Niegdyś naród rządzony był przez grupę ludzi, którzy wyznaczali kierunek rozwoju całego kraju – przypomina John Horvat II na portalu amerykańskiego TFP. Ich dzieci zazwyczaj podążały śladem rodziców. To właśnie ta grupa ludzi umacniała swoje bogactwo i przekazywała je przyszłym pokoleniom. Tworzyła tzw. elitę społeczną, która posiadała złożone powiązania w społeczeństwie, sieć zobowiązań obywatelskich i wiele zobowiązań przywódczych.
Oczywiście jak wszystko co ludzkie, ten układ społecznych przywódców również miał swoje wady, którym nikt nie może zaprzeczyć. Ale nie można też kwestionować historycznej rzeczywistości, zgodnie z którą system ten pomógł zapoczątkować erę amerykańskiego dobrobytu z elementami mobilności społecznej, stabilności i jedności narodowej.
Wesprzyj nas już teraz!
W okresie powojennym system elit został w dużej mierze zastąpiony przez merytokrację, opartą na talencie osobistym. Nowy system kładł nacisk na indywidualne osiągnięcia, a nie na wkład w społeczeństwo. Podkreślał inteligencję, a nie charakter – zauważa Horvat.
Rewolucja, która odwraca wszystko do góry nogami
Aby dokonać tego przewrotu, zmieniono wiele struktur społecznych. System uniwersytecki został otwarty dla wszystkich. W latach sześćdziesiątych odwrócono do góry nogami obowiązujące umowy społeczne, jak również zburzono ówczesną obyczajowość związaną z seksualnością człowieka. Normą stał się ekstremalny indywidualizm. Wszystkich tych zmian dokonano w imię sprawiedliwości społecznej, osobistej satysfakcji oraz równości.
Celem zainicjowanej rewolucji społecznej było według Horvata stworzenie bardziej sprawiedliwego społeczeństwa. Stało się jednak odwrotnie. Porządek społeczny nie uległ poprawie. W zamian za to wzrosły wskaźniki nierówności. Moralność upadła i wykreowała podklasę ludzi, którzy nie posiadają stabilnego życia rodzinnego. Dramatycznie zmalało zaangażowanie instytucjonalne i obywatelskie. Rząd stał się dysfunkcyjny, a naród spolaryzowany.
Rozwój nowych elit
Zamiast starej grupy elit społecznych naród jest obecnie rządzony przez nową grupę elit merytokratycznych. Ich dzieci również podążają śladem swoich rodziców. Nowe elity również mają tendencję do konsolidacji i koncentracji bogactwa, a także przekazywania go.
Dlatego właśnie nowi wojownicy, występujący w imieniu sprawiedliwości społecznej, stają na ścieżce wojennej, która ma doprowadzić po raz kolejny do zniszczenia istniejących elit, tylko dlatego, że są one elitami.
A przecież wszystkie zdrowe społeczeństwa powinny mieć elity. Prawdziwym problemem nie jest ich eliminacja, ale pielęgnowanie tych prawdziwych tak, by mogły w pełni wypełniać swoją rolę w społeczeństwie. Jednakże problem z obecnymi elitami polega na tym, że nie wiedzą jak wypełniać te obowiązki. Nie zdają sobie sprawy z faktu, że elity muszą istnieć. Zniszczenie ich doprowadzi ostatecznie do powstania kolejnej grupy elit, ale bardziej zdeprawowanych. Dzieje się tak dlatego, że zawsze będą istnieć ci, którzy przyjmą na siebie zadanie prowadzenia i kierowania sprawami kraju. Zawsze będzie to jeden procent, maksymalnie dziesięć procent ludzi w każdym społeczeństwie. Usunięcie tych, którzy znajdują się w tym najwyższym odsetku stworzy jedynie miejsce dla innych, zazwyczaj mniej wykwalifikowanych.
Zdaniem Horvata, likwidacja elit społecznych to także strategia do rządów totalitarnych, które domagają się władzy absolutnej.
Kultywowanie prawdziwych elit
Tak jak zauważono wcześniej problem z obecnymi elitami polega na tym, że nie wiedzą jak wypełniać swoje obowiązki w społeczeństwie. Obecny model wykreował to, co Charles Murray nazywa „pustymi elitami”, które „zrzekły się odpowiedzialności za wyznaczanie i promowanie standardów”, zachowując jednocześnie korzyści płynące z ich statusu społecznego.
W przeciwieństwie do dawnych elit, dzisiejsze nowe elity mają mniej zobowiązań społecznych czy obywatelskich, nie są zmuszone do bycia wzorem do naśladowania czy wyznaczania standardów. Zasłużone elity z zadowoleniem żyją w odizolowanych od świata zewnętrznego społecznościach, pisze Horvat.
Te grupy nadal jednak można nazywać elitami, ponieważ biorą na siebie pewną odpowiedzialność za kierowanie społeczeństwem i przemysłem, tracąc jednocześnie pojęcie o tym, jaka jest ich właściwa rola. Nie wiedzą zatem, zdaniem autora, jak być prawdziwymi elitami.
Problem staje się jeszcze bardziej skomplikowany poprzez kulturę, która zrobiła wszystko, aby złośliwie przedstawiać elity właśnie jako wyzyskiwaczy ludzi. Zresztą wielu członków elit zwyczajnie nie chce przyznać się do swojego statusu.
Nie wszyscy bogaci ludzie są elitami
Według Horvata istnieją dwa główne błędne przekonania dotyczące elit, które należy poprawić. Pierwszym nieporozumieniem jest myśl, że bycie elitą oznacza po prostu bycie bogatym. Zatem ludzie stają się elitami ze względu na… wielkość kont bankowych. Troszczą się tylko o siebie, ignorując trudną sytuację ubogich.
Taka koncepcja elit jest całkowicie błędna zdaniem autora. Ludzie prezentujący opisaną postawę są tylko ludźmi bogatymi. Nie odgrywają w społeczeństwie większej roli niż ich wkład w gospodarkę. Nie można liczyć na to, że będą działać poza własnym interesem.
Potrzeba właściwych wzorców
Prawdziwe elity zdaniem Horvata istnieją we wszystkich dobrze prosperujących społeczeństwach. Jednak nie tworzą ich bogaci ludzie wyłącznie cieszący się życiem. Są to osoby charyzmatyczne, zdolne poruszać innych, które znajdują spełnienie w poszukiwaniu wspólnego dobra. Elity, jak podkreśla autor, to ci, którzy dostrzegają ideały, zasady oraz cechy pożądane, a także podziwiane przez wspólnotę lub naród. Członkowie elit są w stanie przełożyć je na konkretne programy życia oraz kultury.
Te postaci, będące reprezentantami społeczeństwa, nadają mu harmonii. Prawdziwe elity są zakorzenione we wspólnocie i przez swój wpływ kształtują popyt, mody i trendy dnia codziennego. Poprzez swoją pobożność i poświęcenie, posuwają społeczeństwo naprzód w kierunku doskonałości.
Horvat uważa, że niezwykle istotnymi przymiotami elit było zawsze pojęcie obowiązków obywatelskich, duch poświęcenia dla grupy i celebracja cnoty obywatelskiej praktykowanej wspólnie. Kiedy mowa o elitach chrześcijańskich, warto również podkreślić wielką gorliwość dla Boga, Kościoła i praktyki miłosierdzia. Są to zobowiązania, których nie odnajdziemy w obecnym merytokratycznym modelu skoncentrowanym na samorealizacji.
Drugie nieporozumienie
Drugim błędnym przekonaniem na temat elit jest przekonanie, według którego ograniczają się one do ludzi bogatych. Chociaż bogactwo może być pomocne w wypełnianiu społecznej roli elit, nie jest jednak konieczne.
Elity bowiem, jak pisze Horvat, powinny istnieć na wszystkich poziomach społeczeństwa, a nie tylko na tych najwyższych. Elity mogą istnieć i istnieją w małych społecznościach, zawodach, szkołach i grupach rodzinnych. Są to ci, którzy poprzez swoje czyny, doskonałość lub pracę wyróżniają się w społecznościach, w których są osadzeni. Nie muszą posiadać wielkiego bogactwa, jednak potrzebują wielkiej wizji.
„Ludzkość nigdy nie osiągnęłaby obecnego poziomu cywilizacyjnego bez heroizmu i poświęcenia elity – pisze Ludwig von Mises. „Każdy krok naprzód na drodze do poprawy warunków moralnych jest osiągnięciem ludzi, którzy byli gotowi poświęcić swój dobrostan, zdrowie i życie na rzecz sprawy, którą uważali za sprawiedliwą i pożyteczną”.
Tacy właśnie bohaterowie są, zdaniem Horvata, niczym rozczyn drożdżowy, który rośnie bez specjalnego planowania czy interwencji ze strony rządu. Dotyczy to zarówno gotowego do poświęceń duchowieństwa, oddanych nauczycieli, rolników o ustalonej pozycji lub bezinteresownych liderów, którzy łączą społeczeństwo oraz nadają ton swoim wspólnotom. Trzymają się przy tym wysokich standardów i zobowiązują do bycia wzorem do naśladowania dla otoczenia.
Rozdrobniona jedność i wspólny cel
Powołując się na własne realia, Horvat zauważa, że współczesne społeczeństwo amerykańskie rozpada się. Dzieje się tak głównie za sprawą równorzędnego egalitaryzmu, dla którego odrzucono pewne struktury społeczne, łączące niegdyś społeczeństwo. Wśród nich znalazły się prawdziwe elity. W ich miejsce wstawiono indywidualistyczny model osiągnięć, który zniszczył jedność społeczną i wspólny cel.
Wiele problemów społecznych dotykających współczesne społeczeństwo, jest spowodowanych właśnie brakiem elit, pisze Horvat. Zdaniem autora nie ma osób , które harmonizowałyby amerykańskie społeczeństwo, dostarczały wizji i celów. Jednak co gorsze współczesna kultura zniechęca do idei prawdziwych i reprezentatywnych elit. Proponuje w zamian fałszywe i niereprezentatywne pseudoelity, które odpowiadają najgorszym i najbardziej samolubnym tendencjom kultury hedonistycznej.
Elity nie powinny dla nikogo stanowić problemu, podsumowuje Horvat. Warto uświadomić sobie, że będą one zawsze istniały od najwyższego do najniższego poziomu społeczeństwa. Problem natomiast stanowi samo pielęgnowanie prawdziwych elit na wszystkich poziomach społeczeństwa. Elit, które mogą ożywiać kulturę i kształtować bogate życie społeczne. Jest to szczególnie newralgiczne zagadnienie w czasach kryzysu, kiedy to elity muszą ponownie nauczyć się, jak być elitami. To oczywiście wiąże się z ogromnym poświęceniem wykraczającym poza własny interes.
John Horvat II
Tłum. malk
Zobacz także:
Ks. Henri Delassus „Duch rodzinny w domu, społeczeństwie i państwie”