4 sierpnia 2023

Debata o Spowiedzi Świętej dla dzieci, czyli o pułapce zastawionej na Kościół

(AdobeStock.com Oprac. GS/PCh24.pl)

Operacje polityczno-propagandowe wymierzone w Kościół Katolicki zwykle okazują się najskuteczniejsze, gdy czynione są pod płaszczykiem troski o dobro najmłodszych i najsłabszych. Podniesiony za sprawą lewicowych aktywistów, a następnie podjęty przez niektórych polityków postulat zakazu Spowiedzi Świętej dla dzieci ukazuje rozzuchwalenie przeciwników wiary katolickiej, którzy przestali ograniczać się już tylko do rugowania Kościoła ze sfery publicznej i niwelowania jego wpływów politycznych. Uznali oni, że nadszedł czas na rozszerzenie pola walki na przestrzeń Sakramentów Świętych, rytuałów i wszelkiego sacrum. Odpowiedź na ten atak musi być mądra i przemyślana.

Gdybyśmy mieli wskazać pierwszą poważną próbę wypowiedzenia politycznej wojny Sakramentowi Spowiedzi Świętej w Polsce, prawdopodobnie przywołalibyśmy postać aktywisty-performera Rafała Betlejewskiego, który w październiku 2022 roku opublikował w internecie petycję pt. „Spowiedź dzieci powinna być zakazana”. Przedsięwzięcie pozornie nie odniosło zbyt wielkiego sukcesu – z oczekiwanych dwudziestu tysięcy podpisów, udało się zebrać zaledwie połowę. To jednak wystarczyło, by do sejmu trafiła (nie)stosowna petycja, a następnie za sprawą takich osób jak Klaudia Jachira, pisarz Jacek Dehnel, prof. Magdalena Środa czy europoseł Robert Biedroń jej postulaty zaczęły przebijać się do debaty publicznej. Niestety, w sukurs tej linii przyszli również niektórzy duchowni (jak np. dominikanin o. Maciej Biskup referujący na łamach „Więzi” swój sceptycyzm względem spowiadania dzieci), co jest równoznaczne z samowolnym „poświęceniem” amunicji, z której do Kościoła zamierzają strzelać jego zadeklarowani wrogowie.

Nieustraszeni tropiciele przemocy

Wesprzyj nas już teraz!

W celu właściwego przygotowania się na obronę przed szykowanym ideologicznym szturmem, powinniśmy najpierw przypatrzeć się taktyce obranej przez jego prowodyrów. Pomijając miotane na każdym kroku i nacechowane emocjonalnie oskarżenia o „wstecznictwo” i „średniowieczną mentalność”, posługują się oni opiniami, udzielających się medialnie (i starannie wyselekcjonowanych) psychologów dziecięcych. To właśnie z ich ust padają zarzuty o niedostosowanie poziomu rozwoju umysłowego dziecka do Sakramentu Spowiedzi, a także towarzyszące przystąpieniu do niego poczucie wstydu, upokorzenia czy lęku. Rzadko wspomina się jednak o tym, że tacy eksperci wychodzą z wyznaczonej im przez społeczeństwo roli, gdyż podstępnie przemycają w swych opiniach preferowany przez siebie system wartości, tym samym samozwańczo wcielając się w moralizatorów i duchowych przewodników. Forsowanie, skrytej w nimbie autorytetu naukowego aksjologii, przychodzi im tym łatwiej, iż pokrywa się ona z panującymi w obecnym ustroju politycznym pryncypiami demoliberalnymi. 

By zilustrować odnotowany proceder warto zwrócić uwagę na „wzorcowy” wywiad, jakiego swego czasu udzieliła Wysokim Obcasom prof. Katarzyna Popiołek. Świadomie, bądź nie, pomieszała ona w swym wywodzie dwa porządki myślenia. Uczyniła to dewaluując praktykę religijną z punktu widzenia psychologii, arbitralnie nadając prymat tej drugiej. Przy posługiwaniu się argumentem o „zawstydzaniu dziecka” koniecznością wyjawienia swych grzechów spowiednikowi, dyskretnie wyniosła ona dobre samopoczucie młodego penitenta ponad jego postępy na drodze do zbawienia, którego istnienia być może w ogóle nie uznaje. Ta opinia, podobnie jak jej podobne, w sposób oczywisty sporządzane są pod z góry ustalaną tezę, więc z zasady nie uwzględniają minimalnych wymogów uczciwości, już nie tylko naukowej, ale i publicystycznej.

W licznych, tego typu publikacjach, skrupulatnie dobierane są opinie osób, które ze Spowiedzią Świętą miały w swoim odczuciu doświadczenia nieprzyjemne; pomija się zaś te osoby dla których była ona ważna, oczyszczająca, pozwoliła odczuć Bożą łaskę i zacieśnić kontakt z transcendencją. Ponadto, takie publikacje wynoszą wynaturzenia zdarzające się w każdej instytucji do rangi normy, i wykazują immanentny element myślenia rewolucyjnego: „zamiast naprawiać zaistniałe błędy, należy znieść całą instytucję”.

Ekspertoza i pomieszanie porządków

Prócz intelektualnej nieuczciwości, w tego typu publikacjach przejawiają się zapędy scjentystyczne, nie mogące pogodzić się z istnieniem żadnej sfery egzystencji, próbującej wymknąć się dyktatowi prymitywnie pojmowanej nauki. Aspirujący do miana ostatecznej instancji moralnej (niektórzy) psychologowie, do spółki z przepytującymi ich dziennikarzami próbują „wygryźć” kapłanów z ich roli, by przejąć kontrolę nad ludzkimi sumieniami i treścią głoszonej wiary; innymi słowy: rozciągnąć pole własnej władzy na terytoria dotąd im niedostępne. Towarzyszy temu faryzejska retoryka zatroskania o Kościół, wypadająca niewiarygodnie, tym bardziej, że jest rozprowadzana przez media jawnie z katolicyzmem wojujące.

W tym wszystkim czai się podstęp, który skrótowo możemy opisać następująco: przeciwnik próbuje zwabić Kościół na dogodne dla siebie pole bitwy, na którym to on będzie dyktował zasady podług jakich ma być ona toczona; na pole, gdzie utrzymanie permanentnego dobrostanu psychicznego dziecka jest warunkiem rozstrzygającym o zwycięstwie; na pole, gdzie kształtowanie sumienia, transcendencja i zbawienie nie posiadają rangi jakiegokolwiek argumentu, gdyż wymykają się modelom naukowym.

Obrona Sakramentu Spowiedzi Świętej poprzez wskazywanie na psychologiczne korzyści, jakie może wyciągnąć z niego dziecko, oznaczałoby wpadnięcie w zastawioną na nas zasadzkę. Jeżeli bowiem to uczynimy, chcąc nie chcąc dokonamy legitymizacji psychologa jako wszechwładnego arbitra rozstrzygającego co w duchowości katolickiej powinno być dozwolone, a co zakazane. Jest to niedopuszczalne dubeltowo. Po pierwsze i najważniejsze – abdykacja hierarchii Kościelnej na rzecz konsylium liberalnych psychologów oznaczałoby sprzeniewierzenie się podstawowym zasadom doktryny katolickiej. Po drugie – psychologia to dziedzina nauki, w której w wielu sprawach żaden konsensus nigdy nie zapanował, bowiem składają się na nią różne rywalizujące szkoły, postrzegające człowieka na odmienne sposoby; podobne różnice poglądów dotyczą mechanizmów rządzących jego zachowaniem, odczuwaniem i myśleniem.

Przeciętny czytelnik działu publicystycznego w nieprzychylnym Kościołowi medium, zwykle nie zdaje sobie z tego sprawy. Dla niego psycholog to po prostu… psycholog – osoba przedstawiająca nam bieżący stanu wiedzy naukowej. Nic bardziej mylnego. Każdy ekspert od ludzkiego umysłu dysponuje określoną wizją człowieka, i jest skłonny do przedstawiania dorobku własnej szkoły psychologicznej (lub którejś z jej „frakcji”) jako niepodważalnego, bez udzielenia informacji o toczących się na dany temat sporach. Tak więc, psycholog godny zaufania wykazuje pokorę względem własnych kompetencji i uczciwie informuje o ich granicach, zaś niegodny – wychodzi poza nie, wykorzystując niewiedzę swoich odbiorców. 

Przestroga

Instytucje kultury, które w zlaicyzowanym świecie Zachodu w świadomości wielu ludzi utraciły swoje transcendentne, katolickie uprawomocnienie oczywiście mogą być bronione poprzez wskazanie na ich aspekt funkcjonalny. Nie jest niczym niewłaściwym argumentowanie, iż posiadanie rodziny nadaje życiu pewną strukturę i głębszy sens, a rodzicielstwo jest źródłem szczerej radości. Niemniej, akurat w sprawie Sakramentów Świętych ich aspekty społeczno-funkcjonalne czy psychologiczne są absolutnie drugorzędne. Ich legalność nie może być uzależniona od wyników debaty publicznej, w której biorą udział nastawieni na swój partykularny interes politycy, media, eksperci czy organizacje pozarządowe.

Przystanie na tego typu optykę, nawet poprzez chwilowe odstawienie na bok argumentu świętości tych praktyk, oznaczałoby abdykację perspektywy życia wiecznego na rzecz perspektywy demoliberalnej, gotowej pożreć i przeinaczyć doktrynę katolicką dla podtrzymania swej hegemonii nad ludzkimi umysłami.

Ludwik Pęzioł

Biedroń chce zakazu spowiedzi dzieci. Ciekawe czy przed, czy po głoszonym „rozdziale państwa od Kościoła”?

Spowiedź to nie psychoterapia!Ks. prof. Paweł Bortkiewicz odpowiada Biedroniowi!

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij