Nowy prezydent Krakowa i Rada Miasta mieli w spokoju wyprostować zamieszanie wokół uchwały w sprawie wprowadzenia Strefy Czystego Transportu. Zamiast rozwiązania, mamy coraz większy chaos i brak pomysłu na jego zakończenie. A czas biegnie. SCT – jeśli nic nie ulegnie zmianie – winna obowiązywać od 1 lipca 2024 roku. Nikt nie jest jednak na to gotowy.
Plan na rozwiązanie problemu zaskarżonych przepisów o SCT był prosty. Nowe władze Krakowa przesuwają termin obowiązywania Strefy na 1 stycznia 2026, a w tym czasie przeprowadzane są konsultacje społeczne i przyjmowane nowe – pozbawione dotychczasowych wad przepisy.
Problem w tym, że zmiana terminu… także wymaga konsultacji z mieszkańcami, a ustawa określa, że winny one trwać 21 dni. Zatem ich przeprowadzenie przed wejściem w życie uchwały jest de facto nierealne. Zaś przyjęcie uchwały z taką wadą sprawi, że przepis na pewno zostanie podważony przez organ nadzorczy. Wówczas SCT będzie znów obowiązywać od 1 lipca 2024.
Wesprzyj nas już teraz!
Innego zdania byli przedstawiciele Zarządu Transportu Publicznego, którzy ocenili, że zmiana uchwały nie wymaga konsultacji – a obowiązują one w przypadku ustanowienia SCT. Ponadto termin jej wejście byłby wydłużony, a nie skrócony, zatem nie wywoływałoby to dodatkowych obowiązków wobec obywateli.
Sytuacja jest patowa i w zasadzie każde rozwiązanie leżące na stole ma wadę prawną. A realizowanie zapisów uchwały w sprawie Strefy czekających na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego jest obarczone sporym ryzykiem (chociażby zmarnowania środków finansowych w przypadku podważenia uchwały czy wprowadzenia chaosu komunikacyjnego w mieście).
Radni mają znaleźć rozwiązanie w trakcie nadzwyczajnej sesji zaplanowanej pod koniec czerwca, czyli tuż przed wejściem w życie zaskarżonej uchwały. Może to oznaczać, że władze miasta grają na czas i liczą, że przez „godziną zero” problem zostanie rozwiązany przez NSA.
Źródło: lovekrakow.pl
MA