– Jeżeli liberalizm idzie w kierunku negacji prawa naturalnego i Prawa Bożego, to staje po tej samej stronie w sporze antropologicznym, co socjalizm, czy też komunizm – podkreśla w rozmowie z PCh24.pl prof. Marek Kornat.
Krakowski historyk zastanawia się, czy możliwy jest liberalizm konserwatywny, jak to głoszą niektórzy politycy z „prawej strony”? Jego zdaniem konserwatyzm można połączyć z doktryną leseferyzmu gospodarczego, który na przykład sprzeciwia się programowo interwencjonizmowi państwowemu. – Wyznawcy, czy też głosiciele takiej koncepcji politycznej mieliby dwa orientacyjne kierunki: konserwatyzm w dziedzinie ładu społecznego, a więc akceptację prawa naturalnego i Prawa Bożego, a z drugiej strony leseferyzm gospodarczy. Tu jednak pojawia się osobne pytanie: czy nauczanie społeczne Kościoła zapoczątkowane przez papieża Leona XIII jest do pogodzenia z leseferyzmem gospodarczym? Moim zdaniem leseferyzm wymaga z punktu widzenia nauki społecznej Kościoła solidnej korekty, jeśli nie odrzucenia, ale jest to temat na inną rozmowę i inne rozważania – wyjaśnia.
Rozmówca PCh24.pl zwraca uwagę, że definicja liberalizmu zaproponowana przez Kościół jest raczej niespotykana i nieznana, ale bez wątpienia najlepiej oddaje ona jego istotę.
Wesprzyj nas już teraz!
– Kluczowe jest stwierdzenie najwyższych władz Kościoła, że liberalizm to system polityczny głoszący filozofię całkowitej wolności jednostki bez jakichkolwiek granic, jakie nakłada na człowieka prawo boskie i prawo naturalne. To pierwsze Pan Bóg nakłada na ludzki poprzez Objawienie, a to drugie człowiek o własnych siłach rozpoznaje rozumem. Wolność bez granic jest więc rozumiana jako kwintesencja liberalizmu. Z tego położenia wychodził Kościół uznając liberalizm za niemożliwy do pogodzenia z wiarą, a więc nie do przyjęcia – tłumaczy.
Współautor cyklu papieskiego na łamach PCh24 TV przypomina również, że liberalizm, jako forma rządów polegających na wyborze parlamentu w swobodnej konkurencji partii politycznych jest modelem dominującym na niemal całym świecie.
– Trzeba pamiętać, że komunizm – mimo swoich górnolotnych obietnic i ogromnej siły – poniósł dotkliwe bankructwo z powodu klęski, jaką było najpierw odstąpienie od zbrodniczej „nauki” Stalina, a potem rozwiązanie ZSRR. To, że wielu komunistów przepoczwarzyło się w liberałów jest tematem na oddzielną dyskusję. W każdym razie liberalizm nie ma konkurencji. Nie wolno go krytykować. Hasło „wolności bez granic” jest powszechnie akceptowane w myśl zasady głoszącej, że „nikt nie może mi dyktować, co mam myśleć” oraz „najważniejsze jest to, czego ja chcę”. Czasami, ale to naprawdę sporadyczne przypadki, liberałowie odwołują się do sumienia, jako instancji rozstrzygającej o tym, co dobre i złe. Kościół jednak zawsze miał zastrzeżenia do takiego podejścia i nigdy go nie akceptował. Sumienie jest bowiem ważne, ale musi ono podążać za prawem moralnym i Prawem Bożym. Jeśli ktoś powie, że sumienie coś mu dyktuje, a tym czymś jest zło, to jest to droga do moralnej klęski tego człowieka. Tu nie ma kompromisu. Jest tylko jeden sposób wyjścia z tej sytuacji. Kościół mógłby się pogodzić z ustrojem republikańskim, ale szanującym prawo naturalne – podsumowuje prof. Marek Kornat.
Źródło: PCh24.pl
TG
Skąd się wziął liberalny „swąd szatana” w Kościele? Grzegorz XVI i encyklika „Mirari Vos”