Były czeski premier i prezydent – Vaclav Klaus – twierdzi, że prezydent Rosji nie ponosi odpowiedzialności za aneksję Krymu, Ukraina jest państwem „sztucznym” i powinna pozostać w rosyjskiej strefie wpływów. Prezentuje przy tym, jak zauważają komentatorzy, cały szereg fałszywych argumentów.
Vaclav Klaus jeszcze w kwietniu bieżącego roku wraz z byłym szefem swojego gabinetu, Jiri Weiglem, opublikował znamienny esej pt. „Zacznijmy prawdziwą dyskusję o Ukrainie”. Jak stwierdzili jego autorzy, Władimir Putin nie ponosi odpowiedzialności za aneksję Krymu, a referendum przeprowadzone na półwyspie wynikało z rosnących obaw „rosyjskiej części ludności”. W innym oświadczeniu Vaclav Klaus ocenił aneksję Krymu jako działanie „wymuszone” rozgrywką polityczną. Jego zdaniem, Kreml nie posiadał w tym przypadku alternatywy.
Wesprzyj nas już teraz!
Dwaj uczeni z Cato Institute, Andriej Iłłarionow (był doradcą prezydenta Putina) i Dalibor Rohac, ostro polemizują z tezami Klausa. Twierdzą, że czeski polityk ignoruje fakt, iż kampania rosyjska na Krymie rozpoczęła się na długo przed wyjazdem (a nie „de facto wydaleniem”, jak podkreśla Klaus) prezydenta Wiktora Janukowycza z Kijowa, a nawet przed 21 marca, kiedy podpisana została umowa między ówczesnym prezydentem Ukrainy a opozycją. Potwierdza to symbolicznie rosyjskie ministerstwo obrony datami umieszczanymi na odznaczeniach przyznawanych Ukraińcom za współpracę z Moskwą. Medale odnoszą się do okresu między 20 lutym a 18 marca – Rosjanie sami uznają, że „operacja krymska” rozpoczęła się jeszcze przed zmianą rządu w Kijowie.
Klaus twierdzi także, że odłączenie Krymu od Ukrainy wynika z prawdziwych dążeń tamtejszej ludności pragnącej osiągnąć niezależność. Iłłarionow i Rohac zauważają jednak, że ten region od dawna cieszył się w ramach Ukrainy znaczną autonomią. W ostatnich wyborach do lokalnego parlamentu separatyści (pod wodzą samozwańczego premiera Siergieja Aksjonowa) zdobyli zaledwie trzy na sto mandatów. Krymskie referendum – kontynuują autorzy polemiki – było nielegalne i nie odzwierciedlało woli większości mieszkańców półwyspu. Według raportu przygotowanego przez Rosyjską Radę Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka, oficjalnego stowarzyszenia pracującego pod patronatem prezydenta Rosji, frekwencja w referendum wahała się między 15 a 30 procent. Według lidera Tatarów krymskich, Mustafy Dżemilewa, Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji (FSB) szacuje frekwencję na poziomie 32 procent.
Jak równocześnie twierdzi Vaclav Klaus, „demonstracje na Majdanie przybrały radykalny charakter, chociaż rząd Wiktora Janukowycza nie podjął przeciw nim żadnych represyjnych kroków”. To także nieprawda – podkreślają analitycy Cato Institute. Same protesty były odpowiedzią na szereg represji podjętych wcześniej przez ukraińskie władze. Klaus twierdzi także, że demonstracje opozycji na Ukrainie były zorganizowane przez „towarzyszy z Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych, którzy chcieli zniszczyć Ukrainę”. Tymczasem Moskwa prowadziła z Kijowem długotrwałą wojnę gospodarczą, mającą zniechęcić Ukraińców do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Pod koniec lipca ubiegłego roku szef służby sanitarnej Rosji zakazał importu z Ukrainy produktów cukierniczych, następnie zakaz ten został rozszerzony o inne towary.
Klaus podkreśla wreszcie, że obecna sytuacja na Ukrainie jest wynikiem skomplikowanych dziejów historycznych, politycznych i kulturowych. Czeski polityk wskazuje na nieudaną transformację ustrojową Ukrainy, którą ocenia jako… „sztuczny” twór, któremu od czasu upadku ZSRR nie udało się przekształcić w niepodległe państwo. Vaclav Klaus twierdzi, że w granicach tego kraju znajdują się tereny, które nigdy do niego nie należały: Zakarpacie i Galicja oraz Krym, Odessa i kolejne obszary na wschodzie. Andriej Iłłarionow i Dalibor Rohac zauważają jednak, że zgodnie z tym podejściem należałoby uznać za „sztuczny” twór także Polskę i zakwestionować jej obecne granice, a także Rumunię i kilka innych krajów.
Według Vaclava Klausa Ukraina „nie posiada historycznej tradycji państwowości”. Autorzy polemiki zauważają, że to kolejne spośród osobliwych stwierdzeń tego polityka. Czech podkreślał, że „Ukraina pozostała i musiała pozostać krajem ekonomicznie głęboko zakorzenionym w postsowieckim bloku, krajem związanym z Rosją, a pod wieloma względami także zależnym od niej”. Sugeruje, że taki stan rzeczy jest pożądany, bez względu na wolę Ukraińców. W końcu, oba te kraje łączyć mają – poza względami gospodarczymi – także dzieje historyczne i kultura. „Dla Rosji Ukraina nie jest jedynie najbliższym sąsiadem. To historyczna kolebka jej państwowości i kultury, dom dziesiątek milionów Rosjan” – czytamy. Stąd też „nacjonalistyczny rząd ukraiński” ma nie posiadać racji bytu.
Autorzy polemiki nie chcąc spekulować na temat motywów wypowiedzi Vaclava Klausa na temat Ukrainy. Krótko stwierdzają, że przedstawiona przez niego argumentacja jest fałszywa. Współbrzmi za to z propagandą prezentowaną przez rosyjskie media.
Źródło: worldaffairs.journal.org., AS.