Po pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji sypią się kolejne propozycje publicznych debat między kandydatami. Jak zawsze brakuje przegranych, wszyscy są mniej lub bardziej zwycięzcy. Społeczeństwo francuskie podejmie wkrótce decyzję brzemienną w skutkach dla siebie i całej Europy.
Socjaliści świętują zwycięstwo będąc niemal pewni, że Hollande wygra drugą turę, co wróżą mu obecne sondaże i co wynikałoby z sumowania głosów całej lewicy. Chociaż jego pozycja została osłabiona przez słaby wynik trockistowskiego Jean-Luca Mélenchona.
Wesprzyj nas już teraz!
–Jestem kandydatem unii na rzecz zmiany. Ta unia musi być możliwie jak najszersza – deklarował Hollande po ogłoszeniu wyników wyborów. Wyraził uznanie głównie dla Jean-Luca Mélenchona i Evy Joly z partii Zielonych, którzy zaapelowali do swoich wyborców o głosowanie na niego w drugiej turze.
– Dwaj kandydaci mają teraz obowiązek prawdy i odwagi – stwierdził Nicolas Sarkozy podkreślając, że „nadszedł kluczowy moment skonfrontowania projektów” . Prezydent proponuje trzy debaty o najważniejszych problemach kraju – gospodarce, polityce społecznej i bezpieczeństwie. Hollande odmawia twierdząc, że zgodnie z tradycją jest tylko jedna debata telewizyjna kandydatów między dwoma turami wyborów. Dla zwolenników Sarkozego odmowa Hollanda świadczy o strachu i braku konkretnych propozycji.
Premier François Fillon stwierdził, że nie jest jeszcze pewne kto wygra drugą turę. Jest w tym dużo racji. Wszystko będzie zależeć teraz od tego jaki będzie jej przebieg i czy Sarkozy przekona wyborców Frontu Narodowego, by na niego zagłosowali. Obecnie tylko 60 proc. z nich chce poprzeć kandydata UMP. Doradcy Sarkozyego w nieoficjalnych wypowiedziach twierdzą, że w drugiej turze będzie on zdecydowanie kładł nacisk na ważne dla tego elektoratu problemy takie jak imigracja, suwerenność narodowa i bezpieczeństwo wewnętrzne. Będzie to zadanie trudne, bo Marine Le Pen – w przeciwieństwie do Jean-Luca Mélenchona – nie wezwała swoich wyborców o oddanie głosów na konkretnego kandydata twierdząc, że zarówno socjaliści jak i centroprawica prowadzą od lat tę samą politykę broniąc banków amerykańskich i światowej finansjery, kosztem interesu narodowego.
Sarkozy oświadczył, że Francuzi będą musieli teraz wybrać między projektem Hollanda, propagującym kierowaną biurokratycznie gospodarkę z rozbudowaną administracją i zasiłkami, a jego propozycją oszczędności budżetowych, zdynamizowania koniunktury i podniesienia konkurencyjności francuskich produktów na rynkach światowych, co ma przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia i wzrostu siły nabywczej obywateli. „Znalezienie słów, zachowań, osobistego zaangażowania do skupienia wokół siebie wyborców, pozwoli uniknąć przekazania innym pałacu Elizejskiego” – napisało „Le Figaro”.
Perspektywa zwycięstwa Hollande niepokoi środowiska katolickie. Twierdzą one, że jego projekt gospodarczy polegający na rozbudowie administracji, dużego opodatkowania i zwiększenia zasiłków jest z góry skazany na niepowodzenie. W takiej sytuacji będzie się on starać odwrócić uwagę społeczeństwa od problemów ekonomicznych, poświęcając się zmianom w innych dziedzinach. Zapowiada przecież legalizację eutanazji, ślubów homoseksualistów, prawa do adopcji przez nich dzieci i rozszerzenie badań na embrionach. Jego dojście do władzy będzie oznaczać zamach na podstawowe zasady prawa naturalnego i w tym tkwi zasadnicza różnica między jego programem a Sarkozyego mimo, że w czasie kampanii wyborczej sprawy te nie były akcentowane.
– W drugiej turze wyborów katolicy powinni pójść za głosem swoich biskupów i głosować na kandydata, który bardziej chroni życie i podstawowe zasady moralne – stwierdził Jean Maugendre, przewodniczący stowarzyszenia „Odrodzenie Katolickie”.
Franciszek L. Ćwik