„Tusk znalazł sobie mocne poparcie w Berlinie i wyzyskał wszystkie możliwości płynące z tego faktu. Dwaj konkurujący z nim młodzieńcy – Szymon Hołownia i Rafał Trzaskowski – to już zupełnie inna linia produkcyjna – to produkty chowu III RP, a raczej jej najbardziej prominentnych, komunistycznych środowisk”, pisze na łamach tygodnika „Gazeta Polska” Witold Gadowski.
W ocenie publicysty Rafał Trzaskowski to „złoty chłopiec salonów”, który jest przygotowywany do odegrania roli, jaką ma dla niego szeroko pojmowana michnikowszczyzna. Z kolei Szymon Hołownia to polityk, którego wizerunek „został ulepiony z pietyzmem”.
„Hołownia najpierw objawił się jako katolicki publicysta, który co prawda pisał mdłe i nacechowane polityczną poprawnością książki, ale natychmiast towarzyszyła im ogromna machina propagandowa. (…) Hołownia otwarcie głosił słodko-pierdzące herezje, a jego popularność była budowana za pomocą prostego mechanizmu szantażu: możesz sobie być katolikiem, ale przecież nie wypada być fundamentalistą. Spójrz, jak Szymon Hołownia pięknie i nowocześnie katolikuje”, pisze ekspert programu „Prawy Prostu PLUS”.
Wesprzyj nas już teraz!
W porównaniu z Trzaskowskim i Hołownią Tusk, zdaniem autora „Tajemnicy Spowiedzi” jest „produktem o wiele dłuższym terminie przydatności”.
„Tusk bezwzględnie dąży do podporządkowania sobie całego przywództwa po stronie antypisu i ciągle ma potencjał, aby Hołownię zgnieść lub zdyscyplinować. Dużo trudniej będzie mu wstawić się do przedpokoju Rafała Trzaskowskiego – ale to już inna bajka. Decydujące będzie tu – jak zwykle – poparcie niemieckiego wywiadu i pieniędzy”, podsumowuje Witold Gadowski.
Źródło: tygodnik „Gazeta Polska”
TK
Poseł Artur Dziambor wyrzucony z Konfederacji. Decyzję podjął sąd partyjny