Po objęciu władzy PiS chce doprowadzić do ponownego wyboru piątki sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wyłonionych pośpiesznie przez poprzedni Sejm. Usadowiona w opozycji PO postanowiła bronić swoich decyzji i naciska, by Prezydent RP przyjął ślubowania sędziów. PiS pod szyldem naprawy chce dokonać szybkiej zmiany ustawy o TK i całą procedurę wyboru przeprowadzić od nowa. Kto ma mocniejsze argumenty?
Jeszcze miesiąc temu PiS działania koalicji PO-PSL, która przeforsowała zmianę ustawy o TK, w której przemyciła przepisy przejściowe, umożliwiające wcześniejszy wybór piątki sędziów Trybunału, oceniało w kategoriach psucia demokracji. Dziś tych samych argumentów używa opozycyjna PO, która za wszelką cenę chce bronić swoich decyzji. Oczywiście w aktualnym układzie sił to tylko polityczna zagrywka mająca bardziej zaszkodzić wizerunkowi nowej większości, niż realnie zmienić bieg zdarzeń, bo ustawa – jeśli tego zechce PiS – i tak zostanie zmieniona.
Wesprzyj nas już teraz!
Pole do manewru pozostawił tu prezydent Andrzej Duda, który wobec wątpliwości dotyczących sposobu wyboru sędziów, zwleka z przyjęciem ich ślubowania. Warto przypomnieć, że Sejm dokonał wyboru 8 października, a kadencja trójki sędziów TK upłynęła na początku listopada. Bez ślubowania nie mogą oni rozpocząć pracy. Kadencja kolejnych dwóch, także już wybranych sędziów, upływa na początku grudnia. Opozycja już mówi o blokowaniu przez prezydenta prac TK, a rządzący oskarżani są o demontaż sądownictwa konstytucyjnego. Kto ma rację?
Warto tu sięgnąć do ocen konstytucjonalistów, którzy jeszcze w trakcie prac legislacyjnych nad projektem PO-PSL przestrzegali, że proponowane przepisy nie tylko są sprzeczne z regulaminem Sejmu, ale i mogą być uznane za niekonstytucyjne. W rozmowie z PCh24.pl Wiesław Johann, sędzia TK w stanie spoczynku wskazywał wówczas, że parlament kończący kadencję miał prawo powołać trzech sędziów, a wybór dwóch kolejnych winien pozostawić nowemu Sejmowi. Także dr Marek Dobrowolski, konstytucjonalista KUL podkreślał, że skoro to Sejm wybiera sędziów, to należy domniemywać, że czyni to ten Sejm, na którego kadencję przypada koniec kadencji danego sędziego.
Wynika z tego, że stworzone „w trosce o ciągłość TK” przez koalicję PO-PSL krytykowane przepisy przejściowe nie były konieczne. Bo skoro Sejm poprzedniej kadencji zdołał wyłonić pięciu sędziów, to z trójką na pewno by sobie poradził. Obecnie widać też wyraźnie, że również wybór kolejnych dwóch sędziów dla nowego parlamentu nie stanowiłby problemu.
W efekcie obecnie PO może paść ofiarą swojej własnej zachłanności. Gdyby bowiem w październiku dokonano wyboru trzech sędziów TK, taką decyzję trudno byłoby podważyć. Obecnie PiS wybrałaby kolejnych dwóch sędziów i sprawa uzupełniania składu Trybunału zostałaby ostatecznie zamknięta. Wybrano piątkę sędziów i to otworzyło nowej ekipie rządzącej drogę do przeprowadzenia ponownych wyborów. A któż by z niej nie skorzystał? Chodzi przecież o trzecią część składu Trybunału, którego orzecznictwo będzie miało znaczenie w kontekście podejmowanych przez rząd kroków legislacyjnych. Decyzja może być postrzegana politycznie, ale też trudno wyobrazić sobie, by TK miał funkcjonować w składzie, który budzi pewne konstytucyjne wątpliwości. Czy zatem Jerzy Stępień, były prezes TK, mówiący o próbie całkowitego sparaliżowania pracy Trybunału, porównując działania nowej większości do demontażu sądownictwa konstytucyjnego przez Łukaszenkę, Janukowycza, Putina i Orbana, nie przesadził?
Warto spojrzeć tu na propozycje rozwiązania problemu przez PiS. To przede wszystkim unieważnienie wyboru pięciu sędziów oraz rozszerzenie tzw. pełnego składu TK z 9 do 11 sędziów. Liczebność TK oczywiście pozostanie w określonej w Konstytucji RP liczbie 15 sędziów. Ponadto projekt – przedstawiony przez PiS i niedługo potem wycofany – zakładał określenie kadencyjności prezesa TK. Taka funkcja miałaby być sprawowana przez sędziego Trybunału (wybieranego na 9 lat) przez 3 lata (maksymalnie dwukrotnie). Sęk w tym, że zaproponowane zmiany doprowadziłyby do wygaszenia prezesury sędziego Andrzeja Rzeplińskiego, co też wzbudziło emocje. Projekt PiS ma powrócić do Sejmu z technicznymi poprawkami. Na zmiany nie ma wiele czasu, bo już 8 grudnia TK będzie liczył zaledwie 10 sędziów.
To drugie podejście PiS do odwrócenia decyzji poprzedniej większości w sprawie TK. Pierwotnie partia złożyła skargę dotyczącą ustawy w TK, ale po zmianie władzy wniosek został wycofany. Było to konieczne, bo skarga zostałaby odrzucona z uwagi na fakt, że nie wszyscy posłowie wnioskodawcy kontynuują swoją pracę w parlamencie.
Marcin Austyn