12 maja 2013

Fabrice Hadjadj – autor bestsellerowej książki Wiara demonów – daje wiernym Kościoła katolickiego wiele do myślenia. W ostrych słowach bowiem rozprawia się z fałszywie pojętą pokorą i niedostrzegalną miłością własną, a co więcej: grzmi, że piekło pełne jest wierzących. I ostrzega, iż wielu służy diabłu, mimo że weń nie wierzy.

 

Dostojewski włożył takie oto zdanie w usta diabła, który ukazał się Iwanowi Karamazowowi pod postacią dżentelmena-pasożyta: Szatanem jestem i uważam, że nic co ludzkie nie jest mi obce. Fabrice Hadjadj wyjaśnia, iż nie należy się dziwić, że sławne hasło humanizmu w taki właśnie sposób uległo przekształceniu.

Wesprzyj nas już teraz!

Szatan nie jest pozbawiony wielkoduszności – chce w ten sposób sprawić, by każdy człowiek nieświadomie został nie tyle opętany, co stał się jedynym panem siebie, bez dziękczynienia komukolwiek czy rozliczania się z kimkolwiek. Nie proponuje więc potwornych konwulsji, które można zobaczyć w Egzorcyście, lecz coś o wiele straszniejszego: kursy rozwoju osobowości, zaufania jedynie sobie, szybkiego władania słowem, byleby tylko słowo nie zawładnęło człowiekiem (…) Zachęca nas do grzechu świadomego, do grzechu na miarę Lucyfera: zamiast rządzić światem w posłuszeństwie Bogu, lepiej być posłusznym samemu sobie.

Żeby z nim wygrywać każdego dnia od nowa, musimy sobie uświadomić, z jak bardzo przebiegłą istotą mamy do czynienia. Uświadomić sobie, że walczymy przeciwko wężowi, który wygrał starcie z pychą Ewy – przedkładającej w ostatecznym momencie bitwy wiarę we własną mądrość ponad wiarę w Boga. Jednak żeby wygrywać, musimy wiedzieć, z kim walczymy.

 

I pamiętać, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że piekło jest podzielone także w swej strategii walki przeciwko ludziom. Ma wybór między dwiema konkurencyjnymi taktykami: tą, która nas popycha do błędu i posługuje się naszą słabością, oraz tą, która popycha nas w kierunku pychy i posługuje się naszą siłą.

 

Jakie pułapki zastawia na nas szatan?

 

Szatan jest mistrzem kłamstwa i kamuflażu. Nieraz nie widzimy zupełnie jego działania w naszym życiu, nieraz skłaniamy się ku wersji świata bez spersonifikowanego zła – i wtedy robi się naprawdę niebezpiecznie. Niezidentyfikowany wróg wyrządzić może o wiele więcej szkód, niż walka wręcz z wrogiem jawnym.

 

Wpaść zaś w pułapkę szatana można na wiele sposobów. Jednym z nich jest sama modlitwa. Diabelski geniusz bowiem – jak wykazuje Hadjadj – polega nie tyle na odrzuceniu dobra, ile na przelewaniu go na swoje konto. Autor za przykładem św. Tomasza wykazuje, że szatanowi zależy na tym, abyśmy się modlili bez przestrzegania Bożego porządku.

 

Żebyśmy, na przykład, modląc się w naszej pysze uważali siebie za lepszych od innych, ignorując łaskę daną nam od Boga, bez której nie bylibyśmy w stanie nawet rąk złożyć do modlitwy. Szatan bowiem nawet naszą chęć czynienia dobra wypacza, rozdzielając dobra, które prawda łączy: sprawiedliwość bez miłosierdzia staje się okrucieństwem, a miłosierdzie bez sprawiedliwości zmienia się w zbytni liberalizm; pokora bez wspaniałomyślności kończy się leniwym wycofywaniem się, a wspaniałomyślność bez pokory kończy się pełnym pychy aktywizmem (…), wreszcie prawda bez miłości jest filantropią diabła. Uganiamy się za tymi połowicznymi cnotami, które są wadami w pełnym tego słowa znaczeniu, i świat może zginąć od naszej gorliwości.

 

W rzeczywistości, kiedy człowiek wyobraża sobie, że własnymi siłami skończy z fałszywą nabożnością, popada w nabożność wobec samego siebie, to znaczy w kult w najwyższym stopniu diabelski, a bóstwa zaczynają pączkować: Postęp, Rynek, Planeta…

 

Człowieka zawsze łatwo skusić pieniędzmi. Obezwładnić i rozłożyć na łopatki pragnieniem bogactwa, władzy czy samą możliwością posiadania. Jednak w Piśmie Świętym czytamy, że sama „mamona” nie jest zła. Co więcej dostajemy wskazówkę: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną (Łk 16, 9). Dopiero kilka zdań po tym nieco niespodziewanym zdaniu, pada stwierdzenie, iż nie możemy służyć Bogu i  mamonie (Łk 16, 13).

 

Umiejętne posługiwanie się pieniędzmi może nam pomóc w walce przeciwko złu. W walce z niesprawiedliwością i błędem możecie posługiwać się niektórymi metodami tego świata, lecz uwaga: celem nie jest to, by okazać się najskuteczniejszym, gdyż skuteczność tych środków pozostaje bezwzględna tylko dla tego świata, inaczej mówiąc – dla samej mamony. Celem zaś będzie to, by przy okazji „pozyskać przyjaciół”, to znaczy, by walcząc z bogactwami niesprawiedliwości, nigdy nie zapominać o miłosierdziu.

 

Jaka jest wiara demonów?

 

Pytanie: Co w nas najbardziej cieszy diabła? może także zostać sformułowane inaczej: Na czym polega grzech niewybaczalny, zwany także bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu? Piotr Lombard – odpowiada Fabrice Hadjadj – rozróżnił sześć jego rodzajów, które potem przejęła Tradycja: grzeszenie licząc zuchwale na miłosierdzie Boże, rozpacz bądź wątpienie w miłosierdzie Boże, sprzeciw wobec uznanej prawdy chrześcijańskiej, zazdrość wobec spływającej na bliźniego łaski Bożej, zatwardziałość serca na zbawienne napomnienia i odkładanie pokuty i nawrócenia aż do śmierci. Nie potrzeba rogów ani siarki, wystarczy odnieść sukces w jednej z powyższych sześciu kategorii, aby otrzymać dyplom z zaawansowanego ateizmu.

 

Najgroźniejsza jest jednak wiara bez wiary. A raczej wiara bez miłości – wiara demonów. One też przecież wierzą w Boga. Tylko Go nie kochają. Wierzą i drżą (Jk 2, 19). I taka wiara w sercu ludzkim jest najbardziej przerażająca.

 

Co więcej: niedowiarstwo może być bliższe prawdziwej wiary, niż wierzenie skoncentrowane na sobie.

Demony wierzą we Wcielenie, w Trójcę Świętą i w inne tajemnice, których nie widzą, ponieważ zmusza je do tego oczywistość znaków. Dlatego też, jak wykazywał św. Tomasz z Akwinu, czasownik wierzyć ma dwuznaczny charakter, kiedy używa się go w odniesieniu do wiernych i do demonów, gdyż wiara tych ostatnich nie pochodzi od światła nasączonego łaską, jak w przypadkach wiernych.

 

Nawet przepiękny Hymn o miłości św. Pawła – przekonuje Hadjadj – okazuje się czymś przerażającym, gdy dochodzimy do sedna. Mogę mówić językiem aniołów, mieć wiarę „pełną”, podzielić się moimi dobrami, a ciało wystawić na spalenie, lecz jeśli miłości nie mam, wszystko to jest diabła warte. Czyż diabeł nie odpowiada kropka w kropkę każdej z tych trzech sytuacji opisanej przez św. Pawła? Mówi językiem aniołów; jest wystarczająco duchowy, by góry nie stanowiły przeszkody dla jego wiary; nie ma żadnych dóbr materialnych i nie przestaje wystawiać się na spalenie, w czym czuje się lepiej niż męczennik.

Hadjadj dowodzi również, jak bardzo niewystarczające może się okazać wyrażenie mieć wiarę. Tak o tymi pisze: Jedynie demony mają wiarę, niczym przedmiot, który trzymają w garści i którym dowolnie manipulują. Lecz wiarę ukształtowaną przez miłosierdzie wierny posiada w stopniu tym mniejszym, im bardziej dla Niego rezygnuje z samego siebie. To jest posiadanie, które każe mu stracić wszystko, aż po siebie samego, dla Chrystusa. Toteż nie ma on wiary, to wiara go ma, ogołaca go i pozwala mu wszystko ogarnąć uściskiem miłości.

 

Zdechrystianizowana wiara i cielesność

 

Wielki blef w naszych zdechrystianizowanych społecznościach chrześcijańskich – podkreśla autor – polega na przywłaszczeniu sobie współczucia i obracaniu go przeciwko Chrystusowi.

 

Współczucie czułych flaków przeciwko współczuciu gorącego serca; polegałoby ono na popchnięciu Maryi do aborcji, by zaoszczędzić Jej zarówno odrzucenia, ja i tego Syna, skazanego na monstrualną mękę, a jeśli byłoby zbyt późno na okazanie tak troskliwego starania – przynajmniej na podaniu Jezusowi na Golgocie nie octu, lecz płynu z substancjami narkotycznymi powodującymi szybką śmierć.

 

Niewłaściwe i złe jest również przypisywanie naszej cielesności odpowiedzialności za wszelki nieład, ten zaś, kto tak czyni – usprawiedliwia demona. Uważa on, że poskromienie własnych pragnień cielesnych wystarczy, by go uczynić dobrym, a więc zapomina o dużo większym zamęcie wprowadzanym przez pychę. Kto z panowania nad sobą czyni nec plus ultra moralności, popada w „największą z wad” – nie poznaje miłości, która nas wyrywa nam samym i przyprawia o łzy „wbrew samym sobie”, a więc odrzuca moralność miłosierdzia. Gdyż prawdziwa moralność nie jest moralnością sukcesu. Jest moralnością porażki, nieudacznictwa, tej nędzy, którą miłosierdzie przychodzi ogarnąć, tej pożądliwości, która rzuca nas na ziemię po to, aby razem z nami, lecz wbrew nam, łaska przyszła nas podźwignąć.

 

Co istotne: Maryja budzi w Szatanie większy lęk niż sam Bóg nie tylko dlatego, że jest pokorna (jak może być też sam anioł), lecz także dlatego, że jest cielesna.

 

Magdalena Żuraw

 

Fabrice Hadjadj, Wiara demonów, Esprit, Kraków 2012.

 

{galeria}

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram