We Włoszech stale ubywa dzieci. W ubiegłym roku urodziło się ich zaledwie pół miliona, podczas gdy pół wieku temu noworodków było w tym kraju dokładnie dwa razy więcej. Zdaniem uczonych najbardziej niepokoi zapaść demograficzna na Południu Italii, która zawsze słynęła z wielkiej dzietności i była demograficznym rezerwuarem dla reszty kraju. W ubiegłym roku urodziło się tam najmniej dzieci w historii, a zgonów było więcej niż narodzin.
Podobne zjawisko na Południu Włoch wystąpiło tylko dwa razy: w 1867 r. i na zakończenie I wojny światowej. Tym razem sytuacja jest gorsza, bo mamy do czynienia z trwałą tendencją, która – zdaniem socjologów – spowoduje demograficzne tsunami, którego skutki trudno dziś przewidzieć. W ubiegłym roku w południowych Włoszech współczynnik dzietności wynosił 1,34 dziecka na kobietę. Dodajmy, że w Polsce jest on jeszcze niższy – 1,32.
Wesprzyj nas już teraz!
Katastrofą demograficzną, która obejmuje teraz całe Włochy, są zaniepokojeni tamtejsi biskupi. Abp Salvatore Nunnari z Kalabrii powiedział w Radiu Watykańskim:
„Nie ma pracy, rodziny mają mało pieniędzy, nie myśli się o nowych dzieciach, bo jak je utrzymać. Jest to niepokojące, bo zawsze byliśmy ziemią bardzo płodną. Niestety polityka powojenna przyzwyczaiła nas do klientelizmu, do polityki opiekuńczej. Do tego trzeba dodać istnienie skrajnego zła w postaci mafii, która nie tylko jest naszą hańbą, ale również czynnikiem destabilizacyjnym. Bo inwestorzy z Północy, którzy próbowali coś tu zrobić, szybko się spakowali i odjechali stąd na zawsze. A dziś grozi nam, że staniemy się ziemią starców. Nam, biskupom, bardzo to ciąży. Potrzebujemy pomocy. Stajemy się regionem najuboższym”.
Źródło: KAI
luk