27 lipca 2012

Diabelski Paul Krugman

(fot.Prolineserver/GNU/creative)

Krzysztof Rybiński, ekonomista i publicysta, nie pozostawił suchej nitki na Paulu Krugmanie, laureacie nagrody Nobla z dziedziny ekonomii w 2008 r. za książkę, którą napisał: „End this depression. NOW!”. Pomysły w niej zawarte wciągną ekonomię, zdaniem Rybińskiego, w piekielne kręgi.


Krugman przedstawia następującą diagnozę: trwający od kilku lat kryzys to efekt braku popytu. Skończył się bowiem czas, gdy jednostki, przedsiębiorstwa i rządy zadłużały się ponad miarę i za pożyczone pieniądze nabywały dobra i usługi. Tani kredyt i podążający za nim wzrost popytu był sygnałem dla wytwórców, by zwiększyć zatrudnienie. Ekspansja kredytowa w pewnym momencie stała się tak potężna, a skala zobowiązań kredytowych urosła do tak niebotycznych rozmiarów, że przestraszeni ludzie przyhamowali nieco z zaciąganiem kolejnych kredytów i zaczęli więcej oszczędzać i spłacać swe długi. Wywindowany sztucznie popyt spadł i tak oto zrodził się problem. Do tego momentu Rybiński w pełni zgadza się z Krugmanem, ekonomistą o tak wyraziście keynesowskich poglądach, że ciężko o lepszy przykład tego, że szkoła Keynesa żyje i ma się dobrze.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Tym, co różni Rybińskiego i Krugmana, jest recepta na zło, które tani pieniądz wyrządził. Krugman proponuje bowiem, by spadek popytu wyrównał rząd. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że państwo niczego nie produkuje, pieniądze weźmie zatem z pożyczek. Pożyczać i wydawać, pożyczać i wydawać – to jest rada Krugmana dla już zadłużonych po uszy państw. Klasyczne keynesowskie myślenie, które nie bierze pod uwagę perspektywy długoterminowej – powstania nowych długów, mogących doprowadzić do dalszych bankructw państw i banków.

 

Na argumenty o oficjalnym zadłużeniu USA, które wynosi obecnie około 100 % PKB oraz długach państw strefy euro, zbliżających się do tego poziomu, Krugman prezentuje jako kontrprzykład Japonię, której poziom zadłużenia jest ponad dwa razy większy od dochodu narodowego. Przywołuje również historię Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, który bywały kiedyś zadłużone na ponad 100 % PKB, ale dzięki zakrojonym na ogromną skalę wydatkom rządowym i pewnemu wzrostowi inflacji, udało się z czasem zmniejszyć zadłużenie w przeliczeniu per capita. W teorii swej pomija jednak fakt, że oprócz oficjalnego zadłużenia publicznego, rząd ma jeszcze zobowiązania wobec przyszłych emerytów – wypłacanie im świadczeń.

 

Do tego należy jeszcze pamiętać o szacunkach Komisji Europejskiej, według której zobowiązania wobec emerytów spowodują, że całkowity dług publiczny Unii Europejskiej w 2060 r. osiągnie poziom około 500 % dochodu narodowego całej Unii. O ile kiedyś nie było takich problemów, dlatego kilka największych gospodarek mogło się zadłużyć, a potem wyjść z zadłużenia, zwiększając wydatki publiczne, tak teraz sytuacja jest diametralnie odmienna. Co więcej, społeczeństwo w całej Unii dość szybko starzeje się, co sprawi, że wydatki owe będą jeszcze większe.

 

Sposobem na ten ukryty dług jest znaczne zmniejszenie wysokości świadczeń emerytalnych bądź wydłużenie czasu pracy. Przewidując zmiany na gorsze, ludzie ponownie zaczną więcej oszczędzać, co znów będzie przyczyną spowolnienia gospodarczego, a nawet recesji. Krugman nie przejmuje się tym, po raz kolejny stawiając za przykład Japonię i bliskie zeru stopy procentowe, które tam obowiązują. Rząd, pożyczając pieniądze, nie ponosi z ich tytułu znaczących kosztów. Rybiński zauważa jednak, że do takiej polityki zdolnych jest jedynie kilka państw na świecie – Japonia, USA, Niemcy, Szwajcaria – i to wszystko. Inne kraje nie są w stanie tego zrobić, a gdyby te cztery gospodarki chciały całemu światu dać impuls do wzrostu tak, jak kiedyś same wyszły z pułapki długu, skala zadłużenia byłaby wprost niewyobrażalna. Taki stan nawet dla solidnych gospodarek byłby bardzo niebezpieczny, ponieważ nietrudno wyobrazić sobie panikę wywołaną wątpliwościami, czy rządy poradzą sobie z tak ogromnym zadłużeniem.

 

 

Tomasz Tokarski

Źródło: www.forsal.pl

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 303 375 zł cel: 300 000 zł
101%
wybierz kwotę:
Wspieram