Donald Tusk powiedział brytyjskiemu „The Economist”, że… przeprowadzka do Brukseli była dla niego jak dotarcie „do raju”. Tygodnik chwali byłego lidera PO twierdząc, że liczba jego krytyków maleje i stoją przed nim wielkie polityczne zadania. Tusk ma bronić liberalnego centrum przed… nacjonalistami i populistami. Przy tym atakuje Prawo i Sprawiedliwość.
„Donal Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej twierdzi, że przenosiny do Brukseli były jak dotarcie do raju. Prawda, ale bardziej wynikało to z obfitości w lokalnych muzeach flamandzkich dzieł sztuki, niż z uroków namawiania do kompromisu 28 polemicznie nastawionych unijnych przywódców. Tusk posiada nie do pozazdroszczenia zadanie zarządzania europejskimi odpowiedziami na niekończącą się serię kryzysów, nie posiadając przy tym żadnej realnej władzy” – twierdzi „The Economist”.
Wesprzyj nas już teraz!
„A jednak, po prawie roku wykonywania tej pracy odnalazł sposób zarządzania związanymi z nią ograniczeniami, a czasem i ich przekraczania. Kiedy mówi w swoim brukselskim biurze, ma się wrażenie, że (D. Tusk-przyp.red.) nawet dobrze się bawi” – twierdzi brytyjski tygodnik.
„The Economist” zauważa, że ta nominacja na unijne stanowisko była zaskoczeniem dla wielu eurokratów. Zwraca uwagę, że „kraj, którym przez siedem lat kierował” Tusk, posiada jedynie 10 lat unijnych doświadczeń i nie należy do strefy wspólnej waluty – „popisowego projektu unii”. Brytyjczycy twierdzą, że były lider PO prezentuje „szorstki” styl, miał problemy z angielskim i wydawał się zupełnie nie odpowiadać wymaganiom konsensualnego uprawiania polityki.
„The Economist” widzi jednak przed Donaldem Tuskiem świetlaną przyszłość. Dlaczego? Bo to właśnie jemu przypada obrona „centrum”. „Tusk nie przekonał do siebie wszystkich krytyków, ich liczba jednak maleje. Główny menedżer Europy ds. zarządzania kryzysem ma poważniejsze problemy na głowie. Wielokrotnie powraca do jednej kwestii: wobec zagrożenia populizmem należy wzmocnić w Europie wartości liberalne. W przypadku kontynentu naznaczonego przez Marine le Pen i Viktora Orbana nie jest to myśl oryginalna, ale Tusk ma w tym przypadku własne zdanie. Jak niedawno stwierdził w Holandii, liberalne centrum musi być twarde i zdeterminowane, by nie stało się podobne do prawicowych populistów, by broniło przed nimi Europy”.
Z tego powodu Tusk z tak wielkim naciskiem podkreśla, że Unia Europejska musi odzyskać kontrolę nad własnymi granicami, a w przypadku imigrantów skończyć z polityką „otwartych drzwi i okien”. „Tusk obawia się, że jeśli wyborców nie uda się przekonać, że granice Europy są bezpieczne, to zwrócą się oni w stronę obrzydliwszych przywódców. (Wspomina Polskę, gdzie nacjonaliści właśnie odsunęli od władzy Platformę Obywatelską, centrową partię, którą Tusk założył i poprowadził do dwóch zwycięstw wyborczych)” – czytamy. „The Economist” twierdzi, że założyciel Kongresu Liberalno-Demokratycznego i a później PO zdaje sobie sprawę z paradoksu: by obronić otwartość, „liberalny” charakter UE, należy trochę ją „zamknąć”. Ale tylko dlatego, by do władzy nie doszli prawicowi populiści, którzy z liberalizmem skończą.
Brytyjczycy twierdzą, że Tusk przyjął już do wiadomości, że niewiele może w sprawie unijnej polityki wobec Rosji i kryzysu na Ukrainie. W tym zakresie pierwszorzędne role odgrywają Niemcy i Francuzi. „Być może nowa praca przewodniczącego złagodziła: jego radości polegają na radościach przywódców, których spotkania nadzoruje. Dla przykładu, w trakcie szczytu strefy euro w lipcu, któremu przewodniczył Tusk, wypracowanie porozumienia zakładającego utrzymanie Grecji w strefie euro zajęło 17 godzin. To drastyczna zmiana w porównaniu z jego czasami w Polsce, gdzie jak twierdzi w przypadku sporów politycznych miał bardzo ograniczoną tolerancję” – czytamy.
„The Economist” zauważa, że Tusk opisywał się jako polityka „obsesyjnie prounijnego”. Akceptuje on niemieckie przywództwo w UE, ale z zastrzeżeniem, że „nie wszystko, co dobre dla Niemiec jest dobre dla Europy”. Tusk jest według tygodnika szorstkim, ale liberalnym politykiem ze wschodniej Europy, dla którego najważniejsza jest Unia. Zadanie, jakie wyznaczać sobie dawny premier Polski, jest proste: Tusk chce ochronić unijny porządek przed skutkami kolejnych kryzysów. W przeciwieństwie do polityków prorokujących upadek państw narodowych, Donald Tusk jest – według „The Economist” kimś podobnym do „life coacha, łagodnie zachęcającego zaniepokojonych przywódców Europy do tego, by odnaleźli odwagę zmierzania się z trudnymi i nieuniknionymi wyzwaniami. Inni mogą budować Europę, on spróbuje powstrzymać ją przed rozpadem”.
Artykuł oparty na rozmowie z Donaldem Tuskiem nosi tytuł „A task for Tusk”. Za ilustrację służy rysunek Petera Schranka, przedstawiający byłego lidera PO jako „życiowego trenera” rozchwianej emocjonalnie, łapiącej się za głowę Europy.
Źródło: The Economist
mat