Ekspresyjny i widowiskowy zwyczaj witania Nowego Roku w blasku i pośród wystrzałów fajerwerków nie musi wszystkim się podobać. Od kilku lat wzbudza jednak istną irytację, a wręcz histerię wielkomiejskich posiadaczy czworonogów. Problem systematycznie narasta – w miarę jak spacerowych wózków z niemowlętami spotykamy na osiedlowych ścieżkach coraz mniej, a psów wyprowadzanych tam przez ludzi z blokowisk – coraz więcej.
Przegląd twitterowych wpisów upewnia, że również tym razem nie obejdzie się bez dorocznej „naparzanki” w mediach społecznościowych. Podział głosów w antagonistycznych grupach przebiega w grubszym uproszczeniu pomiędzy lewicowymi miłośnikami „praw zwierząt” a trzymającymi stronę prawicy zwolennikami naturalnej hierarchii gatunków. Chodzi o hierarchię, w myśl której człowiek stoi na drabinie stworzeń wyżej niż „psiecka” i chomiki, nawet jeśli zwierzęta odgrywają dla nowej lewicy jedynie rolę zastępczego proletariatu.
„Trzymajcie za mnie jutro kciuki. Jutro nie będę miała Sammy, która odwróci moją uwagę i pomoże mi zapomnieć o tym, że w sylwestra wylądowałam na sorze przez fajerwerki. Nie będę mogła nikogo przytulić by się nie bać. To może być ciężki sylwester a z domu to ja wyjdę dopiero 2 [drugiego stycznia]” – to tylko jeden z wpisów, choć na swój sposób szczególny. Wynika z niego, że jego autorka – „Mia” – znosi sylwestrowe strzelanie jeszcze gorzej niż jej czworonożna ulubienica Sammy. Ta ostatnia została zapewne na przełomie roku wywieziona do jakiegoś leśnego kolektywu anarchistów, z dala od cywilizacji.
Wesprzyj nas już teraz!
„Pozwólmy zwierzętom w spokoju przetrwać sylwestrową noc” – apeluje profil Nauka w Polsce. No tak, nauka też potwierdza, że ludzkie zwyczaje w ciągu kilku ostatnich lat stały się nagle śmiertelnym zagrożeniem dla innych gatunków. Nie sposób z tym polemizować, chyba, że lubi się łatkę oszołoma, płaskoziemcy i faszysty.
„Świętujmy radośnie, ale pozwólmy przyrodzie trwać w spokoju” – potwierdza Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Strzelając fajerwerkami igramy zatem nie tylko z nauką, ale i całą przyrodą.
Twitterowy celebryta, ex-polityk Janusz Piechociński, którego profil dla bieżących informacji o cenach prosiąt w skupie śledzi z uwagą ponad 200 tysięcy użytkowników X, zilustrował własny apel zdjęciem czworonożnego przyjaciela. „Już strzelają fajerwerkami. Puch też apeluje o to żeby nie strzelać. To jego pierwszy sylwester i psie boi się” – czytamy.
Autor profilu SMOG N.E.W.S. poszedł natomiast w ekonomiczny pragmatyzm połączony z troską o płonącą Ziemię. „Wiecie, że Polacy wydają na fajerwerki 500-700mln zł. Daje to średnio co roku opcje zamontowania 16-23 tys. powietrznych pomp ciepła. Doliczmy do tego nadzór, doradztwo. Bez sensu. Stać nas! Puśćmy to z dymem. #niestrzelamwsylwestra”.
Portal Samorządowy wylicza natomiast (słusznie) prawne ograniczenia i restrykcje związane z używaniem pirotechniki w miejscach publicznych.
Ponieważ w Polce wszystko jest polityką, to sylwestrowe race i petardy również. Kacper Kamiński zauważył, w kontekście kampanii prezydenckiej: „[Rafał] Trzaskowski od lat walczy z fajerwerkami, angażując w kampanię nawet własnego syna i psa. Mimo to na finale WOŚP sam strzelał fajerwerkami. Jeśli wykorzystuje rodzinę do promowania zasad, które sam łamie, jak mamy wierzyć, że nie oszuka narodu w ważniejszych sprawach?”.
„Feliks Perlator” zwraca na Twitterze uwagę na radykalną zmianę postaw wobec fajerwerków; zmianę, która cyklicznie dokonuje się co roku, na przestrzeni zaledwie kilku dni:
„Oczywiście. Psy robią cały rok na złość na chodnikach i trawnikach. Niech w ten jeden dzień będzie czysto. No, w dzień hucpy Owsiaka też jest czysto, ale wtedy to są słuszne fajerwerki. Żaden posiadacz psiecka nie protestuje!”.
Warto odnotować, że wśród nie fanatycznych posiadaczy czworonogów zdarzają się rozsądne głosy. Użytkownik @koziolek, podobnie jak ex-minister Piechociński, przedstawił czytelnikom własnego psa: „Oto Don Vito von Piesław w skrócie Vito, a wg. pańci gdzie mi się pchasz pod nogi. Don Vito von Piesław dostał już swój dzisiejszy przydział narkotyków i jutro też dostanie i będzie miał [gdzieś] wasze fajerwerki. Pamiętajcie drodzy właściciele, że pies, kot czy chomik to przede wszystkim WASZA odpowiedzialność i to wy w pierwszej kolejności macie zadbać o wasze zwierzaki w Sylwestra”.
@TeaLoveAndJoJo również odpowiedział na „pacyfistyczny” wpis wrażliwego właściciela psa konkretną radą: „Głośna, ale spokojna muzyka zagłuszająca fajerwerki, nie zwracanie uwagi na fajerwerki żeby piesek wiedział, że nie ma czym się przejmować (chociaż jak to nie pierwszy sylwester to może nie pomóc) i leki od weterynarza na uspokojenie”.
W żart poszedł natomiast Dominik (Hex), zadając logiczne pytanie:
„Jutro sylwester. Widzę dyskusje na temat petard i psów. A ja zmieniając nieco kierunek dyskusji pytam się gdzie jest Ostatnie Pokolenie i ochrona naszego życia? Co, pirotechnika nie emituje nic do atmosfery? Czekam aż aktywiści będą łapać fajerwerki 😁😀”.
Źródło: Twitter
RoM