Justin P. McBrayer, wykładowca filozofii w Fort Lewis College w Durango, zastanawia się na łamach „The New York Timesa” dlaczego młodzi Amerykanie są moralnymi relatywistami. Dochodzi do wniosku, że wynika to z wadliwiej edukacji na poziomie podstawowym i średnim, która nie uczy, że istnieją obiektywne prawdy moralne. Przekłada się to na późniejszy stosunek do prawa.
„Co byś powiedział, gdyby okazało się, że nasze szkoły publiczne uczą dzieci, że zabicie drugiego człowieka dla zabawy albo ściąganie na testach nie jest złe? Byłbyś zdziwiony?” – pyta McBryer. „Ja jestem” – dodaje. Filozof dzieli się swoimi spostrzeżeniami po zajęciach ze studentami, wymianie opinii z innymi wykładowcami i kontakcie z młodzieżą ze szkół średnich. Według niego zdecydowana większość nastolatków nie uznaje istnienia prawd moralnych. Dla nich prawdy moralne są zwykłymi nieweryfikowalnymi opiniami, ponieważ – jak myślą – nie można ich udowodnić empirycznie.
Wesprzyj nas już teraz!
McBryer pisze, że relatywizm moralny studentów nie wynika z relatywizmu moralnego samych nauczycieli. Podkreśla, że wbrew „obiegowej opinii” tylko „niewielka grupa wykładowców” filozofii i etyki jest relatywistami, wierzącymi, że miarą wszechrzeczy jest człowiek. Zdecydowana większość uznaje istnienie obiektywnej prawdy moralnej. Według Justina McBrayera problem tkwi gdzie indziej, a mianowicie w programie nauczania dla uczniów szkół podstawowych i średnich. Są oni od najmłodszych lat przekonywani, że prawdą na dany temat jest tylko to coś, co może być sprawdzone empirycznie. Wszystkie inne mają być dla nich jedynie opiniami wyrażającymi osobiste myśli, uczucia, wierzenia itd. Programy nauczania wymagają od uczniów „rozróżniania faktów od opinii i uzasadnionej oceny w tekście”.
„Więc co jest nie tak z tym odróżnianiem” – zastanawia się filozof. McBryer podkreśla, że prawda niekoniecznie musi być testowalna doświadczalnie. Na przykład może być prawdą to, że gdzieś we wszechświecie istnieje życie, nawet jeśli nikt nie może tego udowodnić. Z drugiej strony wiele rzeczy, które kiedyś rzekomo „udowodniono” okazały się fałszywe. Dlatego – przestrzega wykładowca – nie można mylić prawdy z dowodem.
McBryer zauważa, że szkoły publiczne uczą, iż wszystkie twierdzenia można podzielić na fakty lub opinie. Do tej ostatniej grupy – wg autora niesłusznie – zalicza się wartości i twierdzenia moralne. Skoro tak to nie ma się co dziwić, że młodzi ludzie nie uznają prawd moralnych. Nie ma faktów moralnych, nie ma więc prawd moralnych. Jest dychotomia i relatywizm, który ma ogromne konsekwencje w życiu społecznym. Ludzie po prostu przestają myśleć.
Źródło: nytimes.com, AS.