29 września 2022

Dlaczego antykultura chce zniszczyć św. Michała Archanioła?

(Thyssen-Bornemisza Collection, on loan with the Museu Nacional d'Art de Catalunya (MNAC))

W przypadku Kościoła katolickiego powrót do modlitwy o wsparcie św. Michała Archanioła jest świadomy. Katolicy zdają sobie bowiem coraz bardziej sprawę, że ten, który opiekuje się Kościołem, Jego walką duchową, Jego zmaganiami ze złem musi być przywoływany w momentach, kiedy doświadczamy trudności z wyznawaniem wiary, a z tym właśnie mamy do czynienia w ostatnich latach – mówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Piotr Roszak.

 

W ostatnich latach obserwujemy wśród tzw. liberałów katolickich, że anioły, to „bajka dla dzieci”, że to najmłodszym można o nich opowiadać, ale w pewnym wieku już nie wypada w nie wierzyć. Z drugiej jednak strony w coraz większej liczbie kościołów Msza Święta jest zakończona modlitwą do św. Michała Archanioła. O co chodzi?

Wesprzyj nas już teraz!

Przedstawiony przez Pana problem, to jeden z wielu, jakkolwiek to nie zabrzmi, paradoksów teologicznych i kulturowych, z jakim mamy do czynienia w ostatnich latach.

Od czasów jednego z najbardziej wpływowych teologów ewangelickich XX wieku, Rudolfa Bultmanna, podnosi się coraz częściej głosy o demitologizacji Ewangelii, o „ponownym jej odczytaniu” już w naszych czasach i odrzucenia z niej wszystkiego, co zdaje się nie licować z postępem cywilizacji, w tym między innymi aniołów, które zostały zaliczone do „produktów kultury dawnych czasów”, kiedy to ludzie wyobrażali sobie inaczej pewne kwestie. Krótko mówiąc – odrzucamy to, co nam nie pasuje, ponieważ liczy się samo przesłanie Ewangelii.

Jednocześnie widzimy, że od tamtego czasu w świecie zachodnim mamy do czynienia z coraz większą wiarą w inne przejawy obecności duchów, magicznych przedmiotów, amuletów, kosmitów etc. Ktoś słusznie zauważył, że odkąd XX wiek przestał wierzyć w anioły, to zaczął wierzyć w UFO.

W przypadku Kościoła katolickiego powrót do modlitwy o wsparcie św. Michała Archanioła jest świadomy. Katolicy zdają sobie bowiem coraz bardziej sprawę, że ten, który opiekuje się Kościołem, Jego walką duchową, Jego zmaganiami ze złem musi być przywoływany w momentach, kiedy doświadczamy trudności z wyznawaniem wiary, a z tym właśnie mamy do czynienia w ostatnich latach.

Powrót do tego, aby przyzywać wstawiennictwo i opiekę Księcia Niebieskich zastępów jest czymś właściwym dla katolika i świadczy o tym, że coraz lepiej rozumiemy swoją misję w świecie, która nie polega na tym, żeby się wszystkim przypodobać i być oklaskiwanym, ale głosić prawdę, choćby to oznaczało niekiedy bycie znakiem sprzeciwu wobec świata. To zaś wymaga siły wewnętrznej, zakorzenienia w Ewangelii i dlatego prosimy o wstawiennictwo aniołów, w których Kościół, niezależnie od tego, co twierdzą niektórzy pojawiający się w mediach teologowie, nie przestał wierzyć. Wyznanie wiary w aniołów jest obecne w katechizmie, jest przypominane.

Inną sprawą jest to w jaki sposób my sobie wyobrażamy anioły. Każda epoka na swój sposób próbuje wyrazić prawdę o aniołach, która stanowi wyzwanie dla ludzkiej wyobraźni. Święty Tomasz z Akwinu, nazywany zresztą „Doktorem Anielskim”, poświęcił aniołom cały traktat w „Sumie teologii”, w którym wyjaśniał na czym polega istnienie istot duchowych, które są blisko Boga, które są Jego posłańcami w stosunku do ludzi, i które sprawują opatrznościową pieczę Boga nad nami.

To wszystko pokazuje, że prawda o aniołach nadal jest aktualna. Kościół niczego nie zmienia. Świat próbuje ośmieszać wiarę w istnienie aniołów, osłabiać ją, ale ona nadal jest i będzie obecna w wierze Kościoła.

 

Anioły to istoty duchowe czy istoty cielesne? Na kartach Pisma Świętego anioły niejednokrotnie mają ludzką postać, że przywołam tylko historię Lota i jego rodziny, których aniołowie ostrzegli przed zniszczeniem Sodomy…

Teologia przypomina nam, że anioły to istoty duchowe, które pod względem intelektualnym są bardziej doskonałe od człowieka. Anioły nie są istotami cielesnymi, ale są istotami materialnymi (wedle terminologii scholastycznej). Trzeba o tym pamiętać, bo to bardzo ważne rozróżnienie.

Misja aniołów, jeśli mają wykonać Boże polecenie, polega na tym, że komunikują ludziom, na sposób dla nas – ludzi, właściwy wolę Bożą i nas bronią.

Właśnie dlatego na kartach Pisma Świętego anioły wielokrotnie ukazują się w postaci, która jest przez człowieka dostrzegana i dla człowieka zrozumiała. To nie wynika z natury samych aniołów, ale z pełnionych przez nich misji.

Nie możemy więc mówić, że anioły są istotami cielesnymi. Anioły są istotami duchowymi, które mają ogląd Bożej doskonałości. Każdy anioł też na swój sposób ma swój stopień wedle którego może widzieć Boga. Anioł nie jest czystym istnieniem jak Pan Bóg. Anioł ma, mówiąc metafizycznie, złożenie z istoty i istnienia, z materii i z formy, ale nie jest istotą cielesną, którą jest człowiek.

 

Anioły pojawiają się we wszystkich najważniejszych momentach Pisma Świętego, ale nie tylko. Przypomnę tutaj Anioła z Fatimy…

Oczywiście! Musimy pamiętać, że aniołowie są wyrazem niezwykłej delikatności Boga, który przekazuje swoją wolę człowiekowi przez swoich pośredników.

Chrześcijanie doskonale wiedzą, że Pan Bóg bardzo często działa przez drugiego człowieka; chce, żeby dobro było sprawiane nie tylko na linii bezpośredniej Bóg – stworzenie, ale żeby angażować to dzieło również innych ludzi, bo wtedy dobro rośnie.

Jeśli również ci, którzy pośredniczą, na przykład rodzice w stosunku do dzieci, Bożej woli, Bożej dobroci, to stają się jego uczestnikami, ponieważ pomnażają dobro.

Aniołowie są obecni na kartach historii zbawienia. Aniołowie przekonują nas, że stworzenie jest dużo większe niż to, co jesteśmy w stanie zobaczyć, że istnieje świat istot duchowych, które tworzą doskonałość i harmonię tego świata, a jednocześnie, że ze strony Boga posiadamy pomoc i obronę.

Ci, którzy są archaniołami, czyli są najbliżej Boga; ci, którzy doskonale cieszą się oglądaniem Jego oblicza, którzy służą dobroci Boga i realizują Jego zadania, zwłaszcza te najtrudniejsze są dowodem na to, że Pan Bóg jest troskliwy i chce bronić nas – ludzi.

Nie dziwmy się, że od początku najważniejszych wydarzeń w historii zbawienia od wcielenia po to, co jest opisywane w Apokalipsie, gdzie archanioł Michał toczy walkę ze smokiem, który jest kulminacją wszystkich sił przeciwnych, wszelkiego zła.

W dzisiejszych czasach powinniśmy nieustannie zastanawiać się, kim czy też czym jest ów smok współczesny, z którym archanioł Michał pomaga nam zwyciężać, bo jest to walka w obronie Kościoła.

Smoki są różnego rodzaju. Swego czasu na Uniwersytecie Nawarry w Pampelunie byłem mocno zdziwiony, kiedy zauważyłem, że symbolem zgłębiania wiedzy jest figura św. Michała, który walczy ze smokiem: chodzi o smoka niewiedzy, ignorancji, uprzedzeń, bo z tego legną się grzechy. To jest walka, którą my prowadzimy na co dzień za każdym razem, kiedy jesteśmy wierni Ewangelii, kiedy słuchamy bardziej Boga niż ludzi, i kiedy stawiamy naukę Chrystusa na pierwszym miejscu. To jest nasza walka, w której my również pokonujemy smoki, jakie pojawiają się wokół nas.

 

Czy święty Michał od początku był archaniołem?

Tak! Proszę pamiętać, że wśród aniołów zmiany nie następują tak jak w świecie ludzi. Aniołowie nie żyją w czasie, one są w wieczności Boga, ale jednocześnie wykonują misje czasowe, wchodzą w czas.

Wiemy, że w przypadku aniołów ich decyzja za tym czy służą Bogu czy Mu nie służą jak Lucyfer, który został strącony przez archanioła Michała do piekła dokonuje się w jednej chwili, w momencie ich zaistnienia. Św. Michał był więc wykonawcą tego, na co sam się Lucyfer zdecydował, czyli dobrowolnego odejścia od Boga, nieprzyjęcia Bożej wizji dobra i dzielenia się nim z każdym stworzeniem. Stąd cechą charakterystyczną Lucyfera jest pycha, a utwierdzanie się w niej sprawia, że coraz bardziej izoluje się on od Boga i świata.

Ta decyzja w przypadku aniołów miała miejsce na początku ich istnienia. W przypadku ludzi musimy całym życiem potwierdzać coś, co aniołowie dokonali w jednej chwili. To jest w pewnym sensie nasza łaska…

 

Czy Lucyfer był archaniołem?

Archanioł to nazwa ogólna dla aniołów, którzy są najbliżej Boga i w tym sensie Lucyfer był tym, który znajdował się bardzo blisko Boga. Warto pamiętać tradycyjną naukę teologiczną, zakorzenioną w Listach św. Pawła, potem przekazaną przez Dionizego Pseudo-Areopagitę, o dziewięciu chórach anielskich. Wtedy określenie „archanioł” zyskuje na pełnej czytelności.

Powinno nas to skłaniać do refleksji, że sama intelektualna wiedza o tym, że Bóg jest, jeszcze nie wystarcza. Lucyfer to przecież wie, a jednocześnie nie zgadza się na to i sprzeciwia się temu, że Chrystus jest Zbawicielem i Odkupicielem. Aniołowie nie tyle wierzą w Boga, co Go widzą! W pewnym sensie jest to dramatyczne. Lucyfer powiedział Stwórcy „NIE”. Wolność, którą otrzymał od Boga była dla Lucyfera tym, co pociągnęło go w otchłań piekieł. Lucyfer nie był zniewolony, tylko podjął samodzielną, wolną decyzję o odrzuceniu dobroci Boga.

Warto o tym pamiętać właśnie dziś, gdy coraz częściej słyszymy, że w nauce chrześcijańskiej nie ma żadnej wolności, że jak Pan Bóg chce, to wszystko sam może zrobić niezależnie od naszej woli. NIE! Zbawienie jest kwestią decyzji każdego z nas. Jest to nasza odpowiedź na Łaskę Boga, która zawsze jest pierwsza. Jest to jednak odpowiedź wolna! Przykład Lucyfera pokazuje nam, że to nie jesteśmy zbawieni z automatu jak głoszą niektórzy. Potrzebna jest do tego nasza osobista decyzja przylgnięcia do Pana Boga.

 

Czy nie jest tak, że utrata wiary w anioły, w ich obecność jest pokłosiem tego, że ludzie przestają wierzyć w samego diabła?

Tak! To wpisuje się w próbę osłabiania odpowiedzialności człowieka za zło. Widać wyraźnie, że wzajemnie to ze sobą koreluje, że z chwilą, kiedy przestajemy wierzyć w duchowe siły zła, w diabła jednocześnie jakoś usprawiedliwiamy człowieka z wszelkiego zła, które czyni i to jest ze sobą ściśle powiązane.

Musimy mieć szerszą perspektywę i dostrzegać podstawowe elementy nauki Kościoła. Istnienie sił zła, które od początku mówią Bogu nie, które w historii zbawienia cały czas powtarzają te same mechanizmy wiodące nas na potępienie powinno mocno ożywiać w nas zaufanie do Boga. Nie możemy dać sobie wmówić, że anioły i demony to jakaś przestarzała bajeczka dla dzieci, ale że mamy do czynienia z prawdą i rzeczywistością, dlatego musimy przyzywać czy to archaniołów czy naszych aniołów stróży, aby zawsze przy nas stali i pomagali nam w walce ze złem.

Musimy mieć przekonanie, że wszystkie nasze wewnętrzne boje, wszystkie nasze duchowe zmagania, których być może nikt nie widzi, że one na końcu świata zostaną jednak ujawnione. Wówczas zobaczymy te małe, codzienne zwycięstwa, jakich katolicy dokonują, a dokonują ich dzięki temu, że wierzą Bogu i proszą o wstawiennictwo Jego aniołów, i są w stanie przyjąć tę pomoc, jaką Stwórca nam udziela.

Dodam tutaj, że potrzebujemy unaocznienia sobie rzeczy trudnych do wyobrażenia. Nawet jeśli wiemy, że są to tylko reprezentacje właściwe dla danej epoki, to jednak to nie odrzuca prawdy o istnieniu bytów duchowych, które nazywamy aniołami, ale wręcz przeciwnie przybliża nam je i sprawia, że są obecne w naszym świecie.

To bardzo trudny wysiłek. Sztuka chrześcijańska, jeśli zbadamy to jak rozwijała się od pierwszych wieków, to jednak zawsze miała jeden cel. W przypadku aniołów chodziło o uświadomienie wiernym, że choć są niewidoczni to są wokół nas i są wyrazicielami woli Bożej.

 

Co w związku z tym ze współczesną kulturą, ze współczesną sztuką? Powiem szczerze, że w ostatnim czasie spotkałem się z dwoma wypaczonymi obrazami Michała Archanioła. W jednym jest on przedstawiany jako, nieudacznik, ktoś, kto głupkowato się śmieje i nie do końca wie, co ma robić. W drugim jest on do bólu cynicznym wykonawcą planu, który żyje w myśl haseł: „Po trupach do celu” oraz „Cel uświęca środki”.

Problemem jest to, że mamy do czynienia z tym, że ci, którzy posługują się takimi obrazami św. Michała Archanioła albo nie znają przesłania katolickiego, albo celowo chcą je ośmieszyć, zafałszować etc. W związku z tym wyjmują tylko jeden element i próbują wokół niego budować narrację lub przekaz kulturowy. Być może, gdyby niektórzy z nich w pełni wzięli pod uwagę wszystkie elementy nauki wiary o Bogu, który jest miłością, który zaprasza do udziału w swoim życiu, który oferuje człowiekowi zbawienie, to inaczej rozumieliby rolę aniołów, która nie jest spektaklem. Być może niektórzy z nich nie zdają sobie sprawy, że istnieje prawdziwe zło, a nie jedynie pomyłka w ludzkich wyborach. Być może gdyby znali te kwestie to wówczas inaczej przedstawialiby św. Michała Archanioła.

Niestety mamy do czynienia w ostatnich latach z jednostronnie negatywnym przedstawianiem aniołów, zwłaszcza św. Michała Archanioła. Ma to służyć przekazom ideologicznym, a konkretnie antykatolickim, antykościelnym i według takiego klucza są tworzone książki, filmy etc.

To jest główna różnica między sztuką choćby średniowieczną w współczesną. W średniowieczu próbowano odkryć i przekazać z pomocą odpowiedniego języka naturę aniołów, odsłonić prawdę o nich. Dzisiaj natomiast mamy niejednokrotnie do czynienia z bluźnierstwami, które stały się orężem antykultury, za pomocą którego rewolucjoniści próbują dostać się do serc osób wierzących, u których aniołowie wciąż budzą katolickie skojarzenia, aby dokonać przekodowania ich postawy, aby wywołać w nich wątpliwości i w ten sposób, powolutku, małymi kroczkami odciągnąć ich od Kościoła i wypaczyć ich wiarę. Trzeba widzieć cały proces, a nie jedynie poszczególne etapy.

Zalecałbym tutaj dużą ostrożność, bo samo pojawienie się motywów biblijnych czy chrześcijańskich nie oznacza, że zostaną one przedstawione w zgodzie z nauką Kościoła. Ileż razy można dać się nabrać – na czym chyba zależy pomysłodawcą – gdy idziemy na sztuki teatralne, filmy, wystawy, które mają tytuł rzekomo chrześcijański… To pokazuje, że chrześcijanin nie może bezrefleksyjnie i bezkrytycznie przyjmować współczesnej kultury, ale musi ją odpowiednio interpretować, filtrować, rozumieć jej język, a przez to dostrzegać nie pozwalać na bluźnierstwa. Źle byłoby, gdyby jedynym językiem sztuki współczesnej pozostały bluźnierstwa. Bardziej to świadczy o kryzysie sztuki niż o samej wierze chrześcijan.

Pokazywanie rzekomych słabości św. Michała Archanioła, przedstawianie go jako kogoś, kto nie zawaha się czynić zła pod hasłem „większego dobra”, kto jest cynikiem, nieudacznikiem to treść obca dla chrześcijan. Ale trzeba reagować, ponieważ utrwala to złe obrazy kulturowe, które mogą być przeszkodą dla ewangelizacji, utrudniać przekaz wiary w rodzinach. Nie protestujemy dlatego, że chodzi o jakieś wrażenia estetyczne. Nie. Chodzi o to, że takie reprezentacje są kłamliwe, a obecność kłamstwa – także przez obraz, nie tylko przez słowo – niszczy relacje i tkankę społeczną.

 

Z jednej strony św. Michał Archanioł jest we współczesnej kulturze albo nieudacznikiem, albo cynicznym starym wyjadaczem. Z drugiej jednak widać wyraźnie, że tym, który jest „tym dobrym” jest Lucyfer. Dla wielu twórców i odbiorców Lucyfer „to jest to”! Fajny, przystojny, inteligentny, którego bunt był słuszny, i który ma rację…

No właśnie… Te wszystkie próby wybielania Lucyfera to kolejna próba oswajania się ze złem i przedstawiania go jako czegoś przyjaznego, sympatycznego, pociągającego, ku któremu odbiorca, kiedy ogląda czy czyta tego typu rzeczy ma się bardziej skłaniać.

Tu również jednak widzimy ukrytą intencję promocji zła. Zła, które ma być kojarzone tylko z totalitaryzmem i niczym innym. Zła, które ma być fajne, miłe i przyjemne, które jest czymś lepszym od nawrócenia i bycia wiernym nauce Chrystusa.

Człowiek od zawsze reaguje w taki sposób, że po pewnym czasie próbuje się usprawiedliwić swoje złe czyny. Jest to postawa niesłuszna! Nie usprawiedliwienie, ale żal za grzechy i zadośćuczynienie za zło – to jest postawa katolicka!

 

Dlaczego jednak zło się sprzedaje lepiej niż dobro? Dlaczego serial „Lucyfer” bije kolejne rekordy oglądalności? Dlaczego dla wielu zło jest tak pociągające?

Mamy tutaj do czynienia z taktyką ideologiczną obliczoną na zniszczenie nauki katolickiej. Zło przykuwa uwagę i często jest natychmiastowe, a dobro jest pokorne i długodystansowe. Dlatego właśnie czasami trudno nam dostrzec pewien proces, który prowadzi i rozwija człowieka sprawiając, że jest większym obywatelem świata wartości. Zło z pewnością potrafi spektakularnie pokazać się światu i dlatego przykuwa uwagę świata kultury bardziej niż dobro.

 

Ateiści bardzo często podkreślają, że skoro Pan Bóg jest wszechmocny, to dlaczego nie wyśle do piekła swoich trzech archaniołów, żeby zrobili tam porządek…

Kolejny raz ujawnia się w ten sposób prawda o Bogu, który szanuje wolność. Nie ma chrześcijaństwa bez wolności, choć krytycy paradoksalnie próbują przedstawiać naszą wiarę jako zagrożenie dla wolności, jakoby katolikom zawsze zależało na tym, aby zabrać komuś wolność. To chyba największy paradoks. Bóg, który stworzył anioły jako wolne, nie traktuje ich jako maszyny dla zabawy, kukiełki czy zabawki elektryczne, które gdy czynią coś innego niż by chciał konstruktor, to wyłączy je z prądu. Bóg wspiera wybory wypływające z wolności, anielskiej i ludzkiej, ale nie wybiera za nas. Proponuje łaskę, a nie zmusza. Nie można przecież kochać bez wolności. Dlatego Bóg jej nigdy nie zabiera.

Poza tym, argument ateistów odwołujący się do wszechmocy Bożej zdradza, że nie do końca rozumieją chyba jej sens. Może znowu zanadto myślimy w ludzkich kategoriach i po prostu przenosimy je na Boga. Dla nas wszechmocny to ten, kto zawsze i wszędzie postawi na swoim, zegnie karki do ziemi, możemy czynić co mu się podoba. W przypadku Boga atrybut wszechmocy trzeba czytać z perspektywy natury samego Boga, który jest miłością i dobrocią: to wszechmoc miłości, która nie obraża się i nie zniechęca, realizuje swoją drogę, nawet jeśli po drodze jest krzyż. Dlatego znakiem wszechmocy Boga jest krzyż Chrystusa. To paradoks, albo inaczej „zgorszenie dla Żydów i głupstwo dla Greków”, jak pisał św. Paweł.

Ci, którzy podnoszą ten argument, dobrze, aby sięgnęli do niezwykle interesujących i głębokich średniowiecznych dyskusji na temat mocy czy wszechmocy Boga. Dyskusja, która zrodziła się u schyłku średniowiecza, gdy pojawia się tzw. nominalizm, kojarzymy z osobą Wilhelma Ockhama, pokazuje, jak bardzo zmieniło się podejście do tego tematu i spokrewnionego z nią wątku wolności: wszechmoc (i wolność) przestały być rozumiane jako wybór dobra, jak to było dla św. Tomasza z Akwinu, a stały się kapryśnym przejawem woli silniejszego. Ten teologiczny wybór zaważy z pewnością nad nie tylko duchowymi sprawami, ale także stricte politycznymi, gdzie wszechmoc zacznie się kojarzyć z narzucaniem. Powtórzmy, nie tak rozumiemy my katolicy wszechmoc Boga. To kolejna „podróbka”!

 

Podczas pogrzebów bardzo często śpiewamy: „Anielski orszak niech twą duszą przyjmie”. Czy to aniołowie zabiorą nas na sąd szczegółowy? Czy to aniołowie zaprowadzą nas również do czyśćca lub do piekła?

Jeśli aniołowie to pośrednicy, jak to już zauważyliśmy, którzy spełniają Boże zadania, to ich obecność w chwili śmierci i towarzyszenie nam w drodze do nieba, wpisuje się w ich misję. To dlatego również w Kanonie Rzymskim słyszymy o aniele, który ma zanieść ofiarę składaną na ziemi przed Boży ołtarz w niebie. To pośrednictwo aniołów wcale nie świadczy o tym, że Pan Bóg może „mniej”, bo pojawia się ktoś pomiędzy Nim a nami: to nie spowalnia relacji, a wręcz przeciwnie. To my mamy obraz ukształtowany doświadczeniem historycznym, że dla wielu najlepszym obrazem władzy jest to, że król lub inny odpowiedzialny za wspólnotę ma władzę absolutną, sam wszystko robi. Ale Bóg jest Tym, który daje moc innym do tego, aby czynili dobro i pośredniczyli w udzielaniu Jego łaski innym. Każdy na miarę swojego powołania.

Czy ktoś wprowadzi nas do czyśćca? Pamiętajmy o aniołach stróżach, których misja kończy się z finałem naszej chrześcijańskiej drogi. Być może więc są tymi, którzy pokażą nam sens oczyszczenia zanim wejdziemy do nieba?

A jednocześnie pamiętajmy, że Kościół zbawionych w niebie to nie tylko ludzie, ale także aniołowie! Chrystus jest bowiem Głową obu, ludzkości i społeczności anielskiej. Wchodząc do wspólnoty Kościoła na ziemi, mamy prawo spodziewać się takiego anielskiego powitania…

 

Na koniec zapytam pół-żartem: czy św. Rafał Archanioł i św. Gabriel Archanioł nie obrażą się na nas, że w tej rozmowie skupiliśmy się przede wszystkim na św. Michale Archaniele?

Na pewno nie! Archaniołowie to istoty przekonane do siły dobra, nie zazdroszczą jak Lucyfer, ale cieszą się z każdego przejawu dobroci, bo ona świadczy o mocy Bożej. Może zbliżamy się do aniołów, gdy i my zaczynamy się cieszyć z dobra, które widzimy wokół nas?

 

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

 

Litania do św. Michała Archanioła

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(8)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie