„Praworządnym demokratom wolno łamać konstytucję i wszelkie normy prawa, aby osiągnąć zamierzony cel. A przestrzeganie konstytucji doprowadzi do tragedii. Oto logika liberalnych demokratów”, pisze na łamach tygodnika „SIECI” Bronisław Wildstein.
Publicysta przedstawia w czterech punktach „intelektualną wykładnię praworządnych demokratów”:
„To my jesteśmy wyznawcami tolerancji. Nasi przeciwnicy siłą rzeczy są jej wrogami. To w jej imię należy im zatkać usta. Wtedy tolerancja zapanuje.
Wesprzyj nas już teraz!
To my jesteśmy pluralistami. Wynika z tego, że nasi oponenci pluralizmu nie akceptują. Rozkwitnie on tylko wtedy, kiedy zostaną unicestwieni i wszyscy będą myśleć oraz głosić to, co my. Tylko wtedy osiągniemy pluralizm.
To my jesteśmy obrońcami demokracji. Wszyscy, którzy się z nami nie zgadzają, są więc jej przeciwnikami. Ich istnienie stanowi zagrożenie dla demokracji. Dopiero kiedy zostanie ono wyeliminowane, a wszyscy przyjmą nasze poglądy, będziemy żyć w prawdziwej (liberalnej) demokracji.
To my jesteśmy rzecznikami wolności. Ktoś, kto się z nami nie zgadza, jest wolności nieprzyjacielem. Dopiero gdy zostanie eksterminowany, będziemy mogli cieszyć się prawdziwą, liberalną wolnością”, wylicza.
Zdaniem autora „Doliny nicości” powyższa wykładnia stanowi obowiązujący na Zachodzie model polityczny i stąd tak wielkie poruszenie establishmentu na całym świecie, kiedy społeczeństwa, obywatele, narody wybierają tzw. wrogów demokracji, czyli ludzi, którzy nie zgadzają się z powyższą wykładnią „praworządnych demokratów”.
„Przypomina to komunistyczne praktyki i raz jeszcze podkreśla ciągłość między marksizmem a liberalno-lewicową ideologią emancypacji. (…) Ideologia jest optymalnym uzasadnieniem władzy, a koncept ewoluujących praw człowieka, których definicja pozostaje w gestii dominujących środowisk, staje się jej doskonałym narzędziem”, podsumowuje Bronisław Wildstein.
Źródło: tygodnik „SIECI”
TG