Turecki parlament tydzień temu dał rządowi zielone światło do podjęcia działań wojskowych przeciwko bojownikom Islamskiego Państwa. Jednak od tego czasu wojskowi nie zrobili nic. Dlaczego? Szef waszyngtońskiego Ośrodka Studiów Tureckich Soner Cagaptay jako przyczynę podaje tajny plan Ankary. Turcja chce zdominować Syrię.
W ubiegłym tygodniu terroryści z Islamskiego Państwa wszczęli kolejną ofensywę przeciwko kurdyjskiej enklawie Kobane w Syrii – niedaleko granicy z Turcją. Obszar ten jest kontrolowany przez Kurdów z Partii Unii Demokratycznej (PYD) związanej z turecką frakcją Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Wesprzyj nas już teraz!
Amerykanie prowadzą naloty na pozycje dżihadystów, domagają się też zaangażowania ze strony Turków. Ankara, która teoretycznie 5 września przystąpiła do koalicji przeciw terrorystom, nie podjęła żadnych działań. Tureckie władze zabroniły także Kurdom wspierania ich braci w Syrii.
W lipcu 2012 roku PKK i PYD ustanowiły wspólną kontrolę kurdyjskich regionów w północnej Syrii, obejmujących: Afrin, Kobane i Jazirah. Kobane, nadgraniczne miasto otoczone przez islamistów, walczy o przetrwanie już od roku. W ostatnich dniach Islamskie Państwo nasiliło ofensywę.
Tymczasem tureckie władze prezentują wyczekującą postawę. Głównym celem Ankary jest obalenie reżimu prezydenta Baszszara al-Asada i osłabienia Kurdów – Ankara obawia się stworzenia przez nich autonomicznych struktur. Z tego powodu Turcy nalegają, by Amerykanie dozbroili formacje „umiarkowanej” opozycji w Syrii. To dla rządu Partii Sprawiedliwości i Rozwoju optymalny „partner”.
Soner Cagaptay podkreśla, że taka strategia jest niezwykle ryzykowna. Turecki rząd musi liczyć się z tym, że pogłębi ona niepokoje wśród Kurdów. Jeśli plan się powiedzie, władze Ankary będą musiałby borykać się z oskarżeniami o przyczynienie się do upadku Kobane i… rzezi kurdyjskiej ludności. Równocześnie, Turcy wystawiają się na atak ze strony Islamskiego Państwa. Ankara musi się też liczyć z napływem kolejnej fali uchodźców.
Źródło: bussinesinsider.com, AS.