Po upadku Muru Berlińskiego organizacje międzynarodowe zasadniczo zmieniły swój charakter. Dokonała się „milcząca transformacja,” czyli przejście do „globalnego systemu zarządzania”. Ma to brzemienne w skutkach konsekwencje dla globalnej polityki dlatego, że nastąpiło niejako „przesunięcie” władzy od narodów do „gremiów ekspertów.” To oni wypracowują „normy” i „wartości,” które narzucane są państwom na zasadzie osławionego „konsensusu” – zauważyła analityk zajmująca się globalizmem i dziennikarka Marguerite Peeters podczas poniedziałkowego wykładu na UKSW.
Peeters – autorka m.in. opracowania „Globalizacja zachodniej rewolucji kulturowej. Kluczowe pojęcia, mechanizmy działania”, czy „Gender – światowa norma polityczna i kulturowa” – podkreśliła, że „przesunięcie władzy” od narodów w kierunku instytucji już nawet nie międzynarodowych a globalnych nastąpiło w sposób niezauważalny dla wielu osób. Organizacje międzynarodowe cieszyły się autorytetem od rządów, które miały wpływ na to, jakie podejmowano decyzje na forum międzynarodowym. Jednak organizacje te przekształciły się w „globalne” instytucje. Państwa tracą niezawisłość na rzecz „instytucji globalnych,” zarządzanych przez „ekspertów”, narzucających „normy globalne”.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziennikarka i analityczka w prelekcji zatytułowanej: „Dokąd zmierzają organizacje międzynarodowe 30 lat po upadku Muru Berlińskiego” – zorganizowanej przez ks. prof. Piotra Mazurkiewicza z Instytutu Politologii na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie – wskazała na ogromne znaczenie tzw. nowego konsensusu i obecne „techniczne zarządzanie” problemami globalnymi. Do tych problemów zalicza się kwestie: zbyt dużego przyrostu naturalnego na świecie, ochrony środowiska, praw człowieka, gender, zrównoważonego rozwoju, jakości życia dla wszystkich, demokracji partycypacyjnej, ruchu społeczeństwa obywatelskiego, zasady wszelkiego rodzaju partnerstw itp.
Nastąpiła „rewolucja polityczna” będąca owocem „rewolucji kulturalnej” lat sześćdziesiątych. Pojawiło się: nowe słownictwo, nowa „wspólna etyka postjudeochrześcijańska” wypracowana przez „inteligencję postmodernistyczną.”
Obywatele zaś nie znają treści tych pojęć, więc nie uświadamiają sobie niebezpieczeństwa, w jakim się znaleźli. Tymczasem „organizacje globalne” realizują „program mniejszości” np. ONZ co 15 lat wyznacza nowe cele rozwoju. Przykładami są: Milenijne Cele Rozwoju czy Agenda 2030.
Analityczka, która doradza biskupom afrykańskim w kwestiach związanych z pomocą międzynarodową, ostrzegając przed pułapkami programów pomocowych, wymagających stosowania zasad sprzecznych z nauczaniem Kościoła, przypomniała, że każda ideologia kiedyś przeminie. Już jest dostrzegalny „wyłom” we współpracy międzynarodowej. Administracja obecnego prezydenta USA Donalda Trumpa nie chce finansować programów podważających prawo do życia dzieci poczętych, fundamenty rodziny itp. Jednak Europa pozostaje głównym promotorem „kultury śmierci”.
Peeters mówiła, że „system globalnego zarządzania” upadnie. Teraz „jest nam dany czas na bardzo pogłębioną refleksję”, by zastanowić się nad błędami jakie popełniliśmy w przeszłości. Czas, by wyciągnąć wnioski z konsekwencji akceptacji redukcjonistycznego deizmu francuskiego i filozofii Rewolucji Francuskiej, która odcisnęła piętno na całej współczesnej myśli.
Zwróciła uwagę na znamienną rzecz: teraz mamy czas na pojednanie „obywatela z osobą stworzonego z miłości do miłości”, odnalezienie uniwersalnej tożsamości osoby ludzkiej.
Peeters odpowiadając na pytania uczestników prelekcji zauważyła także, że niezwykle szybko w Polsce, jak i innych krajach przechodzących transformację „wartości konsensusu globalnego” – np. zrównoważony rozwój – wprowadzane są do nowych konstytucji tych państw.
Prelegentka intuicyjnie dostrzegła, że społeczeństwo polskie jeszcze nie jest tak bardzo zmienione jak społeczeństwo zachodnie. Polacy mogą się jeszcze przebudzić i zorganizować, by walczyć z tą wrogą ideologią, dlatego, że „zachowaliśmy miłość do samych siebie”, a „wiele narodów już ją utraciło”. To coś „bardzo ważnego, żywotnego” – podkreśliła.
Agnieszka Stelmach