15 listopada 2022

Depopulacyjne tornado nadejdzie. Agenci zrównoważonego rozwoju twierdzą, że za wolno

(Fot. sofi5t/Pixabay)

Organizacja Narodów Zjednoczonych opublikowała nowe prognozy dotyczące globalnych, regionalnych i krajowych zmian populacji do 2100 roku. Opracowanie sugeruje, że jeszcze w tym stuleciu liczba ludności świata po osiągnięciu szczytu zacznie spadać. ONZ podaje także, że w ciągu ostatnich 70 lat o ponad połowę zmniejszył się współczynnik dzietności. Jednak zdaniem ekspertów od wdrażania Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, proces ten postępuje i tak zbyt wolno i należy go przyspieszyć.

World Population Prospects 2022 przygotowany został przez Wydział Ludności Narodów Zjednoczonych (UNPD) na 11 lipca, czyli Światowy Dzień Ludności. Od ostatniego raportu w sprawie demografii upłynęły 3 lata. Najnowszy dokument wskazuje, że do lat 80. obecnego wieku pojawi się na świecie kolejne 2,4 miliarda ludzi. Do 2030 roku ma być nas 8,5 miliarda, a w 2050 r. – 9,7 mld, by ostatecznie, u końca naszego stulecia osiągnąć poziom 10,4 miliarda. Wedle prognoz, po osiągnięciu tego szczytu, liczba ludności na świecie zacznie spadać.

Współczynniki dzietności mają nadal spadać w miejscach o największej liczbie urodzeń i nieznacznie rosnąć w krajach o niskiej dzietności.

Wesprzyj nas już teraz!

Scenariusz dotyczący niskiej płodności zakłada, że ​​co druga kobieta na świecie będzie miała o jedno dziecko mniej niż przewidywano w wariancie średnim. Z kolei scenariusz wysokiej płodności zakłada, że ​​co druga kobieta będzie miała jeszcze jedno dziecko. Scenariusz stałej płodności przewiduje utrzymanie się wskaźnika na obecnym poziomie.

Globalny średni wskaźnik wynosi obecnie około 2,3 dziecka na kobietę, ale ma spaść do połowy wieku do poziomu 2,1 dzięki tak zwanym: edukacji, opiece zdrowotnej i równouprawnieniu płci.

Na utrzymujący się wzrost populacji ma mieć wpływ wydłużenie życia coraz większej liczby ludności. Chociaż średnia długość życia spadała w okresie COVID-19 z 72,8 lat w 2019 r. do 71 lat w 2021 r. Oczekuje się jednak, że średnia długość życia ponownie wydłuży się i osiągnie 77 lat w 2050 r.

Największy przyrost ludności odnotuje Afryka Subsaharyjska (ponad połowę przewidywanego globalnego wzrostu populacji do 2050 r.). Region ten będzie najbardziej zaludnionym na świecie pod koniec lat 60. obecnego stulecia. W dalszej kolejności są: Azja Wschodnia i Południowo-Wschodnia oraz Azja Środkowa i Południowa. Ponad połowa globalnego wzrostu liczby ludności do 2050 r. przypadnie na kilka państw: Demokratyczną Republikę Konga, Egipt, Etiopię, Indie, Nigerię, Pakistan, Filipiny i Tanzanię. Indie mają wyprzedzić Chiny pod względem liczby ludności już w przyszłym roku.

Zdaniem analityków ONZ, populacja kilku regionów zacznie spadać przed 2100 r., a 61 krajów odnotuje ubytek liczby ludności o co najmniej 1 procent do 2050 r. W niektórych krajach, takich jak: Bułgaria, Łotwa, Litwa, Serbia i Ukraina spadek liczby ludności będzie jeszcze bardziej drastyczny wskutek migracji.

Populacja liczonych łącznie Ameryki Północnej i Europy skurczy się z 1,13 miliarda w 2038 r. do 1 miliarda w 2100 r. ONZ przekonuje, że nie oznacza to załamania, ponieważ region Europy i Ameryki Północnej nadal ma jeden z najwyższych odsetków osób w wieku 25–64 lata, co jest najbardziej korzystne dla gospodarki.

Na całym świecie w 2018 roku po raz pierwszy liczba osób w wieku 65 lat i starszych przewyższała liczbę dzieci poniżej piątego roku życia, ale oznacza to, że wciąż jest znacznie więcej młodych osób na utrzymaniu niż starszych. Świat będzie się starzeć, a odsetek osób w wieku 65 lat lub starszych wzrośnie z 10 procent dzisiaj do 16 proc. w 2050 r. Chociaż istnieje większa niepewność, przewiduje się, że ostatecznie osoby w tym wieku będą stanowić jedną czwartą populacji świata do 2100 r.

Wzrost liczby ludności utrudnia osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju. Trzeba w jeszcze większym stopniu regulować płodność

ONZ ostrzega, że szybki wzrost liczby ludności na świecie – mimo spadku płodności o połowę – utrudnia osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju i należy coś zrobić z problemem wczesnego rodzenia dzieci przez nastolatki, na które ma przypadać 10 procent wszystkich dzieci na świecie.

46 najszybciej zaludniających się krajów należy do grupy najbardziej zubożałych i „najbardziej narażonych na zmiany klimatu”. Jednocześnie rzekomo znacznie przyczyniają się one do negatywnego wpływu ludzi na środowisko. Dlatego ONZ postuluje konieczność regulacji płodności, by zmniejszyć presję ekologiczną i umożliwić rozwój gospodarczy.

Chociaż w raporcie przyznano, że tempo wzrostu światowej populacji zwalnia i w 2020 r. po raz pierwszy od 1950 r. spadło poniżej 1 proc. rocznie, to jednak dwie trzecie przewidywanego wzrostu światowej populacji do 2050 r. będzie napędzane przez dynamikę z przeszłości.

Dlatego też rządy chcące ograniczyć dzietność nie miałyby większego wpływu na tempo wzrostu od teraz do połowy stulecia. Niemniej jednak, zasugerowano że gdyby skumulowany efekt niższej płodności utrzymał się przez kilka dziesięcioleci, może być bardziej znaczącym ograniczeniem globalnego wzrostu populacji w drugiej połowie wieku.

ONZ stwierdza, że „szybki wzrost populacji jest zarówno przyczyną, jak i konsekwencją powolnego postępu w rozwoju. Utrzymująca się wysoka dzietność i szybki wzrost populacji stanowią wyzwania dla osiągnięcia zrównoważonego rozwoju. Na przykład konieczność kształcenia coraz większej liczby dzieci i młodzieży ogranicza środki na rzecz poprawy jakości edukacji. Jednocześnie w miarę osiągania Celów Zrównoważonego Rozwoju (SDGs), szczególnie tych związanych ze zdrowiem, edukacją i gender, prawdopodobnie nastąpi przyspieszenie transformacji w kierunku niższej dzietności w krajach z utrzymującymi się wysokimi wskaźnikami dzietności”.

W wielu państwach w ostatnich dziesięcioleciach płodność znacznie spadła. Obecnie dwie trzecie światowej populacji mieszka na obszarach, w których wskaźnik dzietności jest niższy niż 2,1 urodzeń na kobietę, czyli utrzymuje się na poziomie wymaganym dla „zerowego wzrostu” na dłuższą metę dla populacji o niskiej śmiertelności.

Uporządkowana migracja remedium na ubytek liczby mieszkańców w niektórych państwach

Populacje 61 krajów mają skurczyć się o 1 procent lub więcej w latach 2022–2050 ze względu na utrzymujący się niski poziom płodności, a w niektórych przypadkach podwyższony wskaźnik migracji.

Międzynarodowa migracja oczywiście ma istotny wpływ na trendy demograficzne w niektórych krajach. W ciągu najbliższych kilku dekad migracja będzie jedynym motorem wzrostu liczby ludności w krajach o wysokich dochodach.

ONZ wskazuje, że „wszystkie państwa, niezależnie od tego, czy doświadczają napływów netto, czy odpływów migrantów, powinny podjąć kroki ułatwiające uporządkowaną, bezpieczną, regularną i odpowiedzialną migrację, zgodnie z celem SDG [zrównoważonego rozwoju – przyp. red.] 10.7”.

Raport wskazuje ponadto, że „pandemia COVID-19 wpłynęła na wszystkie trzy elementy zmiany populacji”, to jest globalną średnią długość życia, która spadła do 71 lat w 2021 r., w porównaniu z 72,8 w 2019 r., na obniżoną płodność oraz migracje.

W styczniu 2022 r. Narodowe Biuro Statystyczne Chin podało, że piąty rok z rzędu wskaźnik urodzeń w tym kraju spadł. W 2021 r. urodziło się 10,6 mln dzieci, w porównaniu z 12 mln rok wcześniej. I stało się tak, mimo uchylania przez rząd uciążliwej „polityki jednego dziecka”. Pekin zezwolił od 2021 r. na posiadanie do trojga dzieci.

Jednak wiele Chinek twierdzi, że ​​nie stać je na posiadanie więcej niż jednego dziecka. Populacja Chin może wkrótce zacząć się kurczyć, podobnie jak populacja Japonii.

W Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, Europie i Ameryce Północnej, Australii i Nowej Zelandii wskaźnik dzietności (TFR) utrzymuje się poniżej poziomu zastępowalności pokoleń (około 2,1 dziecka na kobietę) w 2020 r. Z kolei populacja Afryki Subsaharyjskiej wzrośnie sześciokrotnie w tym stuleciu (wskaźnik TFR wynosi 4,72, w porównaniu z 5,88 dwie dekady temu).

W Nigerii dzieci i młodzież stanowią połowę populacji, podczas gdy na przykład w małych miasteczkach Korei Południowej szkoły podstawowe są zamykane z powodu braku uczniów. Do 2050 roku Etiopia i Demokratyczna Republika Konga (DRK) znajdą się w pierwszej dziesiątce najludniejszych krajów świata, dołączając do Brazylii i Indii. I to te kraje mają najszybciej rozwijać się pod względem ekonomicznym. Sytuacja demograficzna i rozwojowa niektórych państw może jednak ulec zmianie wskutek toczonych wojen.

Aby złagodzić ekonomiczne skutki starzenia się populacji w Europie, czy innych regionach ekonomiści wskazują cztery opcje: podniesienie wieku emerytalnego, obniżenie świadczeń, zmuszenie większej liczby osób do pracy lub zwiększenie imigracji młodych ludzi, by utrzymywali nierentowane systemy emerytalne.

W przypadku Europy „uporządkowana migracja” ma odegrać kluczową rolę. Bez migracji populacja Europy miałaby skurczyć się z około 521 milionów do około 482 milionów do połowy wieku.

Mniej ludzi i mniej zamożnych konsumentów, by nie wywierać presji na środowisko

Sposobem zaś na ograniczenie „presji ludności na zasoby naturalne” jest utrzymanie na dłuższą metę jak najmniejszej liczby zamożnych konsumentów.

Warto zauważyć, że propagatorzy zrównoważonego rozwoju, jak np. prof. Jeffrey Sachs wielokrotnie przy okazji swoich wykładów na temat celów Agendy 2030 wskazywali na rzekomy wielki problem wzrostu liczby ludności w krajach Afryki Subsaharyjskiej. Jednak ludność ta jest bardzo uboga, a jej konsumpcja znikoma w porównaniu chociażby z przeciętnym mieszkańcem Zachodu.

Według raportu Center for Global Development w Waszyngtonie, do końca pierwszego tygodnia stycznia 2022 r. przeciętny mieszkaniec Stanów Zjednoczonych miał przekroczyć roczną emisję dwutlenku węgla równoważną obywatelom w 22 krajach o niskich dochodach. Ale to przede wszystkim od tych ubogich mieszkańców wymaga się stosowania środków kontroli urodzeń.

Od czasu pojawienia się książki „Bomba populacyjna” w 1968 r. autorstwa Paula i Anne Ehrlich antynatalistyczne podejście osób odpowiedzialnych za globalne strategie rozwoju nie zmieniło się. I chociaż mają oni powód do zadowolenia – wszak w ciągu ostatnich 70 lat współczynniki dzietności spadły na całym świecie łącznie o połowę – wciąż przekonują, że jeśli jeszcze bardziej nie ograniczy się płodności, to grozi nam katastrofa.

Dlatego postulują dalsze „wzmacnianie pozycji kobiet” i „zwiększanie kosztów wychowywania dzieci” oraz zapewnienie wszystkim osobom: kobietom i mężczyznom „nowoczesnej antykoncepcji”, która obejmuje aborcję i sterylizację.

Tom Bollyky, dyrektor Globalnego Programu Zdrowia przypomina, że płodność, wielkość populacji w wieku produkcyjnym mają istotne konsekwencje na poziomie krajowym i globalnym. Wpływają na „czynniki napędzające zmiany klimatyczne, wywołują presję na środowisko, produkcję żywności, wszystko, od wielkości siły roboczej, potęgi militarnej, przez wzrost gospodarczy, po rentowność systemów opieki zdrowotnej i opieki społecznej”.

I przez ostatnie 70 lat rozumienie tego, jak demografia będzie kształtować przyszłość, było w dużej mierze napędzane przez prognozy ONZ dotyczące populacji. Niektóre z nich Bollyky zakwestionował jednak, sugerując, że współczynniki dzietności będą znacznie niższe niż prognozy ONZ i spadną znacznie szybciej w Afryce Subsaharyjskiej. To z kolei będzie miało poważne konsekwencje społeczne i ekonomiczne dla całego świata.

Demografia, istotny czynnik geopolityki

Z kolei prof. Chris Murray, dyrektor Institute for Health Metrics and Evaluation na Uniwersytecie w Waszyngtonie twierdzi, że wykształcenie kobiet i dostęp do usług w zakresie „zdrowia reprodukcyjnego” (aborcja, sterylizacja, antykoncepcja) wyjaśniają większość wszystkich wzorców płodności. Kombinacja tych dwóch składników de facto ma daleko idące konsekwencje w postaci szybszego starzenia się społeczeństwa, konieczności zapewnienia opieki nad osobami starszymi i mniejszej podstawy opodatkowania. W tej sytuacji nie jest możliwe podtrzymanie wzrostu gospodarczego. Nowe pokolenie ekonomistów ze Stanforda pisze o tym; że „młodsi ludzie są często motorem innowacji”, bo kupują dobra konsumpcyjne trwałego użytku, pożyczają pieniądze i zwiększają wydatki konsumenckie, a starsi w większości stanowią problem.

Profesor dodaje, że populacja ma kolosalne znaczenie jako czynnik geopolityczny. Przykładowo, biorąc pod uwagę transformację taką jak w Chinach, gdzie populacja osób w wieku produkcyjnym spadnie o 50 procent lub więcej w tym stuleciu, wzrost gospodarczy musi wyhamować, co z kolei odbije się na zmianie w rankingu największych gospodarek świata. – Chiny osiągnęły lub są blisko osiągnięcia szczytu pod względem potęgi geopolitycznej i te siły demograficzne mogą naprawdę prowadzić do spadku. A kraj taki jak Nigeria może bardzo poprawić swoją pozycję geopolityczną w ciągu tego stulecia – wskazuje.

Zdaniem profesora, tak naprawdę od zmian demograficznych, zwłaszcza od spadku liczby ludności w poszczególnych krajach, zależy to, jak będzie wyglądał świat i z jakimi wyzwaniami będzie się mierzył.

Wielki problem będą mieć: Rosja, państwa w Azji Środkowej, Europie Wschodniej, dla których kwestie demograficzne są kwestiami bezpieczeństwa. Chcąc uchronić się przed negatywnymi skutkami geopolitycznymi, niektóre kraje np. Japonia czy Singapur stawiają na zachęty dla kobiet, by chciały rodzić więcej dzieci. Inne wybierają migrację np. Australia, Nowa Zelandia, Kanada, USA.

Jeszcze inne kraje wywierają ogromną presję na kobiety, by rodziły więcej dzieci, ograniczając ich dostęp do „niektórych usług w zakresie zdrowia reprodukcyjnego”. W ocenie prof. Murraya, ta ostatnia opcja jest wielce niebezpieczna, bo stanowi zagrożenie dla „praw reprodukcyjnych” kobiet.

Zmiany demograficzne jednym z pięciu megatrendów kształtujących przyszłość

Dr Natalia Kanem z UNFPA zaznaczyła niedawno, że „Sekretarz Generalny ONZ, Antonio Guterres zidentyfikował zmiany demograficzne wraz ze zmianami klimatycznymi i innymi rzeczami, jako jeden z pięciu megatrendów, które będą kształtować wspólną przyszłość”.

Podkreśliła, że celem ONZ jest oczywiście „promowanie pokoju i zrównoważonego rozwoju, zwłaszcza poprzez usługi reprodukcyjne i seksualne”. Organizacja Narodów Zjednoczonych jest wręcz zdeterminowana, aby nie zmieniać strategii dotyczącej ograniczenia liczby ludności na świecie, chociaż niskie współczynniki dzietności zapoczątkowały łańcuch wydarzeń gospodarczych. Mniejsza liczba młodych ludzi prowadzi do mniejszej siły roboczej, co odbija się na wpływach z podatków, emerytur i składek na opiekę zdrowotną. Gospodarka z niedoborem siły roboczej doświadcza wyższych kosztów pracy, jest mniej wydajna. W rezultacie w danym kraju spada standard życia.

W 2016 r. czyli rok po przyjęciu Agendy 2030, Guy J. Abel, Bilal Barakat, Samir KC oraz Wolfgang Lutz w artykule naukowym: Meeting the Sustainable Development Goals leads to lower world population growth pisali, że „osiągnięcie celów zrównoważonego rozwoju prowadzi do niższego wzrostu liczby ludności na świecie”.

„Przyszłość wzrostu liczby ludności na świecie ma znaczenie dla przyszłego dobrobytu ludzi i interakcji ze środowiskiem naturalnym. Pokazujemy, w jakim stopniu wzrost liczby ludności na świecie można ograniczyć poprzez pełne wdrożenie celów zrównoważonego rozwoju (SDG), których cele zdrowotne i edukacyjne mają bezpośrednie i pośrednie konsekwencje dla przyszłych trendów umieralności i płodności” – czytamy.

Autorzy szczegółowo odnieśli się oni do konkretnych celów i zadań zapisanych w programie Agendy 2030, których wdrażanie jest monitorowane za pośrednictwem specjalnych wskaźników.

Prognozowali, że „w oparciu o wielowymiarowy model dynamiki populacji” dzięki wdrożeniu konkretnych celów uda się osiągnąć wielkość populacji między 8,2 a 8,7 miliarda w 2100 roku.

„Niektóre z tych celów, jeśli zostaną faktycznie zrealizowane, w szczególności w dziedzinie zdrowia reprodukcyjnego i edukacji kobiet, będą miały silny bezpośredni i pośredni wpływ na przyszłe trendy populacji, głównie w kierunku jej niższego wzrostu” – zaznaczyli.

Agenda 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju, zatwierdzona przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w obecności większości głów państw we wrześniu 2015 r., obejmuje 17 celów i 169 zadań szczegółowych. „W przeciwieństwie do poprzednich Milenijnych Celów Rozwoju (MCR), które zostały ustalone w 2000 r. wraz z docelowym rokiem 2015, SDG odnoszą się nie tylko do krajów rozwijających się, ale zamiast tego do wszystkich krajów na świecie i obejmują wymiar środowiskowy oprócz wymiaru społecznego oraz gospodarczego (…) Trendy demograficzne nie są wyraźnie wymienione w SDGs, ale kilka z celów SDGs jest bezpośrednio lub pośrednio związanych z przyszłymi trendami demograficznymi. Cele SDG dotyczące śmiertelności dzieci, śmiertelności matek, przyczyn zgonów i zdrowia reprodukcyjnego można przełożyć mniej lub bardziej bezpośrednio na przyszłą śmiertelność i ścieżki płodności” – wskazano.

Autorzy opracowania zaznaczyli, że „główną ideą jest to, że wdrożenie SDGs pomoże przyspieszyć proces transformacji demograficznej, który w innym wypadku przebiegałby wolniej”. Po 2030 r. rozwój populacji miałby przebiegać w bardziej uporządkowany sposób.

Prezentując dane najnowszego raportu ONZ dotyczącego prognoz ludnościowych Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres apelował dość enigmatycznie, by zastanowić się w kontekście „naszej wspólnej odpowiedzialności za planetę” (…), „gdzie wciąż nie wywiązujemy się z naszych zobowiązań”.

Sekretarz nawiązał do kwestii koncentracji w przyszłych dziesięcioleciach ponad połowy światowej populacji w ośmiu krajach: Demokratycznej Republice Konga, Egipcie, Etiopii, Indiach, Nigerii, Pakistanie, Filipinach i Tanzanii.

ONZ długo nie zmieni sposobu postrzegania globalnej populacji. Zrobią to jednak niektóre państwa, borykające się z problemem szybko starzejących się społeczeństw i zabiegające o utrzymanie globalnej pozycji. W najbliższych dziesięcioleciach czynnik demograficzny odegra bardzo ważną rolę w gospodarce światowej i w kwestii bezpieczeństwa.

Agnieszka Stelmach

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij