Supermarket „Tesco” w czeskim Brnie postanowił inaczej „przygotować” swoich klientów na Święta Bożego Narodzenia. Pośrodku sklepu usadowił się… Lucyfer ze swoimi piekielnymi pomocnikami. Jak wyjaśniała czeska stewardessa obsługująca stoisko, można tam spisać swoje życzenia, które zostaną wysłane Dzieciątku Jezusa za pośrednictwem Lucyfera. Pracownica z uśmiechem na ustach zapraszała również na darmowy diabelski poncz przy wejściu do hipermarketu.
Wywiązała się między nami krótka, spokojna rozmowa na temat zaistniałej sytuacji:
Wesprzyj nas już teraz!
– Proszę Pani, jestem katolikiem. Czy uważa Pani, że to normalne, żeby promować takie rzeczy przed Świętami? Diabeł to nie jest przecież zabawny stworek, ale rzeczywista postać, która kusi ludzi.
– Ja też jestem katoliczką – odparła nieco smutno dziewczyna. – Rok temu był na tym stoisku Święty Mikołaj, ale teraz właściciele zdecydowali, że będzie Lucyfer.
– Czy chce Pani w tym uczestniczyć? Może znajdzie się inna praca, nawet w ramach Tesco?
– Nie, nie chcę, ale mam czworo rodzeństwa w domu i potrzebujemy pieniędzy.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, a potem pożegnałem ją, serdecznie życząc jej innej, godniejszej pracy, a także wielu błogosławieństw od Dzieciątka Jezus i Najświętszej Maryi Panny.
Tak się łamie sumienia katolików u naszych południowych sąsiadów… Chociaż, kto wie? Może kobieta zastanowi się choć chwilę, czy warto promować diabła w przestrzeni publicznej?
Maciej Maleszyk