Gergely Karácsony, burmistrz Budapesztu z ramienia Partii Zielonych, wraz z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim i włodarzami Bratysławy (Matus Vallo) oraz Pragi (Zdenek Hrib) sygnatariusz „antypopulistycznego” Sojuszu Wolnych Miast z 2019 roku, zapowiedział, że – wbrew prawu – zorganizuje w stolicy Węgier demoralizującą paradę równości.
W wiadomości zamieszczonej w mediach społecznościowych 16 czerwca Karácsony ogłosił, że samorząd będzie gospodarzem wydarzenia, współpracując z Rainbow Mission Foundation i organizując 30. paradę równości.
Wesprzyj nas już teraz!
„W tym mieście nie ma obywateli pierwszej ani drugiej kategorii. W tym mieście wiemy, że możemy być wolni tylko razem” – ogłosił burmistrz stolicy Węgier. Dalej uzasadniał, dlaczego jego zdaniem nie można zakazywać demoralizujących parad: „Więc w tym mieście ani wolności, ani miłości nie można zakazać, a Budapest Pride również nie może zostać zakazane”. Karácsony przekonuje, że ponieważ będzie to wydarzenie miejskie, więc nie będą potrzebne żadne zezwolenia.
Węgierski włodarz wywodzący się z Partii Zielonych najwyraźniej nie ma wiele zajęć w Budapeszcie, skoro jeździ na inne parady równości. Niedawno był na Vienna Pride, która trwała od 31 maja do 15 czerwca. Wręcz nawoływał jej uczestników, aby przybyli do Budapesztu 28 czerwca na podobne wydarzenie, które miałoby „przywrócić wcześniejszą tradycję” świętowania wolności każdego czerwca, upamiętniając wycofanie wojsk sowieckich w 1991 roku.
Zdaniem Máté Hegedűsa, rzecznika Budapest Pride: – To konstytucyjne prawo do pokojowego gromadzenia się, bycia razem i marszu dla naszej godności ludzkiej i naszych podstawowych praw. Zapowiedział, że „zrobimy to 28 czerwca, odważnie, z takim samym nastawieniem i organizacją naszej społeczności”.
– Ta walka nie dotyczy tylko społeczności LGBTQ, ale wszystkich. Razem z Budapesztem będziemy chronić siebie, a także tych, którzy teraz się boją, którzy teraz milczą, którzy teraz są w niebezpieczeństwie: społeczeństwo obywatelskie, obywateli Węgier – deklarował.
Stołeczna policja nie wyraziła zgody na organizację „tęczowej” parady. Powołała się na nowe regulacje przyjęte przez parlament. W oświadczeniu napisano: „Nie można wykluczyć, a nawet nieuchronnie stwierdzić, że osoba poniżej 18. roku życia będzie mogła dopuścić się prawnie zabronionego zachowania”, jeśli weźmie udział w proponowanym marszu.
Wydano również ostrzeżenie dla „biernych ofiar”, które „ze względu na charakter marszu/zgromadzenia nie chciały uczestniczyć w zgromadzeniu, ale ze względu na jego publiczny charakter stały się mimo to biernymi obserwatorami”.
Policja opublikowała zdjęcia i filmy z poprzednich „tęczowych” wydarzeń pokazując, w jaki sposób parada naruszy nowe regulacje przyjęte w marcu tego roku, zakazujące niektórych zgromadzeń publicznych.
Zgodnie z nowymi regulacjami, zakazane jest organizowanie wydarzeń, które „promują homoseksualizm”, a ich organizatorom i uczestnikom grożą grzywny w wysokości do 200 tys. forintów (500 euro).
W lutym premier Victor Orbán radził organizatorom, aby „nie zawracali sobie głowy organizacją tegorocznej parady”, nazywając ją „stratą pieniędzy i czasu”.
Za zwolennikami parady ujęli się unijni urzędnicy, twierdząc, że jest ona wyrazem walki o „prawa obywatelskie”. Niektórzy europosłowie zasygnalizowali, że chcą wziąć udział w paradzie w Budapeszcie.
Ministrowie węgierscy nie przebierają w słowach, atakując burmistrza, który chce wydawać miliony na demoralizującą paradę, a przy tym szantażuje rząd, domagając się więcej środków z budżetu państwa i grożąc zamknięciem transportu publicznego z powodu problemów finansowych.
Karácsony, który podpisał deklarację Sojuszu Wolnych Miast z innymi „postępowymi” włodarzami, zobowiązał się do „ochrony i promowania wspólnych wartości wolności, godności ludzkiej, demokracji, równości, rządów prawa, sprawiedliwości społecznej, tolerancji i różnorodności kulturowej”. Ponadto obiecał szybko wdrażać cele Porozumienia paryskiego i zrównoważonego rozwoju.
Według Euractiv.pl, Sojusz Wolnych Miast jest ideologicznie inspirowany książką z 2013 roku: If Mayors Ruled the World: Dysfunctional Nations, Rising Cities („Gdyby burmistrzowie rządzili światem: dysfunkcyjne narody, rozwijające się miasta”), autorstwa amerykańskiego socjologa Benjamina Barbera.
Sojusz ma mieć charakter „antypopulistyczny”. W jednej z podkomisji kongresu USA burmistrzowie szerzej opowiadali o Sojuszu Wolnych Miast. Vallo wskazał, że „wzrost antydemokratycznego populizmu w wielu rządach narodowych na całym świecie”, a także „kryzys przywództwa i zaufania publicznego” zagroziły liberalnej demokracji, w Europie Środkowej w szczególności. Dlatego postanowili zinstytucjonalizować współpracę, by zaoferować „alternatywy dla populizmu i niedemokratycznych tendencji”. Zaznaczył, że „miasta mogą tworzyć projekty pilotażowe, oferować innowacyjne rozwiązania i koncentrować się na poinformowanych oraz świadomych obywatelach jako agentach zmian”. Mogą dzięki temu popychać proces transformacji.
Sojusz Wolnych Miast powstał „z zamiarem ochrony otwartych, wolnych i demokratycznych społeczeństw na całym świecie”, a „w obliczu kryzysu klimatycznego” burmistrzowie „uznali podwójną odpowiedzialność (…) globalnej walki ze zmianą klimatu” i obrony demokracji liberalnej.
Włodarz Bratysławy przekonywał, że „poprzez kształtowanie śmiałych polityk publicznych, miasta muszą pozostać bastionami liberalnej demokracji i zjednoczyć się przeciwko politycznym siłom, które wykorzystują globalne kryzysy jako pretekst do scentralizowanego podejmowania decyzji, samolubnego nacjonalizmu i nieludzkich praktyk wobec upośledzonych grup społecznych lub etnicznych”.
Stąd, w myśl tej ideologii potrzebna jest skoordynowana działalność decydentów międzynarodowych, krajowych i miejskich. Mają oni popychać postępowy projekt klimatyczny naprzód. „Dlatego my, burmistrzowie Sojuszu, w czerwcu 2020 roku wezwaliśmy Unię Europejską do ustalenia ambitniejszego celu redukcji emisji na rok 2030, nazywając narastający kryzys klimatyczny większym wyzwaniem niż pandemia koronawirusa, i dlatego powtórzyliśmy ten apel w liście i deklaracji na szczyt COP26 w Glasgow”.
Burmistrz Bratysławy argumentował, że „przede wszystkim miasta powinny pośredniczyć i wdrażać zmiany kulturowe, ponieważ nadchodzące zagrożenia – czy to kryzys klimatyczny, czy kryzys demokracji – można pokonać tylko poprzez zupełnie nową kulturę polityczną i głębokie zmiany w sposobie życia oraz myśleniu naszych społeczeństw”.
W styczniu 2023 roku, z inicjatywy fundacji German Marshall Fund of the United States, Global Parliament of Mayors (Globalnego Parlamentu Burmistrzów) i Sojuszu Wolnych Miast opublikowano Globalną Deklarację Burmistrzów na rzecz Demokracji. Burmistrzowie potwierdzili „niezachwiane zaangażowanie w odbudowę i wzmacnianie demokracji, walkę o wolne i uczciwe wybory w kraju i za granicą, obronę praworządności na wszystkich szczeblach władzy i rozwiązywanie problemów miejskich przez pryzmat demokracji i wartości demokratycznych”.
Deklaracja powstała w związku ze zobowiązanymi podjętymi przez burmistrzów na Szczycie na rzecz Demokracji w 2021 r. (szczyt Bidena) i w wyniku dialogu na temat demokracji, zorganizowanego przez Chicago Council on Global Affairs i GMF Cities. Deklarację przywołano w komunikacie grupy G7 we wrześniu tego samego roku jako ważny przykład miast biorących odpowiedzialność za rozwiązywanie globalnych wyzwań i odgrywających kluczową rolę w „demokratycznej innowacji”.
Wspierając te zobowiązania, starszy wiceprezes GMF Steven Bosacker powiedział: – Miasta zapoczątkowały demokrację. Teraz mają szansę ją uratować. Świadczy o tym poparcie dla tej deklaracji, a także ogromne wsparcie, jakie miasta okazały swoim odpowiednikom na Ukrainie, oraz wysiłki i plany mające na celu odbudowę zdewastowanych społeczności i miast w sposób inkluzywny, ekologiczny i demokratyczny.
Źródła: brusselssignals.eu, PCh24.pl
AS