Jezus Chrystus wszedł w tajemnicę ludzkiego cierpienia, po prostu w niej był. Spotykając człowieka chorego i cierpiącego musimy uszanować w nim tajemnicę Chrystusa. Powinna nas wręcz onieśmielać. O właściwym chrześcijańskim rozumieniu cierpienia, a także o tym, jak spojrzenie na nie zmieniało się wraz z dziejami Objawienia, mówił w PCh24 TV o. dr Michał Ziółkowski MI.
O. dr Michał Ziółkowski jest kamilianinem, członkiem Zakonu Kleryków Regularnych Posługujących Chorym (Ministri Infirmorum). Zakon został założony w Rzymie w XVI wieku przez św. Kamila de Lellis.
Rozmowa rozpoczęła się od wskazania na kluczowe miejsce, jakie w Ewangelii zajmuje cierpienie.
Wesprzyj nas już teraz!
– Pismo Święte i Ewangelia są poniekąd księgami cierpienia. Gdybyśmy chcieli jakoś proporcjonalnie ułożyć działanie Jezusa Chrystusa, to wyszłoby nam, że poza przemowami, które wygłaszał do uczniów czy tłumów, najwięcej czasu poświęcił chorym w posłudze uzdrawiania, w tym wypędzaniu złych duchów, czyli pewnej choroby duchowej – wskazał o. dr Michał Ziółkowski MI.
– To co najistotniejsze dla chrześcijaństwa to tajemnica odkupienia, która dokonała się na krzyżu – poprzez cierpienie. Sam Syn Boga wyniósł tajemnicę cierpienia do tajemnicy odkupienia. Dlatego tajemnica cierpienia stoi poniekąd w samym centrum chrześcijaństwa. Chrystus w scenie Ewangelii Jezusa kiedy mówi o sądzie ostatecznym w sposób szczególny zaznacza dzieła miłosierdzia: byłem chory, a odwiedziliście mnie etc. – dodał.
Kamilianin mówił o rozumieniu cierpienia w Starym Testamencie.
– W perspektywie objawienia biblijnego koncepcja cierpienia przechodzi pewną ewolucją. Życie człowieka zostaje naznaczone cierpieniem w Edenie ze względu na nieposłuszeństwo Bogu. Gdy mówimy o transcendentnych korzeniach cierpienia to trzeba podkreślić grzech przeciwko samemu Bogu. Biblijny hebrajski jest językiem bardzo ubogim, nie posiada wielu synonimów. Co ciekawe, cierpienie i zło było definiowane tym samym rdzeniem czy słowem – ra czy ra-a. W mentalności starotestamentalnej cierpienie, kojarzone ze złem, było najczęściej rozumiane jako kara, którą sprawiedliwy Bóg wymierza winnemu człowiekowi. Są sytuacje w Biblii, kiedy człowiek zostaje dotknięty jakimś cierpieniem właśnie za karę. Na przykład cała niewola babilońska jest owocem grzechów narodu wybranego. Uświadomienie przyczyny tego cierpienia jest dziełem proroków Ezechiela i Jeremiasza. Bylibyśmy jednak niesprawiedliwi, gdybyśmy zamknęli tajemnicę cierpienia w tym schemacie przyczynowo-skutkowym, zło-kara – podkreślił zakonnik.
– Przełomową księgą dla koncepcji cierpienia w Starym Testamencie jest księga Hioba. U przyjaciół Hioba widać tę mentalność: zostałeś ukarany, musiałeś zrobić coś źle przeciwko Bogu. Hiob stracił majętność, bliskich, dzieci, zostaje dotknięty strasznym trądem. Tymczasem koniec końców Bóg pokazuje, że to nie jest tak, że Hiob miał rację – Hiob, który mówił, że nie zrobił nic złego przeciwko Bogu. Hiob jest sprawiedliwy, cierpienie było specjalną próbą, żeby jeszcze bardziej wydobyć sprawiedliwość i świętość Hioba. Hiob staje się starotestamentową prefiguracją Chrystusa – cierpienia niewinnego. […] Później Izajasz zapowiada wielkie cierpienia sługi Jahwe; gdy czytamy czwartą pieśń nie można oprzeć się wrażeniu, jakby Izajasz widział mękę Jezusa Chrystusa – wskazał rozmówca red. Pawła Chmielewskiego.
– Cierpienie nie jest karą za grzechy, ale może być swego rodzaju szansą dla grzesznika. Podam przykład z mojej praktyki. Pamiętam 20-kilkuletniego chłopaka, który należał do rosyjskiej mafii. Był to przełom lat 90. i 2000. Podczas strzelaniny uszkodzono mu rdzeń kręgowy i stracił władzę w nogach. Znalazł się w DPS i tam z nim rozmawiałem. Mówił: «Jak ja Bogu dziękuję za ten wypadek. To mi uratowało życie». Ten młody człowiek wiedział, że do końca życia nie wstanie z wózka. Nieraz cierpienie rzeczywiście ratuje życie – to najważniejsze życie, życie wieczne – opowiedział kamilianin.
O. dr Michał Ziółkowski MI mówił też o cierpieniu jako karze w perspektywie narodu wybranego.
– Jeżeli chodzi o pedagogikę Pana Boga do jakiejś większej społeczności czy narodu, to jest to schemat starotestamentalny, związany z wybraniem jednego narodu przez Boga, Izraela. Ta koncepcja zostaje przemieniona przez tajemnicę wcielenia, przyjście Syna Bożego, nierozpoznanie Jezusa Chrystusa jako Mesjasza przez ten naród i utrata tego duchowego wybraństwa. W Nowym Przymierzu tym narodem wybranym staje się Chrystusowy Kościół. Można byłoby dlatego zapytać, czy cierpienie, które spotyka Kościół, przyczynia się do jego oczyszczenia. Odpowiemy, że tak właśnie jest. Czasem dzieje się coś niedobrego być może po to, aby Kościół do końca się oczyścił – powiedział.
– Bóg jest nad wszystkim. Może niekiedy dopuścić działanie zła. Jego źródłem są jednak bardzo często sami ludzie, którzy generują cierpienie innych ludzi czy cierpienie Kościoła. Jest tak z powodu odwrócenia się od Boga – dodał.
Według kamilianina chrześcijańskie podejście do cierpienia musi być nacechowane uszanowaniem tajemnicy Chrystusa.
– Tajemnica cierpienia drugiego człowieka winna nas po prostu onieśmielać. Nie tylko ze względu na ogrom cierpień fizycznych czy psychicznych, których doświadcza człowiek, ale także z powodu wiary. Mam przed sobą człowieka, przed którym Chrystus otworzył swoją największą tajemnicę: tajemnicę odkupienia, które dokonało się na krzyżu poprzez cierpienie. Chrystus dał mu udział w tej tajemnicy. Winno to wyzwalać w nas pewną nieśmiałość i szczególną troskę, żeby zadbać o godność tego człowieka. Gdy staniemy nad chorym i cierpiącym i wygłosimy piękne teologiczne kazanie… Nie o to w tym chodzi. Język naszej miłości, gestów, obecności, zaangażowania, gdzie zawsze na pierwszym miejscu powinna być miłość wobec tej osoby. Paradoksalnie ten prosty język gestów i obecności staje się językiem teologicznym, bo Bóg jest miłością – powiedział.
– Dlatego Chrystus wszedł w tajemnicę ludzkiego cierpienia, żeby w niej być – dodał.
Kapłan przytoczył też poruszający go przykład przeżywania cierpienia ze swojej własnej posługi.
– Przez lata chodziłem do DPS, w którym mieszkał człowiek sparaliżowany – i niewidomy. Przez 41 lat leżał w jednym łóżku. Promieniał pokojem. Gdy do niego szedłem, czułem, że – jak to się mówi – ładuje mi akumulatory. To, co w nim promieniało, wynikało z wewnętrznej relacji z Panem Bogiem. Spotyka się też takich chorych i cierpiących, w których tajemnica Chrystusowego krzyża jaśnieje jakimś przedziwnym, pięknym światłem, która nas ubogaca. Gdy ów człowiek zmarł w 2019 roku czułem, że zgasł pewien świetlany punkt w moim życiu, który dodawał mi nadziei i siły – powiedział kamilianin.
Więcej w nagraniu – kliknij TUTAJ
Odpowiedź Boga na ludzką nędzę. Tajemnica cierpienia w Biblii
Źródło: PCh24 TV
Pach