Kiedy kolejny raz usłyszałem w komercyjnym radiu piosenkę Marka Grechuty „Dni, które jeszcze nie znamy” zastanowiłem się, co ta wspaniałe nagranie robi pośród konfekcji „muzycznej” dominującej na falach eteru?
Nie ukrywam, że przemierzając nasz piękny kraj podczas urlopowych wojaży lubię słuchać radia. Często nastawiam samochodowy odbiornik na lokalne stacje by dowiedzieć się co „w trawie piszczy”. Jednak często bywam skazany na słuchanie mediów ogólnokrajowych i do bólu komercyjnych, ich nadajniki przebijają swoją mocą lokalne rozgłośnie.
Wesprzyj nas już teraz!
Muzyka nadawana w tych stacjach ma jedną zaletę – irytuje. Jednak kiedy kolejny raz usłyszałem w komercyjnym radiu piosenkę Marka Grechuty „Dni, które jeszcze nie znamy” zastanowiłem się co ta wspaniałe nagranie robi pośród konfekcji „muzycznej” dominującej na falach eteru?
Moim zdaniem nie przypadkowe jest tak częsta prezentacja utworu Grechuty. Piosenka ta, w wykonaniu Kamila Bednarka promuje film o Lechu Wałęsie – „Człowiek z nadziei” . Czyżby więc promowanie filmu Wajdy szło aż tak szeroką ławą? Być może medialne imperia zaangażowały się w lansowanie obrazu trochę mocniej niż zazwyczaj, szkoda że kosztem tak udanej piosenki. Obrona Wałęsy, od kiedy przestał być dla salonowców „prostym robotnikiem” i został awansowany na tzw. autorytet staje się sprawą podejrzanie istotną.
Szkoda mi tej piosenki.
Andrzej Jemioła