszukiwacza prawdy, to z jego pamiętników wyłania się inny obraz światopoglądu twórcy ewolucjonizmu. Ukształtowali go bowiem filozofowie, którzy podążali za materializmem.
– Darwin wstawił dobór naturalny w miejsce Boga. Jeśli zastanawiamy się, dlaczego ewolucja zwyciężyła, to stała za nią filozofa współczesna wraz z jej pragnieniem pójścia za materializmem – wskazywał prelegent.
Brian Miller przytoczył część poglądów charakterystycznych dla materialistów, a sformułowanych przez Aldousa Huxleya. Widział on przyszłość ludzkości w odrzuceniu tradycyjnej moralności, która kłóciła się z „wyzwoleniem” obyczajowym. Jeśli stworzył nas Bóg, i to w ramach porządku świata, to otrzymujemy od Niego instrukcję, jak mamy żyć.
Jednak materializm zwyciężył w sferach uznających się za naukowe. Teoria darwinowska stała się „narracją sakralną” przypominającą kult. Wyznawcy tej pseudoreligii, której Darwin jest jednym z fałszywych proroków, sami odeszli i odwodzili innych ludzi od Stwórcy wszechświata.
Skoro zaś podawanych nam do wierzenia świeckich dogmatów nie można kwestionować bez obawy o własną karierę, to również nie sposób przedstawiać uczciwie teorii inteligentnego projektu. W przeciwnym razie wyznawcy musieliby zmierzyć się z poznawczym dysonansem, co prowadziłoby ich do zadawania – sobie i innym – niewygodnych pytań.
Prawie wszyscy krytycy inteligentnego projektu prezentują go więc w krzywym zwierciadle. Jednak koncepcja darwinowska wraz z nie udowodnionymi rzetelnie mechanizmami ewolucyjnymi, nie jest spójna i nie jest w stanie wyjaśnić wielu kwestii.
W rzeczywistości różne składniki, których „współpraca” owocuje zawiązaniem się i trwaniem życia, potrzebują dla siebie odmiennych środowisk. Prawdopodobieństwo, że wszystkie molekuły ułożą się spontanicznie w funkcjonalną komórkę, jest mniej więcej takie jak możliwość wygranej w totolotka 100 tysięcy razy pod rząd, i to przy założeniu, że wszystkie składniki życia znajdą się „przypadkowo” w odpowiednim miejscu.
Na polu procesów fizyczno-chemicznych każdy krok ku powstaniu życia oznacza zaistnienie bardzo rzadkiego wydarzenia połączenia się aminokwasów bądź skierowania energii we właściwym kierunku. W sposób naturalny odbywa się w tym czasie o wiele więcej jest przeciwnych mu, niesprzyjających procesów. Miller nawiązał do porównania „przypadkowego” powstania życia z prawdopodobieństwem tego, że piłka golfowa przebędzie spontanicznie całe pole, zaliczając bezbłędnie po kolei 18 dołków.
Zabierając głos na temat swojej koncepcji, darwiniści niezawodnie „wykładają się” na kwestii początków życia. Zazwyczaj wtedy odwołują się do „świeckich bóstw” samoorganizacji i doboru naturalnego.
Jednak każdy życiowy proces napędzany jest bardzo skomplikowanymi molekularnymi „maszynami”. Olbrzymią rolę pełnią białka, czyli niezbędne do życia informacje pogrupowane w harmonijne sekwencje. Białka kontrolują to, co dzieje się w komórce.
Surowa, nieuporządkowana i nieukierunkowana energia nie tworzy życia, ale rozbija je – zaznaczył naukowiec. Samoorganizacja, dobór naturalny nie odwołują się do procesów naturalnych, lecz do wspomnianych tu już pseudonaukowych bożków. Ponieważ koncepcje te stanowią całkowitą fikcję, ich głosiciele nie są w stanie przyznać faktu istnienia inteligentnego projektu.
Twórca pozostawia w swym dziele cząstkę samego siebie
– Nikt nie jest w stanie podać zestawu sprawdzonych faktów, które łącznie uzasadniają hipotezę darwinowską. Jeżeli się mylę, proszę o fakty – powtarza Douglas Axe, profesor biologii molekularnej.
Skąd więc tylu darwinistów, skoro ta koncepcja nie odpowiada standardom poważnej hipotezy naukowej? Niestety, od wielu już dziesięcioleci naukowcy porzucają krytyczne myślenie, wręcz się go wstydzą. – Przyczyna ogromnego oporu przed porzuceniem ewolucjonizmu sprowadza się do presji kulturowej ze strony kolegów po fachu – ocenił biolog. W barwnym wykładzie posłużył się on wieloma przykładami ze światów przyrody i cywilizacji człowieka. Jednym z nich jest brutalistyczny styl w architekturze, przejaw „czystej” funkcjonalności pozbawionej zupełnie piękna. Odpowiada on koncepcji darwinowskiej. Natomiast życie stworzone prze Boga przystaje raczej do obrazu wspaniałej katedry, której widok ma wznosić serca ku Stwórcy.
– Twórca pozostawia w dziele cząstkę samego siebie – zaznaczył uczony. Zaprezentował natomiast na dołączonych do wykładu ilustracjach, w jak wspaniały sposób nasz Ojciec posłużył się w przyrodzie swą nieskończoną inwencją i szeregiem innych przymiotów, nie wyłączając poczucia humoru.
Profesor Axe zestawił na przykład fotografie sępa i barwnego kolibra z komentarzem: jeden wygląda jak uosobienie śmierci, a drugi jak coś, co żywi się kwiatami. Nawiązał też do bogactwa form kwiatów i ptaków, których istnienia w takich postaciach „nie da się uzasadnić inaczej jak poprzez sztukę”. – Bóg lubi posługiwać się sztuką, a my jesteśmy jedynymi, którzy to docenią. Szympans się tym nie zachwyci – pół żartem powiedział profesor Axe.
Z takiego punktu widzenia perspektywa darwinowska jest skrajnie ułomna. Życie na Ziemi nie wpisuje się bowiem w schemat samego przetrwania. Darwiniści nie wytłumaczyli, dlaczego paw „wyewoluował” w taki sposób by samica rozmnażała się tylko z samcem, który ma ładne pióra.
– Ktoś chce nam przekazać opowieść. Łosoś wykluwa się w słodkich wodach, jako dojrzały osobnik spływa do oceanu, a potem powraca w górę rzeki do miejsca swoich narodzin, a by powołać do życia kolejne pokolenia – mówił biolog. – Nauka powinna być rodzajem czci, kultu wobec Boga – podsumował.
Fałszywa teologia Johna Templetona
Ojciec Michał Chaberek poświęcił swój wtorkowy wykład powiązanej z darwinizmem zwodniczej myśli Johna Templetona (1912 – 2008), którego idee transmitowane są obecnie do środowisk katolickich, a tym sfer duchownych.
Templeton posługiwał się pojęciem „pokornego podejścia”, które jednak w rzeczywistości okazało się wyrafinowanym przejawem ludzkiej pychy. Jednym z tego wyrazów są przekonania o konieczności podjęcia „ewoluującej teologii”, o otwartości na wszelkie poglądy wynikające z wszelkich wierzeń, jako że – zdaniem Templetona – „Bóg objawić się może w każdej religii”.
Myśliciel ubolewał, iż o ile akademicy i badacze nauczyli się już podważać dawne założenia swoich dziedzin, to nie uczynili tego teologowie, którzy uparcie tkwią w sztywnych schematach.
Nikt nie powinien mówić, że Boga można poznać tylko na jednej drodze – przekonywał modernistyczny lobbysta. Według niego, będące elementem chrześciajńskiej woiary cuda są po prostu zjawiskiem naturalnym, nie wykraczającym poza świat widzialny i przyczynowość materialną.
Według Templetona, formuły doktrynalne zmieniały się w ciągu wieków i nadal będą modyfikowane. To, co uznawane jest za herezję, w innym okresie bywa ortodoksyjne i nieomylne. Religia nie nadąża za postępem w biznesie i nauce, o czym świadczyć ma wiara w ostateczne niebo i piekło.
Zamiast sztywnych dogmatów, powinniśmy natomiast wyznawać „miłość” do każdego (czytaj: totalną tolerancję) oraz różnorodność.
Celem jest nowa teologia i nowa religia, totalny subiektywizm, odkrycia naukowe, nowe „objawienia”. Powyższy program realizują fundacje Templetona, pracujące nad rozwodnieniem chrześcijańskiej doktryny, m.in. poprzez sponsorowanie inicjatyw w środowiskach ludzi wierzących.
Jedna z takich organizacji, amerykańska Society of Catholic Scientists (deklarująca działanie „zawsze w zgodzie z Magisterium, jedynym warunkiem przynależności, że jest aby być praktykującym katolikiem”) odmówiło członkostwa przynajmniej trzem osobom związanym z Discovery Institute, czyli skupionym wokół teorii inteligentnego projektu.
W Polsce granty od Fundacji Templetona przyjęło m.in. Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych aby wywierać „znaczący i trwały wpływ zmieniając polski krajobraz intelektualny”. – Od 80 lat Kościół nie występuje poważnie przeciwko ewolucji, boi się ją krytykować – podsumował o. Michał Chaberek.
oprac. RoM
Konferencja „Wiara i Nauka”, przeprowadzona w tym roku pod tytułem „Powrót do hipotezy Boga”, odbyła się dzięki organizacyjnej współpracy Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Instytutu Studiów Doktrynalnych, Collegium Intermarium oraz Discovery Institute.
Zobacz relację z pierwszego dnia konferencji:
Niektórzy CHCĄ pochodzić od małpy! Ale co naprawdę czyni nas ludźmi?
Zobacz relację wideo: