Jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego wielu analityków zwracało uwagę, że tuż po wyborach zacznie się brutalna walka o najwyższe stanowiska w UE. Organizacja prorodzinna European Dignity Watch (EDW) alarmuje z powodu „haniebnego porozumienia zawartego pomiędzy Europejską Partią Ludową (EPP) a Socjalistami i Demokratami (S & D)”.
Obie partie najprawdopodobniej doprowadzą do ostatecznego zatwierdzenia kandydatury Jean-Claude Junckera na przewodniczącego Komisji Europejskiej przez Parlament Europejski na którego czele stoi socjalista, Martina Schulza. EDW zwraca uwagę, że to kpiny z systemu demokratycznego, w który wierzy wielu obywateli UE.
Wesprzyj nas już teraz!
27 czerwca Jean-Claude Juncker został nominowany przez przywódców państw członkowskich UE na przewodniczącego KE. Przeciwko jego kandydaturze wystąpili premierzy Wielkiej Brytanii i Węgier, David Cameron i Viktor Orbán. 26 szefów pozostałych państw członkowskich poparło Junckera, mimo że mieli poważne obiekcje co do osoby kandydata. Był to wynik wcześniejszego targu politycznego.
Jego nominacja musi teraz zostać zatwierdzona przez większość posłów Parlamentu Europejskiego (co najmniej 376), w głosowaniu zaplanowanym na 16 lipca. Jeśli nie uda mu się uzyskać wymaganej większości głosów, konieczna będzie nowa runda konsultacji, aby wyłonić innego kandydata.
Jednocześnie wraz z nominacją Junckera, Martin Schulz 1 lipca został ponownie wybrany na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, zdobywając 409 z 612 głosów w pierwszym głosowaniu. Co ciekawe podczas głosowania oddano aż 111 pustych lub nieważnych głosów z 723.
EDW alarmuje, że zarówno Juncker jak i Schulz zostali nominowani z pominięciem zasad demokratycznych, w wyniku haniebnego porozumienia pomiędzy EPP i S&D. Partie dogadały się, że poprą wzajemnie swoich kandydatów: jednego – na stanowisko szefa PE, drugiego – na stanowisko przewodniczącego KE.
Tymczasem, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zapisanymi w statucie PE, stanowisko szefa PE powinien zająć przedstawiciel partii, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach. W tegorocznym wyścigu do PE większość mandatów w zgromadzeniu UE zdobyła konserwatywna Europejska Partia Ludowa (EPL).
Z kolei w sprawie wybory komisarzy europejskich regulamin Parlamentu Europejskiego stwierdza, że w wyborach na przewodniczącego, wiceprzewodniczących i szefów komisji należy starać się zapewnić sprawiedliwą reprezentację państw członkowskich oraz opcji politycznych. Ale w ciągu 10 lat od czasu rozszerzenia UE o 13 nowych państw członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, tylko jedna osoba z jednego z nowych państw członkowskich została szefem PE, były premier Polski, Jerzy Buzek.
Źródło: europeandignitywatch.org, telegraph.co.uk, AS.