W przypadku dokumentu podsumowującego pierwszy tydzień prac synodu mamy do czynienia z anulowaniem poczucia grzechu, zniesieniem idei dobra i zła, stłumieniem prawa naturalnego – ocenia włoski historyk prof. Roberto de Mattei. To próba przeprowadzenia „rewolucji seksualnej” w Kościele. W tej sytuacji dajmy świadectwo wierności Ewangelii Chrystusowej!
„Relatio post disceptationem” sporządzone pod kierownictwem kardynała Petera Erdo to głośne już streszczenie pierwszego tygodnia pracy Synodu. Pisaliśmy o nim na łamach portalu. Głos w tej sprawie zabrał znany włoski historyk Kościoła prof. Roberto de Mattei. Zwrócił uwagę, że autorzy Relatio „próbują narzucić zmiany antropologiczno-kulturowe”. Zauważa ze zdumieniem, że wśród biskupów pojawiła się idea rezygnacji z wyrażania sądów na temat wartości moralnych na korzyść akceptacji i deklaracji nadziei. De Mattei podkreśla również, że mamy do czynienia z sytuacją w której Kościół ustawia się na pozycji afirmującej „stopniowanie ocen moralnych” w sytuacjach, które do tej pory zawsze były oceniane jednoznacznie.
Wesprzyj nas już teraz!
„Zło i grzech istnieją naprawdę. Niedoskonałe formy dobra istnieją tylko zgodnie z ideą poziomów komunii, za którą stoi Sobór Watykańskiego II” – przypomina profesor. Według de Matteiego kwestia osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach jest tylko pretekstem. Twierdzi, że po ogłoszeniu konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” Kościół zbyt mocno zaangażował się w okazywanie specjalnego „szacunku” dla osób żyjących w grzechu. Zmianie ulegać zaczęło podejście do zasad katolickiej wiary i moralności. Od czasu pontyfikatu Pawła VI nastąpił proces erozji Kościoła – dokument podsumowujący pierwszy tydzień prac synodu jest tego skutkiem. Potwierdzają to zawarte w nim uwagi poświęcone konkubinatowi i związkom cywilnym.
Roberto de Mattei podkreśla, że dokument synodalny wywraca doktrynę Kościoła do góry nogami – z jego treści wynika bowiem, że ślub cywilny (będący od zawsze uważany za grzech poważniejszy niż np. sporadyczny, przygodny seks, ponieważ ten ostatni sprawiał mniejsze trudności w powrocie na właściwą drogę) ma zostać de facto uznany za błogosławieństwo. W „Relatio post disceptationem” czytamy również, że „nowa wrażliwość” duszpasterska polegać ma na dostrzeganiu „pozytywnych rzeczywistości” zjawisk od zawsze ocenianych jako naganne moralnie i grzeszne. Jaki wynika z tego wniosek? O złu należy… milczeć. W raporcie kardynała Edro taka propozycja przedstawiona została jako „odważny wybór duszpasterski”.
W „Relatio” pojawiły się także passusy dotyczące dowartościowania roli osób homoseksualnych. To najbardziej skandaliczne fragmenty, ale – jak podkreśla de Mattei – pozostają one w logicznej spójności z zasadami wyłożonymi we wcześniejszych ustępach dokumentu. „Nawet człowiek z ulicy rozumie, że jeśli możliwe jest by rozwiedziony żyjący w nowym związku przystępował do sakramentów, to wszystko jest dozwolone, zaczynają od homoseksualnego pseudo-małżeństwa”. Potwierdza to inna uwaga przedstawiona w dokumencie. Mówi on o zwracaniu „szczególnej uwagi na dzieci, które mieszkają z parami tej samej płci” wskazując, że to „potrzeby i prawa najmłodszych zawsze muszą być priorytetem”. Jak w takim wypadku te „potrzeby i prawa” odnoszą się do warunków stwarzanych przez pary tej samej płci?
Katolicka ocena homoseksualizmu jest jasna i wyraża ją św. Paweł: Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego (Kor 6, 9). Tymczasem – jak ubolewa prof. Roberto de Mattei – część duchownych wpisuje się dziś w grono „kuglarzy nowej paneuropejskiej moralności seksualnej”. Przysłużył się temu przebieg ankiety przedsynodalnej ogłoszonej przez papieża Franciszka. „Dobrze znamy zniekształcone wyniki tego eksperymentu i nacechowane złą wolą wykorzystanie tych ankiet” – podkreśla włoski historyk.
Roberto de Mattei zauważa, że „Relatio” nie posiada charakteru magisterialnego, nie odzwierciedla też faktycznego stanowiska ojców synodalnych. Potwierdza jednak smutną diagnozę sytuacji, w której znalazł się Kościół. Hierarchowie stoją w obliczu straszliwego dramatu sumienia. Dziś bowiem przeciwnicy katolicyzmu stosują nowoczesne „świeckie ramię linczu moralnego, organizowanego dzięki psychologicznej presji masowych środków przekazu. Wynikiem tego nierzadko jest załamanie psychiczne, kryzys tożsamości, utrata powołania i wiary” – czytamy. Włoski uczony wzywa katolików, by opierali się tym naciskom i „potwierdzili integralną spójność własnego życia w niezmiennej prawdzie Jezusa Chrystusa, poprzez obalenie tezy tych, którzy chcieliby, aby rozpuścić wieczną wiarę w niepewności życiowych doświadczeń”.
Źrółdo: „Il Foglio”
malk