Donald Tusk chce przejąć tę część agendy PiS, która w jego ocenie daje partii Jarosława Kaczyńskiego popularność. Dlatego w Radzie UE Polska głosowała przeciwko paktowi migracyjnemu – mówi w rozmowie z PCh24.pl red. Kacper Kita.
Rada Unii Europejskiej przyjęła we wtorek pakt migracyjny. Polska razem z Węgrami głosowała przeciwko paktowi. O ocenę postawy rządu Donalda Tuska oraz o konsekwencje przyjęcia paktu portal PCh24.pl zapytał red. Kacpra Kitę z „Nowego Ładu”.
– Donald Tusk jest gotowy podążać za emocjami społecznymi. Chce przejąć tę część agendy PiS, którą interpretuje jako dającą partii Jarosława Kaczyńskiego popularność. Dotyczy to zwłaszcza zapewniania Polakom bezpieczeństwa – powiedział Kita. – To między innymi kwestia Rosji, gdzie Tusk podbija nawet bębenek, mówiąc choćby o czasie przedwojennym. To jednak także kwestia migracji. Tusk widzi, że nie tylko ludzie o jednoznacznie konserwatywnych poglądach są przeciwni migracji do Polski spoza Unii Europejskiej na dużą skalę – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
W jego ocenie jest oczywiste, że głosowanie w Radzie było ze strony Donalda Tuska pewnym „gestem, który nie będzie mieć konsekwencji dla wejścia paktu w życie”; od samego przyjmowania migrantów będziemy musieli się po prostu wykupić.
Zdaniem redaktora „Nowego Ładu” pakt może dać polskiemu rządowi pewne możliwości dotyczące naszej granicy wschodniej, na którą napierają migranci z terytorium Białorusi.
– Teoretycznie będziemy mogli wykorzystywać jego zapisy również w tej sprawie; będzie przestrzeń, by polski rząd wskazywał, że Polska zmaga się z tym samym, z czym poprzez Morze Śródziemne zmagają się Włochy, Hiszpania czy Grecja – wskazał. Według Kacpra Kity pakt migracyjny niesie ze sobą zresztą także kilka innych potencjalnych korzyści.
– W pakcie są zapisy, które nieco zaostrzają politykę azylową – powiedział. – Chodzi między innymi o prowadzenie centrów, w których wniosek każdego imigranta będzie rozpatrywany przez siedem dni. Ma być zatem łatwiej odsiewać uchodźców od tych, którzy nie mają perspektywy, by z sukcesem ubiegać się o azyl w krajach Unii Europejskiej. To migranci będą musieli udowodnić, że nie mają możliwości powrotu do uznanego bezpiecznego kraju trzeciego – domyślnie będą uznawani za mających taką możliwość. Powinno to teoretycznie służyć do szybszej deportacji niepożądanych migrantów – wskazał.
Wiele może jednak zależeć od postawy poszczególnych państw, a zwłaszcza od tego, jak ułożą się relacje z krajami afrykańskimi.
– Na koniec dnia kluczowe będą konkretne decyzje administracyjne państw – oraz presja na poszczególne państwa trzecie, zwłaszcza Afryki, żeby przyjmowały imigrantów. Teoretycznie państwa europejskie mogłyby wymuszać to na państwach trzecich – powiedział.
Zdaniem rozmówcy PCh24.pl można stwierdzić, że zwycięzcami przyjęcia paktu migracyjnego są przede wszystkim trzy kraje: Włochy, Hiszpania i Grecja. Jak dodał Kacper Kita, centralizacja procedur daje większe możliwości również Niemcom, ale najbardziej na tym pakcie zależało krajom leżącym bezpośrednio nad Morzem Śródziemnym.
– Z ich perspektywy będzie pewnie trochę łatwiej deportować imigrantów, którzy do nich docierają, a część z nich uda się przekazać innym krajom; albo dostać jakieś środki finansowe. Oni nic na tym nie tracą, jedynie zyskują – powiedział. – Nie jest to zarazem pełne zwycięstwo, bo kluczowe będzie, czy inne państwa europejskie będą chciały angażować się w nacisk na państwa afrykańskie, tak, by nakłaniać je do przyjmowania z powrotem swoich obywateli. Bardzo istotne będzie też to, czy inne kraje Unii Europejskiej będą wspólnie angażować się w skuteczną walkę z przemytnikami. Jak dotąd poparcie instytucji unijnych czy innych niż Włochy państw UE było często ograniczone, na przykład gdy idzie o dogadywanie się z rządem Tunezji i propozycją blokowania migracji w zamian za pieniądze – zaznaczył.
Źródło: PCh24.pl
Pach