1 marca 2022

Dlaczego zło istnieje? Casus ppłk. Łukasza Cieplińskiego

(Oprac. PCh24.pl)

Zamordowany „katyńskim” strzałem w tył głowy 1 marca 1951 r. ppłk. Łukasz Ciepliński to nie tylko niezłomny syn polskiej ziemi, „żołnierz wyklęty”, bohater polskiego podziemia antykomunistycznego. To synonim tego, co w polskim narodzie najlepsze, najszlachetniejsze, najwznioślejsze. Okrucieństwo, jakiemu został poddany podczas prowadzonego przez komunistów śledztwa, zdumiewa, ale gdy wczytamy się w treść jego grypsów, czyli więziennych listów do żony i syna, zrozumiemy, że w mrocznym okresie stalinizmu uosabiał w oczach wroga wszystko to, co trzeba było duchowo, moralnie i fizycznie zniszczyć.

Na szczególną uwagę zasługuje napisany w tajemnicy list do rodziny w Boże Narodzenie 1950 r., z którego wyłania się jakiś krzyk, swoista skarga, wspólna zapewne wielu więzionym towarzyszom broni. O ile odpowiedź Cieplińskiego na historyczną niesprawiedliwość, jaką było ponowne zniewolenie umęczonej okupacją niemiecką ojczyzny, wpisuje się w chrześcijańską postawę wobec cierpienia, to jego „świąteczny” gryps domaga się komentarza, jakiejś próby zrozumienia sensu tych bolesnych doświadczeń. Zanim odniesiemy się do najtrudniejszych pytań, które rodziła polska powojenna rzeczywistość, warto wczytać się w treść wspomnianego listu.

Boże narodzenie 50 r. Zrobiliśmy choinkę, śpiewali kolędy – w ukryciu bo głośno modlić się nie wolno. Z wigilią, żłóbkiem, opłatkiem, drzewkiem – wiążą się najpiękniejsze przeżycia, najszlachetniejsze myśli i najgłębsze wzruszenia. Staram się myślami oderwać od wspomnień, ale to niemożliwe. Wciąż widzę puste miejsce przy stole, zachwyt i radość Andrzejka przy drzewku zmieszany z Twoim bólem. Czuję [fragment nieczytelny] Widzę cierpienia najbliższych i tragiczną dolę kochanej ojczyzny. Polska w niewoli jęczy we łzach, [fragment nieczytelny] w obliczu śmierci. Może nie przełamie już z Wami opłatka. Ogarnia mnie boleść wielka jak cierpienia matek i długa jak tułacza dola sierot. Krzyż swój składam Nowonarodzonemu. Pytam – czy ofiary nasze nie pójdą na marne, czy niespełnione sny powstaną z mogił, czy Andrzejek będzie kontynuował idee ojca? Wierzę – nie pójdą, sny wstaną, syn zastąpi ojca, ojczyzna niepodległość odzyska. Matka Boża ukoi Wasz ból. Żalę się jednocześnie przed Chrystusem, że każe mi ginąć w tych warunkach a nie na polu chwały. Że zrobiono ze mnie zbrodniarza, zdrajcę a przecież Ty wiesz najlepiej że nikogo – nigdy nawet świadomie nie skrzywdziłem. Że starałem się każdemu pomóc i dzisiaj najmilej wspominam te momenty. Myślałem że czas mnie oddali, że zapomnę o Was, nie będę myślał. Tymczasem z każdym dniem jesteście mi bliżsi. Andrzejka widzę kroczącego po stole, przez Ciebie podtrzymywanego, widzę go na rozprawie i na zdjęciu. Modlę się za Was i do Was. Wyidealizował[em] Was, aż za bardzo. Ale Wisiu dobrocią zasłużyłaś na to. Żegnajcie. Łukasz.

Wesprzyj nas już teraz!

Co odpowiedzieć wobec cierpienia i śmierci tak wielu niewinnych ludzi, których losy splotły się z wydarzeniami, na które nie mieli żadnego wpływu? Rzeczywistość zła tak mocno obecna w historii ludzkich dziejów stawia nas względem jakiejś tajemnicy, wobec której stajemy się bezradni. Jak bowiem zrozumieć cierpienie, które jest niezależne od jakiejkolwiek ludzkiej odpowiedzialności?

Z takim problemem mamy niewątpliwie do czynienia w sytuacji, o której pisze we wspomnianym grypsie Łukasz Ciepliński. Jest to jednocześnie problem uniwersalny, ponieważ zło i cierpienie dotykają nas nieoczekiwanie na co dzień. Człowiek buntuje się przeciw złu. Na wszelkie sposoby stara się je usunąć.

W książce pt. „Moc milczenia” kardynał Robert Sarah, odpowiadając na pytania Nicolasa Diata, dziennikarza i cenionego watykanisty, podejmuje ten problem również w aspekcie milczenia Boga wobec rozszalałego zła, którego człowiek był świadkiem od zarania dziejów. „Wiem – mówi kardynał – jak trudno wytrwać wyprostowanym wobec cierpienia i je przyjąć. Wiem, jak trudno zgodzić się na cierpienie. Zwracamy się do Boga z krzykiem: „Czemu ten kielich? Czemu tyle okropności i barbarzyńskiej przemocy?”. Bóg nie chce zła. Bóg nie chce wojny. Bóg nie chce niesprawiedliwości. A przecież dopuszcza zło. Czemu jest to taka tajemnica?”.

Wobec tej problematyki duchowny zajmuje następujące stanowisko: „Zło zadaje zasadnicze pytanie, zagadkę, której nie da się rozwiązać. Nikomu w żadnej epoce dziejów ludzkich nie udało się udzielić uspokajającej odpowiedzi na problem zła.

W książce Wierzę. Wezwanie do wiary katolickiej dla kobiet i mężczyzn XXI wieku teolog Bernard Sesboüé pisze: „Kiedy zastanawiamy się nad złem, to w gruncie rzeczy nie wiemy, o co pytamy. Ponieważ usiłujemy zrozumieć coś, co jest niezrozumiałe. Zło okazuje się w najwyższym stopniu niezrozumiałe, jest to coś nie do uchwycenia, czego nie da się wytłumaczyć rozumowo. Refleksja na temat zła może być tylko bardzo skromna i z pewnością nie zaspokoi naszych pragnień poznania”. Jak twierdzi kardynał Sarah na problem zła nie ma odpowiedzi, „nigdy nie możemy powiedzieć zasłona podniesiona, cierpienie można wytłumaczyć”. Nie zdołamy zgłębić tajemnicy zła, ale pozostaje wciąż aktualne pytanie: dlaczego Bóg pozwala na takie szkody i cierpienia?

Na tak postawione zagadnienie purpurat odpowiada: „Chrześcijanie wiedzą, że Bóg nie chce zła. A jeśli to zło istnieje, Bóg jest pierwszą jego ofiarą. Zło istnieje, gdyż Boża Miłość nie jest przyjęta; Jego Miłość jest nieznana, odrzucana i zwalczana. (…) Całe chrześcijaństwo, całe Objawienie, od Księgi Rodzaju jest więc krzykiem niewinności Boga. Im bardziej potworne jest zło, tym wyraźniej widać, że pierwszą ofiarą jest Bóg w nas. Trudno człowiekowi zrozumieć zło, dopóki nie nada mu wymiarów dosłownie Boskich. W książce Un autre regard sur l’homme Maurice Zundel pisze: „W złu to Bóg doznaje zła, i dlatego zło jest tak straszne. Ale jeśli to Bóg doznaje zła w złu, w takim razie w sercu zła istnieje ta Miłość, która nigdy nie przestaje nam towarzyszyć, chronić nasz los i cierpieć razem z nami. Trzeba powiedzieć jeszcze więcej: Bóg zostaje ugodzony przez zło, przez całe zło, przed nami w nas i za nas, tak jak na Golgocie”.

W jaki sposób Bóg może zostać ugodzony przez zło? „Proszę sobie wyobrazić matkę z chorym dzieckiem – mówi dalej kardynał. Może ona cierpieć za dziecko z miłości i przez utożsamienie. Matka w pełni zdrowa może przeżyć konanie swojego dziecka boleśniej niż samo dziecko, właśnie z powodu utożsamienia miłości z ukochaną istotą. Jej miłość jest do tego zdolna. Jakże można sądzić, że miłość Boga jest mniej matczyna od miłości matki, podczas, gdy cała miłość wszystkich matek, w tym także miłość samej Najświętszej Maryi Dziewicy jest zaledwie kroplą w oceanie matczynej czułości Boga? Dlatego żadna istota nie może zostać ugodzona tak, żeby Bóg nie został ugodzony w niej, przed nią i dla niej”.

Człowiek wiary, którym był niewątpliwie Łukasz Ciepliński, stanął w obliczu tych wszystkich pytań. Pozostaje mieć nadzieję, że w ostatnich chwilach życia jego odpowiedzią było: „trwam, ponieważ Jezus Chrystus, Syn Boży, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi (Hbr 1,3), poprzedził mnie w najstraszliwszym cierpieniu. (…) Dzieli nasze ciężkie doświadczenia i niesie wszystkie cierpienia” [kardynał Robert Sarah „Moc milczenia”].

Anna Nowogrodzka – Patryarcha

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(1)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie