Zdaniem przedstawicieli Wielkopolskiej Izby Rolniczej „Europejski Zielony Ład” jest dla krajowego rolnictwa ciężarem nie do udźwignięcia. Jak zauważają gospodarze, celem mających coraz silniejsze wpływy na prawo UE ruchów „zielonych” jest zniszczenie europejskiego i przemysłu. Projekty wysuwane przez te środowiska trzeba zdecydowanie odrzucić, jeśli gospodarka rolna w kraju ma przetrwać.
– Wielkopolska Izba Rolnicza już blisko pięć lat temu, jak tylko założenia „Europejskiego Zielonego Ładu” ujrzały światło dzienne, krytycznie opiniowała jego założenia. Nasze krytyczne uwagi publikowaliśmy w formie stanowisk Walnego Zgromadzenia WIR, stanowisk Zarządu oraz pism interwencyjnych, wysyłanych do władz, gremiów decyzyjnych i instytucji państwa polskiego. Niestety od rolników oczekuje się coraz więcej, a „płaci się” mniej – mówi Grzegorz Wysocki, specjalista Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
– Założenia „Europejskiego Zielonego Ładu” prowadzą do zaburzenia możliwości wyżywienia ludności oraz podniesienia kosztów jej wytwarzania, z którymi aktualnie muszą mierzyć się rolnicy. Zbyt ambitne plany Komisji Europejskiej doprowadzą do spadku konkurencyjności europejskiego rolnictwa na rzecz rolnictwa krajów, w których nie przestrzega się żadnych reguł związanych z bioróżnorodnością, ochroną środowiska, klimatu czy dobrostanem zwierząt – tłumaczy.
Wesprzyj nas już teraz!
– U Unii Europejskiej od lat coraz większy wpływ na kształt polityki – w tym polityki rolnej, mają różnego rodzaju ruchy, partie zielonych. Są to lewicowe organizacje, które za cel obrały sobie likwidację europejskiego rolnictwa i przemysłu. Widać to po takich strategiach jak np. Zielony Ład. Mamy z jednej strony do czynienia z narzucaniem nowych utrudnień i podważaniem produkcji na terenie Unii Europejskiej, a z drugiej totalną liberalizację polityki celnej i wpuszczanie na nasz rynek żywności z Ukrainy czy Ameryki Południowej, która nie jest produkowana w takich rygorach fitosanitarnych i weterynaryjnych, jak u nas. Przez co jest tańsza i gorsza – alarmuje z kolei Marcin Wroński, ZZR Samoobrona. – Takie działanie to istny sabotaż, ponieważ naruszają uczciwą konkurencję i wpuszczają w sposób uprzywilejowany produkty niższej jakości – dodaje związkowiec.
– Wyznaczone przez Komisję Europejską cele i narzędzia są zbyt ambitne i wręcz zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu krajów członkowskich – zauważa Grzegorz Wysocki. I podkreśla: jako Izba nie wyrażamy zgody na nakładanie takich obostrzeń dla rolników prowadzących towarową, intensywną produkcję rolniczą, z zachowaniem istniejących przepisów w zakresie ochrony środowiska, użycia nawozów czy środków ochrony roślin.
– Przypominamy, że w tym zakresie obowiązują już w krajach członkowskich wystarczająco restrykcyjne przepisy, które należy egzekwować. Zmiany zaproponowane przez Komisję Europejską są szczególnie niekorzystne dla naszego kraju, który jest znaczącym producentem oraz eksporterem żywności. Naszym zdaniem należy odstąpić od wprowadzenia Zielonego Ładu, gdyż jego wprowadzenie może przynieść katastrofalne skutki dla rolnictwa w Polsce. W szczególności krytykowaliśmy zapisy dyrektywy o redukcji zużycia środków ochrony roślin o 50%, które były skrajnie niesprawiedliwe dla Polski. Procedowanie tych przepisów zostało szczęśliwie przerwane –.
– Nie zgadzamy się z zasadą ugorowania 4% gruntów ornych. To przy i tak małej skali gospodarstw rolnych i wysokich cenach ziemi lub czynszów dzierżawnych byłoby skrajnie szkodliwe dla płynności finansowej gospodarstw rolnych. Uważamy, że ekochematów i ich wariantów powinno być mniej i powinny być lepiej opłacane jako usługi pro klimatyczne i pro środowiskowe świadczone przez rolników na rzecz całego społeczeństwa – konkluduje Grzegorz Wysocki.
– Jak upadnie polskie rolnictwo to uzależnimy się żywnościowo od innych państw, podobnie jak uzależniliśmy się energetycznie. To są protesty nie tylko w interesie rolników, ale przede wszystkim w interesie wszystkich konsumentów – ostrzega z kolei Marcin Wroński.
Czego rolnicy oczekują od dzisiejszego protestu w Warszawie?
– Wielkopolska Izba Rolnicza uważa, że Rząd musi podjąć konkretne działania mające na celu zablokowanie importu produktów rolnych z Ukrainy, gdyż sytuacja polskich rolników jest obecnie tragiczna. Na nasz rynek, bez żadnej limitacji, a często i bez kontroli „wpuszczono” produkty z Ukrainy, takie jak: zboża, jaja, drób, miody czy owoce miękkie, które zdestabilizowały polski rynek – wyjaśnia Andrzej Przepióra, specjalista Wielkopolskiej Izby Rolniczej.
– Presja napływu towarów rolnych z Ukrainy będzie powodowała utrzymywanie się cen skupu na bardzo niskich poziomach. W tym samym czasie, w związku z wysoką inflacją oraz wysokimi cenami środków produkcji m.in.: paliwa, nawozów sztucznych oraz środków ochrony roślin, rolnicy ponoszą ogromne koszty produkcji, które przynoszą im wymierne straty oraz widmo utraty płynności finansowej – zaznacza.
– Rząd RP i Komisja Europejska muszą podjąć skuteczne decyzję w zakresie zmiany strategii Zielonego Ładu oraz zdjęcia ok. 9 mln ton zbóż z rynku unijnego. Najlepiej przekazać w ramach środków ok. 10 mld euro przeznaczonych na pomoc walczącej Ukrainie na eksport nadmiar owego zboża do krajów potrzebujących m.in. w Afryce – mówi Henryk Sobczak, Prezes Zarządu Wojewódzkiego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Bydgoszczy.
– Warto zaznaczyć, iż protestującym rolnikom chodzi o to, aby mogli uczciwie i według własnych zasad uprawiać glebę i zajmować się hodowlą zwierząt. Naszym zdaniem polski rząd musi podjąć odpowiednie działania, które zablokują napływ produktów rolnych z Ukrainy. W szczególności wnioskujemy o skuteczne i pełne kontrole fitosanitarne i weterynaryjne na granicy oraz o zdecydowane wzmocnienie służb kontrolnych. Domagamy się poważnych rozmów na linii Polska-Ukraina-UE w kontekście przyszłego członkostwa Ukrainy w UE i zagrożeń dla rolników z krajów UE, a także sposobów rekompensaty za straty jakie poniesiemy. Rozumiemy pomoc Ukrainie w sytuacji wojny, ale ta pomoc nie może odbywać się kosztem jednej grupy zawodowej – podkreśla Andrzej Przepióra.
– W kwestii Europejskiego Zielonego Ładu należy wstrzymać się z jego wprowadzeniem. Apelujemy o możliwość znaczącej rewizji Krajowego Planu Strategicznego i podniesienie budżetu UE przeznaczonego na finansowanie WPR – dodaje.
– Chcemy żeby rząd reprezentował interesy rolników i podjął działania na poziomie europejskim, dotyczące likwidacji Zielonego Ładu, wstrzymania importu produktów rolno – spożywczych z Ukrainy. Sprzeciwiamy się również jakimkolwiek zakazom hodowli zwierząt, ponieważ są one niezbędne w prowadzeniu działalności rolniczej – zauważa Marcin Wroński.
– Mamy nowoczesne rolnictwo, które produkuje żywność w najwyższych normach bezpieczeństwa żywności. Branża rolno – spożywcza generuje ogromne wpływy do budżetu państwa. Przedsiębiorcy i rolnicy włożyli ogromną pracę, dzięki czemu wartość polskiego eksportu żywotności w ciągu ostatnich siedmiu lat podwoiła się i wynosi obecnie ponad 50 mld euro. Rolnicy zainwestowali w gospodarstwa duże środki, najczęściej pochodzące z kredytów bankowych, które spłacają. Nie możemy zgodzić się na likwidację naszej branży, tylko dlatego, że jakieś grupy zielonych neomarksistów promują swoje oderwane od rzeczywistości poglądy – tłumaczy rolnik.
Co w sytuacji jeśli protest nie przyniesie oczekiwanych efektów?
– Uważamy, że rolnicy są bardzo zdeterminowani. Walczą oni w imieniu nie tylko swoim, ale wszystkich konsumentów. Ciężko powiedzieć, co będzie w przypadku niespełnienia naszych oczekiwań, ale przypuszczamy, że protesty będą kontynuowane – odpowiada Aleksander Poznański, również związany z Wielkopolską Izbą Rolniczą.
– Mamy nadzieję, że nasze protesty przyniosą pozytywny skutek, nie chcemy jałmużny, chcemy rozwiązań systemowych. Nie zadowala nas jakaś dodatkowa dopłata, parę set złotych. To nie rozwiąże problemów. Chcemy realnych działań, które nie będą prowadziły do likwidacji rolnictwa – informuje z kolei Marcin Wroński z ZZR Samoobrona.
– To w perspektywie czasu walka o ziemię. Jak upadnie polskie rolnictwo to ziemię zabiorą banki. Jest to wielka odpowiedzialność nie tylko wobec nas, żyjących teraz, ale i tych, co byli przed nami i często oddawali życie za polskie ziemię. Jest to również wielka odpowiedzialność wobec tych, co przyjdą po nas, żeby mogli być właścicielami ziemi, naszego państwa. Właścicielami, nie parobkami – przestrzega.
Marta Dybińska
Za politykę klimatyczną UE płacimy fortunę. To miliardy na destrukcję własnej pozycji w świecie