16 grudnia 2022

„Dom nad Płoską” – czyli do czego prowadzi komunizm

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Nawiązanie do powieści Jurija Trifonowa „Dom nad rzeką Moskwą” nasuwa się samo. Różnica jest jednak ogromna – Rosjanie powieść opisującą Wielki Terror z ich perspektywy mają już od lat. My – dopiero od kilku dni.

Niedużo się o nich mówi. Pozostają nieobecni w zbiorowej pamięci, nawet tych spośród potomnych, którzy kultywują narodową martyrologię. Ofiary Operacji (anty)Polskiej NKWD. Zabici za to, że płynęła w nich polska krew. Krew, którą – słusznie – utożsamiono z krwią antykomunistyczną.

Dlatego tak warte zauważenia jest, że nad ich pamięcią czuwać zaczynają już nie tylko historycy i archiwiści, ale ludzie kultury. Nie – jeszcze nie doczekaliśmy się filmu, czy serialu o Polakach pomordowanych przez enkawudzistów, ale może to i lepiej – wszak znając nasz artystowski półświatek moglibyśmy dowiedzieć się, że sami byli sobie winni albo że wygrywali w wyścigu na najbardziej antysemicką społeczność w dziejach. Nie – nie mamy koncertów im poświęconych, spektakli teatralnych.

Wesprzyj nas już teraz!

Ale mamy powieść. Przypominającą, że istnieli.

Mowa o książce „Dom nad Płoską”. Co szczególnie pokrzepiające, za ten niełatwy temat wziął się młody człowiek, literacki debiutant, Marcin Więckowski. Postanowił oddać hołd mieszkańcom Szaróweczki i Maćkowiec, które osobiście odwiedzał – a miał być to hołd zarówno pomordowanym za polskość, jak i ich potomkom, którzy mimo olbrzymich trudności spowodowanych komunistycznym terrorem, wytrwali w katolicyzmie i polskości właśnie.

Katolicyzm i polskość łączą się zresztą w losach bohaterów, bo taka była właśnie dawna Polska i tacy byli dawni Polacy. Dzisiejsze powieściopisarstwo historyczne rzadko patrzy na to połączenie w sposób inny niż karykaturalny – a Więckowski, sam praktykujący katolik, zrobił to inaczej. Kapłani, modlitwa, Jezus, Matka Boża – wszystko to jest dla bohaterów jego powieści ważne. I pewnie właśnie to, a nie tylko przywiązanie do ziemi przodków, do ojcowizny, sprzeciw wobec kolektywizacji, sprawił, że NKWD zechciało zmieść żywioł polski z powierzchni tamtej ziemi.

Bohaterowie Więckowskiego są jednak różni – tak jak różni bywają ludzie i różni bywali przecież Polacy. Są wśród nich wierni i niewierni, są zdrajcy i wątpiący, są niezłomni, są kobiety i mężczyźni, są robotnicy i rolnicy, ale i żołnierze czy nauczyciele. Większość łączy jedno – chcieli normalnie żyć, żyć tak jak zawsze, żyć tu gdzie zawsze, mówić w tym co zawsze języku, modlić się w tym samym co zawsze kościele. Nie mogli – bo przeszkadzali. Przeszkadzała ich polskość, przeszkadzała ich wiara, co autor zobrazował opisem antyklerykalnej prowokacji do złudzenia przypominającej te dzisiejsze. Wtedy – organizowane przez komunistów pierwszego etapu, przy pomocy kajdanek, sądów, bagnetów i szubienic. Dzisiaj – organizowane przez komunistów kolejnych etapów, przy pomocy kamer, mikrofonów, laptopów i połączeń wi-fi.

Trudno „Dom nad Płoską” nazwać dobrą lekturą na zbliżające się święta – wszak jest to powieść o zamordowaniu polskości. Brutalnym zamordowaniu. Ale przecież człowiek naszych czasów lubi czytać o nienawiści silniejszych względem słabszych, półki polskojęzycznych księgarni uginają się wszak pod pozycjami dotyczącymi Holocaustu i innych, niezawinionych cierpień narodu niegdyś wybranego. Czyż nie powinniśmy więc pochylając się nadal z ubolewaniem nad tajemnicą zła, zacząć lepiej poznawać jego ofiary pochodzące i z naszego narodu? Bezczelnie pomordowane tuż po tym, jak nie wybił ich dostatecznie Wielki Głód, spuszczony na nich wyrokiem bezwzględnego czerwonego kata? Zapoznanie się z powieścią Marcina Więckowskiego z pewnością w tym pomoże. Jak i w tym, by nikt już nigdy, ani w żartach, ani w hieperboli, ani w „pewnym sensie” nie porównał ze sobą katolików i komunistów, jak niedawno raczył był zrobić to jeden z hierarchów. Między tymi dwoma bytami bowiem, nie ma, nie było i nigdy nie będzie żadnych punktów wspólnych.

Krystian Kratiuk

 

„Dom nad Płoską”, Autor: Marcin Więckowski, Wydawnictwo: Wydawnictwo Diecezjalne Sandomierz, Rok wydania: 2022, Stron: 350

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(9)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie