„Brzoska dla Tuska w Polsce – tak jak Musk dla Trumpa w USA – będzie deregulował gospodarkę! I tylko o ten komunikat chodziło Tuskowi, bo przecież nie o zderegulowanie polskiej gospodarki ani o jej odbiurokratyzowanie”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Piotr Gabryel.
Publicysta zauważa, że gdyby Tusk faktycznie chciał „zderegulowania” i „odbiurokratyzowania” gospodarki, to zrobił by to już dawno i w dodatku bez niczyjej pomocy. Sam bowiem od wielu lat ją „przeregulowuje” i „biurokratyzuje”.
W związku z tym pojawia się pytanie: jak to się stało, że tak wytrawny przedsiębiorca jak Rafał Brzoska tak szybko przystał na ofertę Tuska i zgodził się zostać jego zderzakiem w relacjach z przedsiębiorcami? „A jeśli akceptując propozycję, Brzoska jednak tego nie wiedział, to ciekawe, kiedy się zorientuje, że został – jak wielu przed nim – przez Tuska po prostu brutalnie wykorzystany, i jak wówczas zareaguje”, zastanawia się zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Do Rzeczy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdaniem Gabryela obserwując karierę „króla Europy”, trudno nie zauważyć, w jak głębokim poważaniu zawsze miał on i nadal ma przedsiębiorców, którzy – jak pewnie zakłada – i tak właśnie na jego partię po prostu „muszą głosować”.
„A pełne lekceważenia potraktowanie ich przezeń po ostatnich wyborach jest tego tylko kolejnym dowodem. Dlatego zamiast odwrócić wymierzony w przedsiębiorców tzw. Polski Ład Morawieckiego, który przynajmniej nigdy nie krył swego negatywnego do nich stosunku, Tusk najzwyczajniej w świecie, swoim zwyczajem, zaczął przedsiębiorców wodzić za nos. I dalej to robi”, czytamy.
I tutaj dochodzimy do meritum: a co jeśli Rafał Brzoska od początku wiedział, że to wszystko jest klasyczną, tuskową ustawką i z pełną tego świadomością się w to przedstawienie zaangażował? „A jeśli tak, to pojawia się inne pytanie: Dlaczego? Co sprawiło, że postanowił aż tak bardzo narazić swoją reputację?”, podsumowuje Piotr Gabryel.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG