Parlament Europejski po raz kolejny zajął się kwestią relokacji uchodźców. Podczas debaty na ten temat europosłowie reprezentujący jego główne frakcje opowiedzieli się za realizacją podjętych niejednogłośnie w roku 2015 zobowiązań dotyczących polityki migracyjnej UE.
Wszystkie państwa UE powinny brać udział w relokacji uchodźców – przekonywali w debacie europosłowie z głównych frakcji. KE podkreślała, że wiele krajów zwiększyło swój wkład, ale jest kilka, które nie zrobiły nic i naruszają tym samym zobowiązania.
Wesprzyj nas już teraz!
W opinii Dimitrisa Awramopulosa, unijnego komisarza ds. migracji najważniejszym zadaniem przed Wspólnotą jest przekonanie wszystkich jej członków do wdrożenia procedur relokacyjnych. Może to się stać jedynie dzięki współpracy między krajami UE i wzajemnemu zaufaniu. Grecki polityk kilkukrotnie podkreślał, że kilka państw Unii nadal nie przyjęło ani jednego uchodźcy, co stanowi bezapelacyjne naruszenie złożonych w roku 2015 zobowiązań.
Awramopulos powołał się na zestawienie Komisji Europejskiej z 11 maja. Wynika z niego, że Austria, Węgry i Polska nie relokowały ani jednego uchodźcy a wiele innych krajów w całym przedsięwzięciu bierze jedynie symboliczny udział. W wypowiedzi komisarza nie zabrakło również „gry na emocjach”, co potwierdza jego ubolewanie nad losem „osób szczególnie narażonych”, jak pozostawione bez opieki dzieci.
Z kolei Jeroen Kenaers, holenderski europoseł i przedstawiciel Europejskiej Partii Ludowej w swoim wystąpieniu powołał się na ogromny kryzys migracyjny, jaki miał miejsce w roku 2015. Jego zdaniem mimo, że sytuacja poprawiła się w ciągu kilku ostatnich miesięcy i udało się zrealizować część planu związanego z relokacjami to jest to „wciąż zbyt mało”.
Holender zaznaczył, że nigdy nie był zwolennikiem „wiążących kwot relokacji dla wszystkich krajów”, jednak ostatnie półtora roku jednoznacznie pokazało, że „zasada dobrowolności nie działa”, więc „trzeba to zmienić”.
Zdaniem Cecile Kyenge włoskiej socjalistki „solidarność europejska to nie jest coś, z czego można wybierać poszczególne elementy, jak z menu w restauracji” i właśnie dlatego UE powinna wprowadzić odpowiednie „systemy o charakterze obowiązkowym”. Podobnie jak Awramopulos ona również postanowiła „zagrać na emocjach” mówiąc o cierpieniach, jakich wskutek obecnej sytuacji doświadczają kobiet mężczyzn i dzieci. Europoseł zaapelowała również do KE o wszczęcie odpowiednich procedur wobec krajów, które „nie wywiążą się ze swoich zobowiązań” a tym samym „łamią prawa UE”.
Polscy europosłowie nie przedstawili jednolitego stanowiska w tej sprawie. Zdzisław Krasnodębski (Prawo i Sprawiedliwość) w swojej wypowiedzi odniósł się do faktu, iż decyzja o „mechanizmie relokacji” nie zyskała poparcia wszystkich krajów członkowskich UE, co jest sprzeczne z zasadą jednomyślności w Radzie Europejskiej. Podkreślił, że „polityka migracyjna” została narzucona wszystkim krajom, mimo iż rządy Słowacji i Węgier złożyły w tej sprawie skargę do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Krasnodębski odniósł się również do sondaży przeprowadzanych w krajach Wspólnoty, z których wynika, że relokację niejednokrotnie odrzuca zdecydowana część ich obywateli a mimo to ich rządy pod przymusem ściągają uchodźców. – Mechanizm relokacji nie działa i nie będzie działać – zakończył polityk PiS.
Odmienne stanowisko zaprezentowała europoseł Barbara Kudrycka (Platforma Obywatelska). Jej zdaniem relokacje powinna być przeprowadzona przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności, co pozwoli „zapewnić bezpieczeństwo Europejczyków” i przede wszystkim nie dawać populistom „pretekstu do atakowania Brukseli”.
Europoseł podkreśliła, że „udział w relokacjach powinien być dla krajów członkowskich dobrowolny”, ale „muszą się one wywiązywać z tego, do czego się zobowiązały”. – Państwa członkowskie powinny wypełniać podjęte wcześniej dobrowolne zobowiązania. Nie rozumiem, dlaczego rząd w Polsce nie przyjął 7 tys. uchodźców, w tym dzieci – powiedziała Kudrycka. Przyjęcie takiej ilości uchodźców zadeklarowała rząd Ewy Kopacz w roku 2015.
Źródło: rp.pl
TK