Internetowe groźby i wyzwiska pod adresem myśliwych stały się dla nich codziennością. Co więcej, fala nienawiści wylała się z sieci i przeszła na świat rzeczywisty. W programie „Alarm!” jedna z zajmujących się łowiectwem kobiet opowiada o liście, z powodu którego jej dzieci przez kilka dni nie mogły chodzić do przedszkola. To jednak nie wszystko, bowiem „ekolodzy” przeszkadzają myśliwym w polowaniach, co może doprowadzić do tragedii.
„Ekolodzy” w żółtych kamizelkach posuwają się do stawania na linii strzału, aby odwieść myśliwego od działania zgodnego z prawem. Osoby fałszywie twierdzące, że chronią przyrodę, podlatują również dronami w pobliże głowy przygotowującego się do strzału, a zdarzyły się nawet przypadki, gdy „zieloni” łapali za broń, aby ją wyrwać. Działaniom „ekologów” towarzyszą wyzwiska. – Oni są dosyć wulgarni, przeklinają, wyzywają myśliwych. Nie mogę powiedzieć, że myśliwym się nie zdarza odpowiedzieć słownie – mówi w programie „Alarm!” Diana Piotrowska, myśliwy. W wyniku działań „obrońców” zwierząt walka z afrykańskim pomorem świń jest utrudniona, ale też kiedyś może dojść do tragedii. Z kolei w sferze wirtualnej wobec myśliwych trwa istna kampania nienawiści.
Wesprzyj nas już teraz!
– Różni pseudoekolodzy, bo tak tych ludzi trzeba nazwać, zaczęli mnie hejtować, życzyć mi śmierci. Najgorsze było to, że życzą mi śmierci, żebym sobie strzelił w łeb (…). To, że jestem „mordercą”, to słyszę już praktycznie każdego dnia – mówi w programie TVP1 Rafał Pasteczka, myśliwy.
Diana Piotrowska opowiada z kolei o manipulacji polegającej na kradzieży jej prywatnych zdjęć i zestawieniu ich z ilustracją skantowanego psa oraz fałszywą historią, z której wynikało, jakoby myśliwy miała związek z krzywdą wyrządzoną zwierzęciu. Ten „fake news” pseudoekologów został udostępniony 18 tysięcy razy, a kobieta otrzymała 300 gróźb.
„Zieloni” internauci życzyli jej śmierci. Jak dodaje, znane są przypadki niszczenia mienia myśliwych, w tym wybijania szyb, malowania samochodów. Podcinane są także nogi w urządzeniach łowieckich, w tym w ambonach. – Boję się, bo z tych 300, 500, 1000 słów tych osób, które piszą, może trafić się jedna, która po prostu pójdzie o krok dalej – mówi Diana Piotrowska prezentując wiadomości, jakie wysyłają do niej „ekolodzy”. Skrajna wulgarność uniemożliwia ich zacytowanie, jednak w oczy rzuca się nienawiść oraz życzenie myśliwym śmierci w męczarniach. Zajmująca się łowiectwem kobieta informuje, że w odpowiedzi na jedną z takich wiadomości wysłała jej skreen do krewnych autora. Nie mogli oni uwierzyć, jakie treści wysyłają ich bliscy motywowani ekologicznym fanatyzmem.
– Dowiedzieli się nawet gdzie mieszkam, w którym mieście. Wysyłali mejle do przeszkoli z groźbami karalnymi. Udało im się trafić również na przedszkole gdzie chodziły moje dzieci i była taka sytuacja, że pani dyrektor przez tydzień – przeprosiła mnie – ale nie mogłam oddawać dzieci do przedszkola, ponieważ dyrekcja uznała, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa moim dzieciom – dodaje Diana Piotrowska.
Hejt nasila się co jakiś czas. Ostatnio przy okazji sprawy dzików i walki myśliwych z afrykańskim pomorem świń – wynika z audycji „Alarm!”. W programie zacytowano tylko niektóre ze skandalicznych, pełnych nienawiści i wyrażających chęć skrzywdzenia myśliwych wypowiedzi „obrońców” zwierząt. Co ciekawe, nie chcieli oni komentować swoich słów w rozmowie z dziennikarzem tworzącym materiał.
Źródło: „Alarm!” (TVP1) / tvp.info
MWł