Ministerstwo Finansów planuje wprowadzić dodatkowe prowizje za pobieranie gotówki z bankomatów. Obok obecnie już istniejącej opłaty, byłaby to dodatkowa, tzw. surcharge. Rząd nie kryje, że propozycja jest wynikiem lobbingu organizacji Pracodawcy RP, będącej właścicielem największej niezależnej w Polsce sieci bankomatów – Euronet.
Ministerstwo argumentuje, że projekt ma za zadanie, jak zwykle, rzecz jasna, obronę wolnego rynku przed arbitralnym ustalaniem cen na rynku bankomatowym, ponieważ w taki właśnie sposób postępują np. Visa i MasterCard, ustalając wynagrodzenia operatorów bankomatów. Organizacja Pracodawcy RP twierdzi, że dzięki dodatkowej opłacie będą mogły pojawić się nowe bankomaty w miejscach, gdzie dotychczas było to nieopłacalne.
Wesprzyj nas już teraz!
Stawki, które płaci bank-wydawca karty operatorowi bankomatu, ustalane są przez organizacje płatnicze – Visa i Mastercard. Trzy lata temu prowizja wynosiła 3,5 zł, ale uległa zmniejszeniu o około połowę. Wówczas Euronet ostrzegał, że wpłynie to na ograniczenie rozwoju sieci bankomatów, grożąc, że zlikwiduje 700 swoich bankomatów. Nic jednak takiego się nie stało – ani Euronet nie zmniejszył liczby swoich maszyn, nie uległa też zmniejszeniu ogólna liczba bankomatów. Wręcz przeciwnie – przybyło ich od tego czasu niemal 2 tys. Cezary Kocik, szef bankowości detalicznej BRE Banku uważa, że niższe opłaty bankomatowe nie wpływają niekorzystnie na rentowność ich utrzymywania, a opłata surcharge to narzędzie do zwiększania zysków kosztem klientów.
Propozycja nowej opłaty to efekt rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o usługach płatniczych i określenia maksymalnej wysokości opłaty interchange (IF – interchange fee). W oświadczeniu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców z 29 października 2012 r. napisano: „Wprowadzenie do ustawy zapisu o maksymalnym poziomie opłaty interchange spowoduje, że konsumenci oraz mali akceptanci kart płatniczych zostaną obciążeni różnicą wynikającą z przepisów poprzez dodatkowe/wyższe opłaty bankowe oraz opłaty dla agentów rozliczeniowych, ponieważ banki będą kompensować sobie utracone przychody. Taki mechanizm zadziałał w Hiszpanii po administracyjnej obniżce IF. Co więcej, zaproponowane regulacje chronią agentów rozliczeniowych, gdyż im nie narzuca się maksymalnego poziomu opłat. Już teraz banki są beneficjentami szeregu przepisów (m.in. o bankowym tytule egzekucyjnym) i wbrew popularnej obecnie argumentacji, można się spodziewać, że podejmą kroki, aby utrzymać poziom swoich przychodów, co spowoduje stagnacje na rynku transakcji bezgotówkowych. Przeniesienie kosztów z IF na inne ukryte opłaty w produktach bankowych zablokuje rozwój innowacyjnych projektów płatności elektronicznych, które mają charakter alternatywny dla płatności kartami”.
Pomysł skrytykował również Bank Millenium. – Wprowadzenie surcharge spowoduje wielkie zamieszanie na rynku. Klienci będą zdezorientowani i nie do końca będą wiedzieć, ile będzie ich kosztować wypłata – stwierdził Maciej Kołyszko kierujący zespołem bankomatów w Millennium. Z kolei Cezary Kocik z BRE Banku obawia się utraty wizerunku. – Proszę sobie wyobrazić sytuację: klient naszego banku chce wypłacić pieniądze z bankomatu, którego operator pobiera prowizje. Później dowiaduje się, że z konta zniknęło kilka złotych. Do kogo skieruje reklamację? Do właściciela bankomatu, do którego de facto trafi ta opłata, czy do banku, który bezpośrednio ściągnął prowizję z rachunku? Według mnie odpowiedź jest jasna – wskazuje. Krytyczną ocenę rządowego projektu wyraził również Mieczysław Groszek, wiceprezes Związku Banków Polskich. Dodatkowe opłaty będą, według niego, problemem dla wszystkich banków, które nie posiadają własnej sieci bankomatów. Będą bowiem zmuszone negocjować z innymi sieciami nowe, wyższe stawki za wypłaty i przynajmniej część wyższych kosztów przerzucą na klientów.
Tomasz Tokarski
Źródło: zpp.net.pl
