Niemiecka lewica demonstrowała w obronie imigrantów. Deklarowali chęć ich przyjmowania i pełną otwartość. Tyle że… demonstranci stali za betonowymi barierami. Te miały ich chronić przed imigrantami, którzy mogliby ich rozjechać samochodem.
Do absurdalnej manifestacji doszło w mieście Penzberg w Bawarii. 13 lutego w stolicy tego landu, Monachium, 24-letni imigrant z Afganistanu wjechał samochodem w tłum ludzi, raniąc 28 osoby, w tym część ciężko. 24-latek był islamistą, złodziejem i narkomanem. Nie miał azylu – powinien był opuścić Niemcy, ale urzędnicy tolerowali jego obecność.
W odpowiedzi na zamach lewicowcy w Penzbergu zorganizowali… promigrancką demonstrację. „Penzberg jest różnorodny!” – krzyczeli. Podnosili rozmaite hasła na rzecz otwartości i wielokulturowości. Problem w tym, że te deklaracje były dość… mało wiarygodne. Cała manifestacja odbywała się na ulicy miasta – zamkniętej ze wszystkich stron betonowymi zaporami. Władze miasta obawiały się, że jakiś imigrant mógłby wjechać samochodem w proimigrancki tłum i pozabijać tych, którzy chcą go otwarcie powitać.
Wesprzyj nas już teraz!
Co więcej, pierwotnie demonstranci chcieli przejść kilkoma ulicami. Władze miejskie stanowczo im to jednak odradziły, właśnie ze względu na ryzyko bycia rozjechanym przez imigrantów. Proimigranccy lewicowcy dostosowali się i grzecznie stali w miejscu za betonowymi barierami.
Zamach w Monachium nastąpił na 10 dni przed wyborami, które odbędą się w Niemczech 23 lutego. W ostatnich dniach chadecka CDU zaczęła bardzo intensywnie domagać się zmiany polityki migracyjnej. Ta strategia przynosi jej sukces. Partia ma według najnowszych sondaży 32 proc., co oznacza wzrost o nawet 3 punkty procentowe względem początku lutego. Stabilne jest poparcie dla AfD (około 20-21 procent), spada natomiast dla partii lewicowych – SPD i Zieloni (odpowiednio ok. 15 i 13 proc.).
Źródła: jungefreiheit.de, PCh24.pl
Pach