Wielka dekomunizacyjna akcja nazw miejscowości na Ukrainie! Władze walczą ze spuścizną ZSRS i zmienią nazwę niemal dziewięciuset miejscowości. Co ważne, chodzi nie tylko o małe wioski, ale także o wielkie miasta, jak Dniepropietrowsk.
Bohdan Korołenko z ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej zapowiedział, że samorządy lokalne mają czas do listopada na przywrócenie historycznych nazw, bądź nadanie nowych. Nowe nazwy otrzymają także te miejscowości, które powstały dopiero w okresie komunizmu.
Wesprzyj nas już teraz!
Nazwa Dniepropietrowska, jednego z największych miast Ukrainy, wywodzi się od rzeki Dniepr, nad którą leży, i od nazwiska działacza bolszewickiego i jednego z organizatorów Wielkiego Głodu lat 1932-1933, Hryhorija Petrowskiego. Problemem jest jednak nazwa sprzed wcielenia do ZSRS – Jekaterynosław. Nazwa ta bowiem została nadana na cześć… rosyjskiej carycy Katarzyny II.
Ustawa mówi, że nazwy mają być zmienione w ciągu sześciu miesięcy. Jeśli nie zrobią tego samorządy, to decyzję będzie podejmować Rada Najwyższa (parlament) na wniosek deputowanych, rządu, bądź prezydenta.
W Polsce nie ma już nazw miejscowości odwołujących się do czerwonej spuścizny PRL i ZSRS – wciąż istnieją jednak dziesiątki ulic nazwanych na cześć komunistycznych oprawców, ideologów, czy grup wojskowych posłusznych Stalinowi i ideom marksistowskim. Zmiana nazw ulic leży w kompetencjach samorządów, które twierdzą, że brakuje im pieniędzy na zmianę ulic, gdyż wiązałoby się to z wymianą dowodów osobistych i innych dokumentów mieszkańców.
Cóż, widać, że tocząca wojnę z prorosyjskim terroryzmem Ukraina jest na tyle zamożna, by zapewnić wymianę dokumentów setkom tysięcy ludzi. A polskie samorządy – wspierane od dekady z brukselskiego budżetu – nie są w stanie sprostać kosztom związanym ze zmianami nazw wybranych ulic.
Źródło: onet.pl
kra