2 lutego 2024

Dlaczego jestem najbogatszą kobietą świata? Poznaj świadectwa sióstr zakonnych

(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. Marek Lapis / Forum)

Pewnego dnia na katechezie jeden z chłopców stwierdził, że jestem najbogatszą kobietą świata. Widząc moje zdziwienie, kontynuował: przecież siostra sama mówiła, że Jezus jest perłą (por. Mt 13,44), za którą człowiek wszystko oddaje i jest szczęśliwy. Te słowa bardzo mi utkwiły w sercu, jakby sam Jezus obdarowując mnie łaską powołania przypomniał o głębi mojej radości, ale i o wyzwaniu, aby dzielić się tym szczęściem z innymi – wspomina s. Katarzyna OP, która obecnie posługuje na Łotwie, w Kuldidze.

„Drodzy bracia i siostry, niczym płonące świece promieniujecie zawsze i w każdym miejscu miłością Chrystusa, światłością świata” – mówił Ojciec Święty Benedykt XVI w homilii podczas Mszy świętej w Święto Ofiarowania Pańskiego w 2006 roku. Światowy Dzień Życia Konsekrowanego został ustanowiony przez Ojca Świętego Jana Pawła II w 1997 roku. To dzień, który szczególnie zachęca nas do refleksji nad darem życia poświęconego Bogu…

To właśnie w Święto Ofiarowania Pańskiego składamy życzenia i wyrażamy wdzięczność wszystkim tym, których znamy, a którzy od lat żyją w zgromadzeniach i klasztorach, modląc się za cały świat, a często – modlitwą, wsparciem i dobrym słowem towarzyszą nam w trudnym czasie. Z okazji Dnia Życia Konsekrowanego siostry z różnych zgromadzeń – choć na co dzień zapracowane, specjalnie dla nas znalazły czas i opowiedziały o swoim życiu, pracy, pasjach i radzeniu sobie w czasie, kiedy przychodzą gorsze dni i kryzys… Bardzo mylą się ci, którzy uważają, że życie zakonne jest nudne, szare, bez sensu…

Wesprzyj nas już teraz!

Najbogatsza kobieta świata

Minęło już pięćdziesiąt lat od chwili, gdy wstąpiłam do Zgromadzenia misyjnego, a w sercu coraz większa wdzięczność za moc miłości Jezusa w moim życiu – mówi s. Katarzyna, dominikanka. I dodaje – Wsłuchując się w głos i pragnienia Zbawiciela, z którym złączona jestem ślubami zakonnymi, a który poprzez moich przełożonych ukazuje mi przestrzenie mojego dojrzewania w wierze i apostolstwa, trwam i służę Bogu i Kościołowi z nadzieją pszenicznego ziarna rzuconego w rolę świata (por. J 12,24).

Misją Zakonu św. Dominika, do którego należy Zgromadzenie Misjonarek Dominikanek jest głoszenie Słowa Bożego wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby. Natomiast, zadaniem szczególnym jest praca misyjna wśród pogan i w Rosji oraz budzenie zrozumienia potrzeby tej pracy u nas w kraju.

Kocham to, co robię

W Zgromadzeniu jestem dwadzieścia osiem lat, a od pierwszych ślubów w tym roku mija dwadzieścia pięć lat – mówi s. Maria Andrea ze Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek, która w tym roku przeżywa swój srebrny jubileusz, a która obecnie przebywa w Rzymie.

S. M. Andrea pracuje w Częstochowskiej szkole Sióstr Zmartwychwstanek. – Jestem nauczycielką i wychowawczynią edukacji wczesnoszkolnej. Uczę klasy 1-3. Obecnie mam klasę drugą, mam bardzo fajne dzieci. Wspaniale się z nimi pracuje. Kocham to, co robię. Kocham bycie z ludźmi – z każdym, kto tylko potrzebuje mojego towarzystwa, mojej radości – chętnie służę. I służę Zmartwychwstałemu Panu – mówi siostra.

Siostra z Częstochowy to kobieta, która ma wiele pasji. Jedną z nich jest wyszywanie haftem matematycznym. – Uczę też dzieci wyszywać tym haftem. Lubię grać w gry planszowe, lubię góry… a kiedy już jestem to staram się zdobyć jakiś szczyt. Moją pasją jest również czytanie książek, różnych: wojennych, na faktach, dziecięcych – żeby wejść w świat dzieci. Zachęcam również do czytania innych – dodaje.

Kiedy jest mi trudno, to „walę” do Jezusa Zmartwychwstałego. I u Niego, w Jego ramionach szukam pocieszenia. Kiedy mam gorsze dni to mam swoich przyjaciół, z którymi mogę porozmawiać, pobyć… Najczęściej jednak w takie dni lubię być sama, przemyśleć sobie to wszystko i rozpocząć na nowo… – mówi s. M. Andrea.

Codzienne spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym w Eucharystii jest najpełniejszym uczestnictwem w Misterium Paschalnym. Z tego źródła jak i z całego życia liturgicznego Kościoła oraz modlitwy indywidualnej siostry czerpią siłę do realizacji charyzmatu.

W Jej Niepokalanym Sercu wszystko zostawiać

Dwudziestopieciolecie w sierpniu będzie obchodzić s. Wioletta ze Zgromadzenia Sióstr Loretanek. – Wstąpiłam do Zgromadzenia w 1999 roku, bezpośrednio po maturze, więc już jestem więcej w Zgromadzeniu, niż żyłam w świecie – mówi siostra. Na brak zajęć i nudę nie ma czasu, s. Wioletta jest w zarządzie zgromadzenia asystentką generalną. Co należy do zadań siostry na takim stanowisku? – Zastępuję przełożoną generalną podczas jej nieobecności, prowadzę też sekretariat nasz zgromadzeniowy. Ponadto, prowadzę wspólnotę Żywego Różańca dorosłych w Loretto – mówi. I wyjaśnia: Raz w miesiącu spotykają się członkowie, zelatorzy trzech róż różańcowych: róży Matki Bożej Loretańskiej, błogosławionego Ks. Ignacego Kłopotowskiego i błogosławionej Pauliny Jaricot. Jest to właśnie taka wspólnota maryjna, która modli się codziennie dziesiątkiem różańca i wzrasta razem z Maryją na drodze wiary.

Opiekuję się też wspólnotą Młodzi z Loretto. Do tej wspólnoty należą licealiści i studenci, którzy raz w miesiącu spotykają się u nas na warszawskiej Pradze, gdzie się modlimy, formujemy na katechezie, na warsztatach, na dzieleniu się. Każde spotkanie kończymy agape – dodaje s. Wioletta. Podkreśla, że część z tych młodych co dzień modli się też dziesiątkiem różańca w dwóch młodzieżowych różach różańcowych Żywego Różańca: bł. Ks. Jerzego Popiełuszki i bł. Klary Badano. – Cieszę się, że mogę się z nimi spotykać, poznawać i tworzyć przestrzeń wymiany i umacniania się w wierze – mówi siostra.

Co ciekawe, również praca dziennikarska nie jest siostrze obca. – Wcześniej, przez osiemnaście lat pracowałam w redakcji miesięcznika „Różaniec” w naszym wydawnictwie – Wydawnictwie Sióstr Loretanek w Warszawie – Rembertowie. Byłam też sekretarzem stowarzyszenia Żywy Różaniec – w skali ogólnopolskiej zainicjowaliśmy strukturę Żywego Różańca; półtorej roku posługiwałam w Loretto przy rekolekcjach weekendowych – dodaje siostra.

Trudniejsze momenty, kryzysy, zwątpienia nie omijają zakonnego życia… – Miałam sporo wątpliwości w powołaniu, kryzysów, trudności czy trudnych doświadczeń. Jak sobie z nimi radzę? Szczerze: często słabo radzę albo nie radzę, często „niesie” i umacnia mnie duże wsparcie innych osób, świadomość walki o mnie tych, którzy są mi bliscy, moich przyjaciół, najbliższych, którzy tak jak ja chcą, bym do końca dokładnie wypełniła wolę Bożą, bo wiem i jestem mocno przekonana, że tylko wówczas będę szczęśliwa – opowiada s. Wioletta.

Kiedy jest większy kryzys, większa trudność, na pewno wówczas bardziej wołam do Pana Boga, na pewno więcej zaglądam do Niego na osobistą rozmowę z Nim, by powierzyć Mu te trudne moje wątpliwości czy pytania, które rodzą się we mnie, by szukać u Niego odpowiedzi na pytania, na które nie znajduję po ludzku odpowiedzi. Proszę też w takich momentach codziennie o silną, mocną, żywą i mężną wiarę, by Jezus wzmocnił mnie do kroczenia za Nim razem z Maryją – mówi siostra loretanka.

S. Wioletta podkreśla też, że bardzo bliska jest jej Matka Boża. – Jezusowi trudno odmówić swojej Matce Maryi… Od kiedy w osiemnastą rocznicę wstąpienia do Zgromadzenia powierzyłam się Jej w niewolę, to od tamtego czasu staram się rzeczywiście wszystko przez Nią robić i przez Nią wszystko załatwiać, Jej wszystko zawierzać, w Jej Niepokalanym Sercu wszystko zostawiać, bo wiem, że tam jest najbezpieczniej i że kiedy po ludzku nie ma wyjścia, nie ma rozwiązania, Ona na pewno u swojego Syna się wstawi i pomoże. Tego doświadczyłam nieraz, że w kryzysowych momentach i ciemnościach, gdy nie było widoczne wyjście, ale kiedy przetrwałam, to jakby nowe życie wstępowało i jeszcze bardziej czułam się umocniona i wdzięczna bardzo Panu Bogu za to, że dzięki Jego łasce przetrwałam i jestem tu. Naprawdę wiele owoców Jego działania w swoim życiu widzę, choć często właśnie to posłuszeństwo i zadania, które podejmuję, nie są łatwe. Zawsze kiedy godzę się na pełnienie Jego woli, widzę później piękne dzieła i owoce i pokój, który wypełnia moje serce – mówi s. Wioletta.

Charyzmatem loretańskiego zgromadzenia jest niesienie słowa. Siostry wspierają również Kościół poprzez modlitwę, cierpienie i ofiarę w łączności z Jezusem.

Dostrzegać Jego Obecność tu i teraz

S. Agnieszka do Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego wstąpiła od razu po studiach na kierunku Inżynieria Środowiska na Politechnice Gdańskiej. – W Zgromadzeniu jestem dwadzieścia dwa lata. Byłam na niewielu placówkach, ale za to na dłużej. Byłam w Wilnie, w Łodzi – studiowałam na Akademii Muzycznej, i teraz w Gorzowie Wielkopolskim – mówi.

Czym na co dzień się zajmuje? – Troszczę się o naszą zakonną kaplicę, w weekendy pomagam w wydawaniu obiadów ubogim, korzystającym z naszego wsparcia. Pracuję też w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia im. T. Szeligowskiego w Gorzowie Wielkopolskim. Uczę historii muzyki oraz prowadzę chór szkoły I st. Dyryguję także chórem Exsultate, który śpiewa w gorzowskiej katedrze pw. Wniebowzięcia NMP – mówi. Jednak najtrudniejszym wyzwaniem – jak podkreśla siostra – jest tu i teraz. – Widzę pęd, pośpiech świata i mój. Ważne jest dla mnie, by to mnie nie wciągnęło, by ciągle dostrzegać Jego Obecność tu i teraz – dodaje.

Moje pasje to: muzyka, wspólne granie, śpiew, dobra książka, robótki ręczne i… góry, a na nich łańcuchy, klamry, słowem – lubię się wspinać. Piękno i cisza przyrody i… jazda na rowerze. W wolnym czasie słucham muzyki, czytam książki lub gram na wiolonczeli, albo innym instrumencie – dodaje siostra ze Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego.

Zawsze przychodzi światło

W Zgromadzeniu jestem piętnaście lat. I właściwie od początku, już nawet w okresie postulatu, czyli na pierwszym roku formacji miałam tę łaskę, by głosić orędzie Miłosierdzia – mówi s. Maria Faustyna ISMM. – To jest moja pasja. Doświadczyłam Bożej miłości i dobroci i po prostu się nią dzielę. To sprawia mi wielką radość, choć czasami jestem padnięta – uśmiecha się siostra. Na co dzień również na brak zajęć nie narzeka… – Od kilku lat posługuję w Faustinum, czyli w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia. Głoszę rekolekcje, prelekcje, piszę artykuły, współuczestniczę w tworzeniu materiałów formacyjnych dla ludzi, którzy pragną zgłębiać czym jest Boże Miłosierdzie. Czuję się w tej posłudze jak ryba w wodzie. Ja tym ODDYCHAM – podkreśla s. M. Faustyna.

A co, kiedy przychodzi kryzys, zwątpienie, gorsze dni, bezradność? – Oczywiście, doświadczam nie raz swojej bezradności w spotkaniu z cierpieniem drugiego człowieka, z pytaniami młodych ludzi, z potrzebą walki o to, by kochać jeszcze więcej każdego dnia, tym bardziej wtedy, kiedy wkradają się pokusy zniechęcenia, wynikające ze zmęczenia. Tym bardziej wtedy idę z tym wszystkim do Tatusia (Boga Ojca) i opowiadam Mu, co się wydarzyło i co On na to – mówi siostra. I dodaje: I zawsze przychodzi światło, czyli pomysł.

Czas wolny, bo przecież i taki jest w zakonie to dla s. M. Faustyny na pierwszym miejscu misja Miłosierdzia, następnie kajaki. – Jak tylko jest okazja, wskakuję do kajaku i „pokonuję samą siebie” – uśmiecha się siostra.

Duchowość Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia streszcza się w słowie: MIŁOSIERDZIE. Każda siostra usilnie ma się starać, by miłosierdzie wyrażało się w całej jej istocie, przenikając jej myśli, słowa i działanie (art. 7; Konstytucje Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, 1985).

O Maryjo, Matko Kościoła,
Tobie zawierzam wszystkich konsekrowanych,
abyś wyjednała im pełnię Bożego światła:
niech żyją słuchając Słowa Bożego,
pokornie naśladując Jezusa,
Twojego Syna i naszego Pana,
przyjmując nawiedzenie Ducha Świętego,
w codziennej radości magnificat,
tak aby Kościół był budowany
przez świętość życia
tych Twoich synów i córek,
wiernych przykazaniu miłości. Amen.

Benedykt XVI

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij