23 grudnia 2023

Dlaczego w pierwszej szopce betlejemskiej św. Franciszka z Asyżu nie było figurki Dzieciątka Jezus?

(Współczesna żywa szopka. Fot. pixabay.com)

Choć znajdują się w naszym kulturowym krajobrazie, to jednak mają trudność, aby przebić się w miejscach publicznych. Bożonarodzeniowe szopki, przedstawiające wyraziście prawdę o Narodzeniu Syna Bożego, jeszcze nie stały się w Polsce stałym gościem centrów handlowych, urzędów, szpitali, choć jeśli ktoś w tych dniach pojedzie do laickiej Hiszpanii czy Włoszech, to szybko zdziwi się, że w witrynach sklepów, na uniwersytetach, szpitalach, nawet na rondach ulicznych, znajdują się prezentacje sceny narodzenia Chrystusa w Betlejem. U nas często ozdoby świąteczne to mdłe dekoracje, bombki i żołnierzyki, które nie wiadomo o czym tak naprawdę mówią. Nawet w domach chrześcijan często akcent pada na „ubieranie choinki”, a nie stawianie szopki przypominającej o wydarzeniach z Betlejem.

Świat ma kłopot z Bożym Narodzeniem i dlatego spycha tę prawdę gdzieś daleko, bo chciałby z niej wziąć, jak z menu w restauracji, jedynie tkliwe uczucia, „magię świąt”, a pominąć przesłanie tego wydarzenia o miłości Boga do człowieka. Wolałby zignorować kolędy i odstawić na bok szopki jako zbyt religijne. A jeśli już decyduje się na ich wystawienie, to często trywializuje, traktując jako scenerię, w której można ustawić myszkę Miki, znanych piłkarzy czy piosenkarzy i żeby było radośnie i śmiesznie. U oglądającego taki mix rodzi się wówczas przekonanie, że narracja Ewangelii to opowiastka, rodem z bajek i baśni, a przecież tak nie jest.

Na szczęście pojawiają się inicjatywy płynące z ducha tego wydarzenia, broniące opowiadanej historii, aby nie dało się jej w żaden sposób zdekonfigurować czy wręcz podrobić. To liczne zwyczaje budowania i ustawiania szopek, dbania o to, aby kartki świąteczne – elektroniczne czy tradycyjne – miały nawiązanie do sceny Narodzenia Pańskiego, a nie jedynie ozdoby zimowe. Jest coraz więcej konkursów i prac uczniów w okresie adwentu, którzy pracują nad przygotowanie szopek dla własnych rodzin i domów.

Wesprzyj nas już teraz!

Piszę o tym jako członek Bractwa Toruńskich Belenistów (www.belenista.pl), które od kilku lat stara się pielęgnować i rozwijać sztukę budowania szopek, przypominając o istnieniu pewnego kanonu. Chodzi o to, aby je przedstawiać zgodnie z ewangelicznym przekazem, gdy idzie o postaci i prezentować wydarzenia z Betlejem w szerszym kontekście oczekiwania na Mesjasza, obwieszczenia Jego obecności wśród ludzi, ale także pierwszych miesięcy i lat życia Zbawiciela: pokłon mędrców ze Wschodu, ucieczka do Egiptu. W ten sposób spotkanie z szopką staje się swoistą katechezą, która nie zatrzymuje się na wyjętym z kontekstu fakcie, ale ukazuje ciągłość działania Bożego.

Krakowskie czy toruńskie szopki, a z pewnością istnieją też inne lokalne tradycje w Polsce, starają się wpisać scenę Narodzenia w kontekst danego miasta, wykorzystując emblematyczne budynki, układ ulic czy panoramę miast. To pokazuje, że nie chodzi o kliszę z przeszłości, ale o żywą Ewangelię: Chrystus przychodzi w realia życia współczesnego człowieka, dlatego lokalizacja sceny narodzenia może mieć miejsce pod Krzywą Wieżą w Toruniu, na Rynku Głównym w Krakowie, przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Dzięki temu szopka staje się mniej sztuką modelarską, a bardziej ćwiczeniem duchowym, a wiec zaproszeniem do przypomnienia sobie, że Chrystus jest Tym, który przychodzi, w sakramentach i Słowie proklamowanym w liturgii oraz przyjdzie na końcu czasów. Szopki „mówią” w ten sposób, że to prawdziwa historia, ale niezamknięta do jednej epoki jak podboje Cezara czy Karola Wielkiego. Ma projekcje na nasze dziś. U podstaw jednak pozostaje wydarzenie z Betlejem, z niezmiennym układem postaci i zdarzeń, których nie można pozwolić zafałszować.

W tym roku mija 800 lat, od kiedy pierwszy raz pojawiła się szopka bożonarodzeniowa w kontekście świętowania Wcielenia Syna Bożego, przygotowana przez św. Franciszka z Asyżu w Greccio. Warto odnotować jednak nie tyle okrągłą rocznicę, co powody, dla których „Biedaczyna z Asyżu” zdecydował się na tę pierwszą inscenizację, w której brakowało figurki Dzieciątka Jezus, gdyż wypełniła je obecność sakramentalna Jezusa dzięki sprawowanej wówczas Mszy Świętej. Chodziło o pokazanie, że chrześcijańska wiara nie opiera się na przypuszczeniach czy dywagacjach, ale realizmie i że tym, co nadaje sensu temu wydarzeniu to realna obecność Chrystusa. Ona jest w centrum i od niej wszystko zależy, stąd deformacja szopek przez wprowadzanie do niej obcych elementów albo jej ignorowanie, to tak naprawdę niedostrzeganie, że chodzi o obecność Chrystusa. Nasze szopki są w służbie tej przemieniającej obecności. I to ona nadaje sens wszystkim tym zwyczajom, które tradycja chrześcijańska wypracowała w ciągu dziejów. Budowanie szopki i zadbanie, aby znalazła się w naszym domu, miejscu pracy czy spotkań, to przysługa i korzyść dla zdezorientowanej kultury: pokazuje, gdzie wszystko się zaczyna i co tak naprawdę zmienia świat. Ma ją miłość Chrystusa, która ujawnia się dzięki ubóstwu sceny Narodzenia, aby nic nie zdołało zasłonić lub przyćmić tej miłości, która wszystko zwycięża i jest konsekwentna. 

Ks. prof. Piotr Roszak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(6)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie