Współczesna rewolucja za wszelką cenę chce zamknąć człowieka w doczesności. Dlatego Bóg może co prawda pozostawać w świecie idei, ale broń Boże, by wtrącał się w nasze ziemskie, czyt. materialne sprawy. Nie do przyjęcia jest więc fakt, by Jezus Chrystus – Żywy Bóg, mógł przyoblec się w człowieka z krwi i kości, wchodząc z całą mocą w swoje Stworzenie. Nic więc dziwnego, że wszystkie współczesne „-izmy” i „- logie” mają z Tajemnicą Wcielenia nie lada problem.
Tak rodzą się bohaterowie. Syn Boga, zrodzony z ludzkiej matki-dziewicy, przybiera postać małego, niewinnego dziecka. Jeszcze kruchy i bezbronny, zdany jest na pomoc swoich śmiertelnych opiekunów. Ale już wkrótce to na Jego barkach spoczną losy świata. Gdy nadejdzie pora, ruszy w bój o swoje ukochane dzieci, wiedząc, że ceną za ich wolność jest jego własne życie. Nawet zabity, ostatecznie odniesie zwycięstwo, krusząc bramy śmierci i otwierając drogę pogrążonej w ciemności ludzkości do prawdziwego światła.
W obecnym czasie przeżywamy pierwszą część tej spektakularnej, kosmicznej opowieści, która nawet gdyby była fikcją, wciąż porwałaby masy. Na nasze szczęście, powyższe wydarzenia dokonały się naprawdę, i już w jej pierwszym rozdziale stała się rzecz niepojęta: sam Bóg postanowił poddać się prawom stworzonego przez siebie świata (Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami J 1, 14). A to okropnie zła nowina dla tych, którzy chcieliby widzieć w Ewangelii wyłącznie kolejny mit, przejaw ludowego folkloru i nieudolną próbę wyjaśnienia zasad kierujących światem. Przecież już w XVIII w. ogłoszono, że świat, materia, nauka – to wyłączna domena człowieka, a Bóg, jeżeli istnieje, dawno porzucił swoje dzieło i nie wtrąca się w jego dalsze losy.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak pisał Benedykt XVI, „Boże Narodzenie (…) jest skandalem dla ducha nowożytnego. Bogu pozwala się działać w myślach, ideach, w sferze duchowej – ale nigdy w materii. To przeszkadza. Tu nie jest Jego miejsce”. Stąd właśnie Tajemnica Wcielenia może służyć jako klucz, dekodujący współczesne oblicze antyludzkiej i antychrześcijańskiej Rewolucji, która w dzisiejszych czasach przenika niemal każdy aspekt rzeczywistości – od szczytów polityki po życie osobiste każdego z nas.
Homo-Deus czy Chrystus Król?
Choć Pan Bóg mógł zbawić ludzkość na nieskończenie wiele sposobów, wybrał dokonanie dzieła odkupienia w ludzkiej postaci. Tym samym wywyższył człowieka spośród całego Stworzenia, dopełniając obietnicy złożonej pierwszym ludziom w Księdze Rodzaju. To podejście idzie wbrew współczesnych narracjom, każącym widzieć w człowieku nieudany eksperyment ewolucji, z potencjałem do destrukcji nie tylko własnego gatunku, ale i całej planety. Przyrodzona wyjątkowość człowieka przekreśla „międzygatunkowy egalitarnym”, zgodnie z którym człowiek powinien ograniczyć swój wpływ na świat, hamując rozwój mierzony zarówno wskaźnikami ekonomicznymi, jak i demografią. Właśnie z tego powodu współcześni ekologiści mają nie po drodze z wiarą, upatrując w tekstach natchnionych głównego źródła obecnego kryzysu.
Tajemnica Wcielenia pokazuje również, że człowiek w ostateczny i skończony sposób stał się celem Bożego Planu. Stworzony na obraz i podobieństwo Boga, z nieśmiertelną duszą oraz ciałem będącym świątynią Ducha Świętego, posiada niezbywalną godność wyłącznie z faktu bycia kochanym i chcianym przez Najwyższego. Nie musi przekraczać „siebie” i swoich biologicznych ograniczeń; nie potrzebuje dążyć do ulepszonej formy, udoskonalonej pod względem parametrów fizycznych i intelektualnych. Najważniejszy rozwój to ten moralny i duchowy, prowadzący ostatecznie do Komunii z Bogiem.
Tego stanu rzeczy nie chce zaakceptować ewolucjonizm i jego współczesne pochodne; socjal-darwinizm czy transhumanizm. Moralny imperatyw rozwoju każe widzieć człowieka jako zdolnego do nieskończonego doskonalenia, aż do osiągnięcia pewnego rodzaju boskości. W optyce nieustannego postępu, problemy dnia dzisiejszego zawsze znajdują rozwiązanie w bliżej nieokreślonej przyszłości, a człowiek ma wartość o tyle, o ile dąży do realizacji idealistycznej wizji. Kosmicznemu postępowi ma podlegać również to, co stałe i niezmienne, włącznie z „wyrytym w sercach” Prawem Bożym. Do najważniejszych zadań człowieka należy zaś przekraczanie kolejnych barier, nawet tych, które sprawiają, że pozostaje on jeszcze człowiekiem.
Waleczne serce
Pan Bóg przybrał postać człowieka, ale jednocześnie – co okazuje się dzisiaj jeszcze większym skandalem – mężczyzny. Nieprzypadkowo radykalny feminizm na ławie oskarżonych najchętniej widziałyby chrześcijaństwo, będące w ich przekonaniu źródłem wielowiekowej opresji kobiet. Skoro to co boskie, utożsamiane jest z tym co męskie, i analogicznie to, co kobiece musi być gorsze lub podporządkowane. Jak stwierdziła kiedyś protestancka teolog Mary Daly, „jeśli Bóg jest mężczyzną, wówczas mężczyzna jest Bogiem”.
Stąd nieustanne próby wprowadzenia „inkluzywnego języka” teologii, który zburzyłby fundamenty patriarchalnej wizji Boga i świata. Bo skoro religia ustanawia w pewien sposób porządek społeczny, chrześcijaństwo ma rzekomo dokładać swoją cegiełkę do systemowej „dyskryminacji kobiet”. I tutaj ponownie, fakt Wcielenia Jezusa Chrystusa, będącego wzorem mężczyzny, okazuje się w tej perspektywie szalenie niewygodny. Bo Chrystus nie starał się uciec od swojej męskiej natury, ale afirmował ją w najdoskonalszy sposób z możliwych. Było w niej miejsce zarówno dla wrażliwości, jak i agresji. Pan Jezus potrafił gorzko zapłakać nad śmiercią przyjaciela, ale także skręcić bicz i w wybuchu świętego gniewu przepędzić kupców ze Świątyni.
Nic więc dziwnego, że radykalne nurty kwestionują męskie oblicze Boga i Jezusa, postulując nowe chrystologie bez udziału Chrystusa. Wszak, jak pytała retorycznie pionierka teologii feministycznej, Rosemary Radford Ruether: „czy męski Zbawiciel może odkupić kobiety? Inaczej mówiąc: czy wyzwolenia z grzechu seksizmu może dokonywać Zbawiciel – Bóg wcielony w człowieku-mężczyźnie?”.
Prawda was wyzwoli
Wreszcie Tajemnica Wcielenia stanowi ostateczny wyznacznik prawdziwości chrześcijańskiej wiary. Bóg pozostający w sferze wiecznych domysłów nie jest tak naprawdę Bogiem. Dopóki pozostaje „prywatną sprawą”, „przekonaniem” czy „światopoglądem”, nigdy nie będzie królował w polityce czy życiu społecznym. Taki bezpieczny, oswojony Bóg nie panuje nad historią i nie obejmuje swoim opatrznościowym wzrokiem całego wszechświata. Wszystko jednak zmienia moment Wcielenia, poprzez który Pan Bóg udowadnia, że ma władzę również nad materią. Jak ponownie stwierdza Benedykt XVI – „przez poczęcie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa [Pan Bóg – red.] inauguruje nowe stworzenie. W ten sposób, jako Stwórca, jest także naszym Odkupicielem. Dlatego poczęcie i narodzenie Jezusa z Dziewicy Maryi stanowią podstawowy element naszej wiary i sygnał świetlny nadziei”.
Piotr Relich