– Zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem – takim pustosłowiem minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba próbował zbyć winę, jaką jego lud ponosi za bestialskie wymordowanie dziesiątek tysięcy Polaków. Podczas spotkania z Radosławem Sikorskim i Rafałem Trzaskowskim ukraiński polityk mówił o niepotrzebnym jego zdaniem „grzebaniu w historii”, natomiast słowem nie wspomniał o nierozliczonym ludobójstwie dokonanym przez Ukraińców na Polakach.
Skandaliczne słowa Kułeba wypowiedział podczas środowego spotkania Campus Polska Przyszłości. Polityk był pytany o „trudne kwestie historyczne” dzielące nasze kraje. Jedna z uczestniczek zadała pytanie, kiedy Polska będzie mogła przeprowadzić ekshumacje ofiar ludobójstwa wołyńskiego, szczególnie w kontekście ogromnego wsparcia Polski dla Ukrainy podczas wojny z Rosją.
Kułeba nie wykazał na tyle odwagi cywilnej, by odpowiedzieć na pytanie, a w zamian za to zmienił temat, wskazując, że uczestnicy Campusu spotykają się w Olsztynie, dokąd ludność ukraińska została przesiedlona w 1947 r. w ramach akcji „Wisła”. Odpowiedzialność za działania przeprowadzone przez sowieckie władze w Polsce Ukrainiec próbował zrzucić na Polaków, wskazując na rzekomą analogię z bestialskim ludobójstwem na Wołyniu.
Wesprzyj nas już teraz!
– Zdaje sobie pani sprawę czym była operacja „Wisła” i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie – Kułeba w taki sposób uniknął odpowiedzi na pytanie.
Następnie poszedł jeszcze dalej, mówiąc: Ale nie mówię o tym. Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom.
Po wygłoszeniu tych bezczelnych słów, w równie przewrotny sposób przeszedł do kwestii ekshumacji, twierdząc, że temat ten omawiał z ministrem Sikorskim. – Nie mamy problemu z kontynuacją ekshumacji. Mamy tylko taki wniosek do rządu w Polsce, żeby też upamiętniać Ukraińców. Chcemy, żeby to było dwustronne – powiedział.
– A jeżeli nasza relacja miałaby być zdominowana przez emocje, to znaleźlibyśmy się w takim miejscu, w którym Rosja by wygrywała. Są prowokacje właśnie w obszarze historii, które są organizowane przez Rosję. Tak więc myślę: zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem. Przyszłość niech będzie dla Was – dodał.
11 lipca 1943 r. ukraińscy nacjonaliści dokonali ataku na polskich mieszkańców 150 miejscowości na Wołyniu. W latach 1943-1945 na Wołyniu, Podolu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.
Zbrodnia wołyńska jest jednym z najbardziej tragicznych epizodów II wojny światowej i losów Polaków. W przeciwieństwie do mordów dokonywanych przez okupantów niemieckich i sowieckich, ludobójstwo na Wołyniu było często popełniane przez sąsiadów ofiar, których przodkowie przez wiele dziesięcioleci zamieszkiwali wraz z Polakami te same wsie i osady. Rzeź wołyńska nie była jednak spontanicznym wybuchem nienawiści, ale skutkiem długotrwałego oddziaływania rasistowskiej ideologii nacjonalizmu ukraińskiego, który za główny cel stawiał sobie stworzenie niepodległej, jednolitej etnicznie Ukrainy przez wymordowanie i wypędzenie Polaków oraz przedstawicieli innych narodowości. Plan ten próbowano realizować już we wrześniu 1939 r., gdy doszło do pierwszych mordów na Polakach i ataków na polskie dwory.
Sprawcy zbrodni wołyńskiej to Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów – frakcja Stepana Bandery, podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz ludność ukraińska uczestnicząca w mordach swoich polskich sąsiadów. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”. To określenie ukrywało zamiar, jakim było wymordowanie i wypędzenie Polaków, tak, aby Ukraina stała się krajem całkowicie jednolitym etnicznie.
Z kolei akcja „Wisła” została przeprowadzona w okresie od kwietnia do końca lipca 1947 r. przez marionetkowe władze komunistyczne podporządkowane dyktatowi czerwonej Moskwy. Jej formalnym celem była likwidacja Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Pretekstem uzasadniającym wysiedlenie mieszkańców Ukrainy i zastosowanie w stosunku do nich odpowiedzialności zbiorowej było zastrzelenie 28 marca 1947 r. wiceministra obrony narodowej gen. Karola Świerczewskiego w zasadzce, zorganizowanej przez UPA. Operacja objęła ok. 140 tys. osób, które zostały wysiedlone na tzw. ziemie odzyskane.
W połowie sierpnia Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił decyzję prokuratury IPN o umorzeniu śledztwa w sprawie akcji „Wisła”. Nie zgodził się z argumentem, że przeprowadzona w 1947 r. deportacja 140 tys. Ukraińców i Łemków nie była zbrodnią komunistyczną.
Źródło: PAP
oprac. FO