Członek Knesetu Icchak Pindrus z konserwatywnej koalicji Degel HaTorah i Agudat Yisrael powiedział, że gdyby to od niego zależało, nie tylko odwołałby tak zwane marsze równości w całym kraju, ale także zlikwidowałby cały ruch LGBT, który uważa za największe zagrożenie dla państwa.
– Najbardziej niebezpieczną rzeczą dla państwa Izrael, groźniejszą niż ISIS i Hezbollah, jest społeczność LGBTQ – stwierdził Pindrus we wtorkowym wywiadzie dla portalu N12.
Wesprzyj nas już teraz!
– Gdyby zależało to ode mnie, uniemożliwiłbym nie tylko organizowanie marszów równości, ale także zastopowałbym cały ten ruch – dodał.
Kategoryczne słowa spotkały się z reakcją między innymi byłego ministra ds. równości społecznej, Merava Cohena. Deputowany ten ocenił, iż „istnieje bezpośrednia korelacja między ostatnimi komentarzami Pindrusa przeciwko społeczności LGBTQ, a jego skrajnymi wypowiedziami wymierzonymi w Wysoki Trybunał Sprawiedliwości”. Mowa tu o stwierdzeniu, że Sąd Najwyższy musi zostać wysadzony w powietrze. Pindrus uważa bowiem, iż jest on zbędny a droga do „naprawy ludu Izraela” wiedzie poprzez więcej Tory”, a nie przez ziemski wymiar sprawiedliwości.
– To takie smutne, że podsycacie nienawiść i strach wobec ludzi tylko dlatego, że różnią się od was i że przyjmujecie antysemicką retorykę, która nadal szkodzi Żydom na całym świecie – powiedział lider lobby LGBTQ w Knesecie, Yorai Lahav Hertzanu. Domagając się on przeprosin i odwołania przez Pindrusa tak mocnych stwierdzeń.
– Homofobia zabija. Nienawiść do osób LGBTQ, podobnie jak nienawiść do Żydów, zabija. Nie ma miejsca dla tak szokującego podżegania, należy je potępić. Wymaga ono przeprosin i wycofania – grzmiał Hertzanu.
Źródło: jpost.com
RoM