21 maja 2014

Dekonstrukcja Cluny

(Poświęcenie opactwa w Cluny przez papieża Urbana II, 1095 r. Fot. The Art Archive/Forum)

Obrana przez zakonników z Cluny droga odnowy Kościoła wiodła nie przez wzniosłe deklaracje o radości i nadziei czy przez pochylanie się przed światem lub „czasami współczesnymi”. Polegała, jak zawsze w przypadku udanych ruchów odnowicielskich, na zwróceniu się ku Stwórcy poprzez odnowioną dyscyplinę reguły św. Benedykta, przez wspaniałą liturgię i sztukę – Dobro i Piękno. Ukoronowaniem zaś była świętość wielu opatów i mnichów.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

W dwunastowiecznym Żywocie św. Moranda (Vita sancti Morandi) zapisano: „Prawie cały świat [universus orbis] przychodzi do Cluny jako do wspólnego azylu pobożności, by w rozlicznych jego miejscach korzystać z duchowej odnowy. Jego stali mieszkańcy w nieustannej walce poddają ciało duchowi; dla nich naprawdę, jak mówi Apostoł: żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk (Flp 1,21). Wielu z nich zostało wybranych i wyniesionych dla zbudowania Kościoła, jedni jako papieże, inni jako kardynałowie, biskupi, opaci lub pasterze. W ten sposób wielkie domostwo świata napełniło się miłą wonią cnót niczym zapachem balsamów, gdy gorliwość religii monastycznej, która w tych czasach ulegał oziębieniu, rozpaliła się na nowo dzięki przykładowi i zapałowi tych ludzi”.

Słowa te są streszczeniem znaczenia, jakie dla średniowiecznej christianitas w epoce jej rozkwitu (XI – XIII wiek) odgrywało kluniackie monasterium omnia monasteriorum. Potężne źródło prawdziwej odnowy Kościoła – in capita et in membra – powstało na początku dziesiątego wieku w Burgundii. Droga wiodła nie przez wzniosłe deklaracje o radości i nadziei czy przez pochylanie się przed światem lub „czasami współczesnymi”. Ta, którą zapoczątkowało Cluny polegała, jak zawsze w przypadku udanych ruchów odnowicielskich w historii Kościoła, na zwróceniu się ku Panu poprzez odświeżoną dyscyplinę reguły św. Benedykta, przez wspaniałą liturgię i sztukę – Dobro i Piękno, a ukoronowaniem była świętość wielu opatów i mnichów kluniackich, którzy z czasem zostali biskupami (w tym również biskupami Rzymu).

Ale ten obraz Cluny można „zdekonstruować”. Niedawno do naszych rąk trafiła polska edycja takiej dekonstrukcji w wydaniu francuskiego mediewisty Dominique’a Iogn-Prata. Jego książka pt. Ład i wykluczenie. Cluny i społeczność chrześcijańska wobec herezji, judaizmu i islamu (1000 – 1150) została opublikowana nakładem Wydawnictwa Benedyktynów w Tyńcu jako kolejna pozycja w serii „Źródła monastyczne”.

Na stronie tytułowej czytamy informację, że publikacja ta została wydana „dzięki dofinansowaniu Wydziału Kultury Ambasady Francji w Polsce oraz Instytutu Francuskiego w ramach Programu Wsparcia Wydawniczego BOY-ŻELEŃSKI”. Jak mówią Anglosasi who pays the piper, calls the tune. Zresztą patron wsparcia wydawniczego zobowiązuje.

Pod tym względem autor nie zawodzi oczekiwań. Swoją analizę fenomenu Cluny traktuje jako wykonywanie przez wybitnych przedstawicieli burgundzkiego opactwa (na czele z Piotrem Czcigodnym) „zracjonalizowanej przemocy intelektualnej” wobec „mniejszości” (Żydów i muzułmanów przede wszystkim). Typowe „narzędzia metodologiczne” zanurzonego w postmodernistycznym bełkocie historyka. We wstępie i wprowadzeniu do wydania polskiego autor co rusz prezentuje podobne rozważania. A to dowiadujemy się o istnieniu „ideologów gregoriańskich” (czyt. ludzi Kościoła walczących piórem w XI wieku o odnowę dyscypliny kościelnej i uniezależnienie Kościoła od władzy świeckiej), o „logice Christianitas, działającej w wykluczaniu bazującym na różnicy” przy uwzględnieniu „kategorii społeczno-wykluczonych”.

Opublikowana nakładem tynieckiego wydawnictwa praca ukazała się we Francji pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Z pewnością od tego czasu Cluny doczekało się kolejnych faz „dekonstrukcji” (Cluny w świetle „naukowych ustaleń gender studies”, „Cluny a mniejszościowe prawa czarnych lesbijek” etc.). W języku polskim, dzięki benedyktyńskiemu wydawnictwu, otrzymujemy pierwszą tego rodzaju próbę; próbę zdezawuowania wielkości i zasług Cluny. Ale co ma Tyniec do Cluny?!

 

Na szczęście dla czytelnika, francuski autor potraktował wspomniane „nowoczesne narzędzia metodologiczne” jako konieczną spłatę serwitutów, bo po odcedzeniu dywagacji o „przemocy intelektualnej” i „wykluczanych”, na kartach blisko sześćsetstronicowej monografii otrzymujemy solidny obraz duchowości, kultury i życia gospodarczego, które od dziesiątego do dwunastego wieku rozwijało się w pobliżu burgundzkiego opactwa. Dzięki temu mamy możliwość przebywania w innym świecie.

 

To odczucie najbardziej jest dojmujące podczas lektury fragmentów książki poświęconych pietyzmowi, z jakim kluniaci odnosili się do liturgii, ich staraniom, by była ona jak najwspanialsza, majestatyczna jako opakowanie dla największego klejnotu – Ciała i Krwi Pańskiej. Dla postmodernistycznego autora dbałość kluniatów o Chrystusa Eucharystycznego jest „obsesją czystości”. Dla katolików zmuszanych do obserwowania skandalicznego udzielania Komunii świętej na rękę, fragment książki o czci, która otaczała Mszę Świętą w Cluny jest właśnie wyprawą w jakiś zaginiony, niestety, świat: „Sługa, którego powinnością było zanieść worek do młyna, nie mógł być „rozwiązły”. Zaczynał od umycia kamienia młyńskiego, chronionego przez zasłony, następnie ubierał się na biało, głowę nakrywał humerałem w ten sposób, że było widać tylko jego oczy. Dopiero wówczas mógł zemleć ziarno na mąkę, przesiać ją i umyć. Po odśpiewaniu modlitw dalsze czynności przejmowali trzej bracia, również ubrani na biało. Wysypywali mąkę na nieskazitelnej czystości stół i mieszali ją z wodą nalewaną z naczynia używanego w czasie mszy. Zalecano wykonawcom, aby podczas wypieku nie zanieczyszczali „eucharystii przenajświętszej tajemnicy” nie tylko śliną, ale i oddechem. Ze swojej strony, kapłan wezwany do sprawowania Ofiary, niezależnie czy chodziło o jedną z dwóch codziennych mszy konwentualnych, czy o msze prywatne, mył dwa razy ręce na znak oczyszczenia; pierwszy raz, jak nakazuje tradycja, przed założeniem szat liturgicznych, drugi, tuż przed konsekracją. […] Ta wiara w realną Obecność była tak mocna, że Bernard ustalił procedurę zachowania się na wypadek, gdyby podczas Ofiary Eucharystycznej kropla „Krwi Pańskiej” [cudzysłów w oryginale – G.K.] spadła na obrus ołtarza, korporał lub ornat. Należy wyciąć kawałek materiału w ten sposób uświęconego i przechowywać go od tej pory między relikwiami” (s. 311).

Oto prawdziwa „logika Cluny”, tajemnica wielkości „klasztoru wszystkich klasztorów”.

Grzegorz Kucharczyk

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 300 775 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram