Przyjazd „na studia” stał się wygodnym wytrychem, zapewniającym gościom z nawet najdalszych zakątków globu prawo do pobytu w naszym kraju. Uczelnie masowo ściągają studentów obcego pochodzenia, z których wielu nie uzyskuje dyplomów. Znaczna część jest prawdopodobnie w ogóle niezainteresowana edukacją – ich dokumenty, mające potwierdzać kwalifikacje, nie podlegają żadnej weryfikacji. Znaczna część nie kończy pierwszego roku kształcenia.
„Wyniki rządowego audytu systemu wizowego MSZ i MSWiA nie pozostawiają złudzeń – cudzoziemcy „nadużywają zbyt łatwej rekrutacji na studia w Polsce a ich rzeczywistym celem wjazdu jest świadczenie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen”, donosi portal rp.pl.
O wykorzystywaniu uniwersytetów do zagwarantowanie sobie pobytu w Polsce mówiło się od dawna – jednak dopiero po kilku latach temat uzyskał uwagę mediów i polityków. Jak świadczą wyniki audytu, mniej niż 60 proc. cudzoziemców przybywających nad Wisłę dociera do 2 roku studiów. „Ich rzeczywistym celem wjazdu jest świadczenie pracy lub emigracja do innych państw strefy Schengen” , czytamy w rządowych doniesieniach.
Wesprzyj nas już teraz!
Od przybywających na studia cudzoziemców nie wymaga się nawet znajomości języka polskiego, w którym mają zdobywać wiedzę. Według autorów audytu najczęściej ściągają ich niepubliczne uczelnie, które weryfikują jedynie wpłacenie czesnego. Wystarczy sypnąć groszem i pobyt w kraju jako „student” zalegalizowany.
Choć audyt nie porusza tego problemu, również uczelnie publiczne na sporą skalę przyjmują obcych studentów. Ich kształcenie pozostaje bowiem bardziej opłacalne, niż edukacja Polaków. Wszystko z powodu większych państwowych dotacji dla uniwersytetów bardziej „umiędzynarodowionych”.
Skąd przybywają rwący się do nauki cudzoziemcy? Przez ostatnie 10 lat przez uniwersytety napłynęło do Polski łącznie ponad 321 tysięcy obcokrajowców, m.in z krajów takich jak Tanzania, czy Papua- Nowa Gwinea. Wśród nich znalazło się 45 tysięcy uczniów z Ukrainy, 12, 4 tysiąca z Białorusi, 4 tysiące z Zimbabwe i z Turcji, 3 tysiące z Indii itd.
W trakcie audytu zaproponowano również działania mające załagodzić problem. Za przyjmowanie obcokrajowców mogłaby zdaniem autorów dochodzenia odpowiadać jedna państwowa instytucja – która sprawdzi kwalifikacje potencjalnych studentów i znajomość języka, w jakim mają pobierać naukę. Wśród propozycji rozwiązań pojawił się także pomysł ograniczeń w zatrudnianiu „studentów” z zagranicy. Padł także postulat uzależnienia przyjęcia na studia od posiadania odłożonych środków na opłatę całości czesnego.
Źródło: rp.pl
FA